18 lipca 2018

Nelson Mandela – komunistyczny aparatczyk, guru piewców zrównoważonego rozwoju

(REUTERS/Siphiwe Sibeko /Forum)

Nelson Mandela – pierwszy czarnoskóry prezydent Republiki Południowej Afryki, „bojownik o wolność”, który zniósł apartheid – jak bodaj nikt inny na świecie cieszy się niemal powszechnym kultem. Pisze się o nim prawie w samych superlatywach, pomijając najciemniejsze wątki z biografii. Tymczasem słowo „zbrodniarz” to najłagodniejsze określenie, jakie ciśnie się na usta, by opisać tego najwyższego rangą komunistycznego aparatczyka, pragnącego zaprowadzić czerwony ustrój na całym świecie.

 

Jego śmierć w 2013 roku zelektryzowała media na świecie. Przywódcy polityczni i religijni oddali mu hołd. Ten wybitny agent komunistycznej międzynarodówki, lawirant i zabójca jest chwalony przez korporacje za układ, jaki z nimi zawarł. Prezydent Barack Obama porównał go do George’a Washingtona. Dziennikarze wiodących mediów prześcigali się w tytułowaniu go mianem „największego bohatera świata”, „zbawcy RPA”, „świętego”, „największego człowieka XX wieku”. Dzieci na całym świecie czytają książki i śpiewają o nim piosenki, wychwalając jego „cnoty” i „heroiczne osiągnięcia”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wśród setek nagród, które otrzymał ów lewicowy aktywista i sowiecki agent są m.in.: pokojowa Nagroda Nobla, Prezydencki Medal Wolności USA, Międzynarodowa Leninowska (dawniej: Stalinowska) Nagroda Pokoju.

 

Mandela przedstawiany jest w mediach jako człowiek sukcesu, który uwierzył, iż „nadzieja i aktywizm mogą zmienić historię”. Tuż po ujawnieniu informacji o śmierci dziewięćdziesięciopięcioletniego, byłego pierwszego czarnoskórego prezydenta RPA, Barack Obama mówił o stracie „jednego z wielkich dwudziestego wieku”. Przekonywał, iż Mandela był więźniem politycznym, „bojownikiem o wolność, który osiągnął pojednanie, prezydentem, który walczył o równość i rozwój”.

 

Legenda zbrodniarza

W 1962 roku marksistowski bojówkarz został aresztowany przez ówczesne władze RPA za koordynowanie akcji sabotażowych, porwania i zabójstwa. Mandela spędził w więzieniu 27 lat. Dwa lata po uwolnieniu mieszkańcy RPA opowiedzieli się w referendum za zniesieniem polityki apartheidu, a w 1994 roku partia Mandeli – Afrykański Kongres Narodowy (ANC) – wygrała wybory, jej przywódca został prezydentem. Sprawował swoją funkcję do 1999 roku.

 

Magazyn „The Foreign Affairs” pisząc o „geniuszu” Mandeli wskazał, że polegał on na „zręcznym rozbrajaniu ideologicznych min”. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku ten marksista musiał oscylować pomiędzy czarnymi nacjonalistami, zmierzającymi do krwawej rozprawy z białymi, komunistami chcącymi za wszelką cenę zniszczyć kapitalizm, a liberałami mającymi nadzieję na stworzenie „prawdziwej demokracji”.

 

Podczas licznych podróży zagranicznych po Afryce, czarnoskóry bojownik nawoływał do podjęcia walki zmierzającej do dekolonizacji. Na Kubie chwalił postępy rewolucji Fidela Castro, w Londynie pozytywnie wypowiadał się o liberalizmie.

 

Afrykański przywódca „utrzymywał tę elastyczność po powrocie do polityki w 1990 roku”. W Szwecji zapewniał, że „nowa Republika Południowej Afryki będzie zjednoczonym, demokratycznym, nieseksistowskim i nierasistowskim krajem”, w którym będą przestrzegane „prawa człowieka” i w którym „każdy będzie miał zapewniony dostęp do pełnego i nieskrępowanego rozwoju”. Mówił, iż można stworzyć „świat wolny od konfliktów regionalnych i groźby wojny nuklearnej”.

 

Będąc już u władzy Mandela cały czas próbował godzić interesy różnych grup, stąd z wielu stron zarzucano mu populizm.

 

Kłamał do samego końca, wypierając się komunistycznych przekonań

Był nie tylko liderem Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), uważanego przez USA i różne agencje wywiadowcze za organizację terrorystyczną, ale także współzałożycielem Umkhonto we Sizwe, bojówki w ramach ANC, która dopuszczała się wyjątkowo okrutnych zbrodni – tak na białych, jak i czarnych. Jak już tu wspomniano, po osądzeniu i skazaniu w 1963 roku za działalność terrorystyczną oraz wywrotową Mandela trafił do więzienia na 27 lat. Lewicowe ruchy wraz z mediami głównego nurtu podjęły działania na rzecz jego uwolnienia.

 

Mandela uporczywie kłamał, że nigdy nie należał do Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (SACP). Jednak ze źródeł tego ugrupowania, archiwaliów rządowych krajów komunistycznych; wspomnień i biografii oraz wywiadów z członkami SACP i ANC wynika, że nie tylko należał, ale także nią kierował. W 2013 r. ANC potwierdziła, iż Mandela należał do ścisłego kierownictwa Komitetu Centralnego SACP.

 

SACP wciąż ma strukturę, wymagającą od jej członków bezwzględnego posłuszeństwa. Wzorowana jest na Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR). Mandela wraz z grupą innych zdeklarowanych komunistów potajemnie przejął kontrolę nad ANC, odsuwając na bok i sabotując liderów tego masowego ruchu, chcących reformować kraj na drodze pokojowej.

 

Członkowie zbrojnego ramienia ANC, czyli Umkhonto we Sizwe, kontrolowanego przez SACP byli szkoleni w Rosji sowieckiej i komunistycznych Chinach oraz w innych „państwach frontowych” komunizmu: Zambii, Angoli, Mozambiku, Tanzanii, Zimbabwe przez sowieckich, chińskich, wschodnioniemieckich, kubańskich, czeskich oprawców. Uczyli się, co trzeba zrobić, by wprowadzić komunizm na świecie.

 

Sojusz globalistów i lewaków

Mandela – podobnie jak miało to miejsce w Polsce oraz innych krajach chwalonych za „pokojową transformację” – dogadał się ze światowymi decydentami i liderami wielkich korporacji, by zapewnić sobie środki, a także poparcie dla swojej organizacji na realizację programu ideologicznego, nie szkodząc interesom finansjery. ANC zgodnie z ustaleniami miała na zawsze pozostać u władzy.

 

Interesująca w tym kontekście jest mowa wygłoszona przez Ryana O’Keeffe’a, szefa komunikacji korporacji ENEL w Amsterdamie wiosną 2016 roku.

 

Opowiadał on, jakiego „cudu” dokonał Mandela, człowiek, który doskonale rozumiał – jak się wyraził – czym jest „zrównoważony rozwój”. O’Keeffe wspomniał o dwóch „menadżerach wizjonerach” wyższego szczebla z lat 80., którzy przygotowali „pokojową transformację” w RPA.

 

Otóż notowana na londyńskiej giełdzie wydobywcza spółka Consolidated Gold Fields osiągała wysokie dochody z tytułu eksploatacji kopalń kamieni szlachetnych w RPA. Jej dyrektorem ds. publicznych w tym czasie był Michael Young, który wraz ze swoim szefem Rudolphem Agnewem obawiali się, iż zmiana rządów tego państwa grozi wybuchem wojny domowej, co negatywnie odbije się na akcjach spółki.

 

To niebezpieczeństwo chaotycznej transformacji w epoce apartheidu i wynikające z tego zagrożenie dla wartości akcji Gold Fields skłoniło wspomniany duet do zainicjowania potajemnych negocjacji między przedstawicielami rządu apartheidu a ANC. Rozmowy zaowocowały bezpośrednio uwolnieniem Nelsona Mandeli.

 

W 1994 roku RPA przeszła niezwykle pokojową transformację i jak podkreśla O’Keeffe – duża w tym zasługa Michaela Younga.

 

Historia Gold Fields jest znana, głównie dzięki filmowi „Endgame” z 2009 roku. Ale – jak zauważył prelegent – było jeszcze kilka innych korporacji, których akcje mocno straciłyby na wartości, gdyby doszło do wojny. Koncerny te również odegrały ważną rolę – tak jak Gold Fields, dyskretnie i zakulisowo.

 

O’Keeffe konkludując wyjaśnił, że RPA to ważny kraj, gdzie testowane są rozwiązania „zrównoważonego rozwoju”, a którego zasadniczym celem jest zapewnienie długoterminowej ochrony interesów korporacji. Potwierdził tym samym, że istnieje sojusz radykalnej lewicy z globalistami. Sprawy transformacji ustrojowych są dogadywane za plecami obywateli.

 

Mandela zagwarantował długoletnie rządzenie komunistycznej ANC w RPA i zgodę na radykalne programy społeczne w zamian za zapewnienie swobody działania korporacji.

 

„The Elders”

Ten lewicowy aparatczyk, tradycyjnie chwalony niemal przez wszystkich, nie wyłączając papieża Franciszka, współpracował z najściślejszym kierownictwem gremiów międzynarodowych. W 2007 roku wraz z grupą innych prominentnych byłych lewicowych przywódców powołał „The Elders”. To swoiste gremium Starszych oficjalnie miało za zadanie zreformowanie instytucji oenzetowskich, by te były bardziej skuteczne w „walce o pokój” i wprowadzaniu na skalę całego świata polityki zrównoważonego rozwoju. Do tego gremium należą m.in.: Aung San Suu Kyi, Jimmy Carter, Kofi Annan, Graca Machel, Mary Robinson, Desmond Tutu, Muhammad Yunus, Li Zhaoxing, Ela Bhatt, Gro Harlem Brundtland, Lakhdar Brahimi, Fernando Cardoso, Ban Ki-moon, Ricardo Lagos itp.

 

Obecnie grupa ta angażuje się w rozwiązanie kryzysów na Ukrainie czy Bliskim Wschodzie i działa we współpracy z Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa.

 

Wyżej wspomniane osoby pod pretekstem wspierania praw człowieka promują najgorsze aberracje społeczne. Wzywają do upowszechnienia aborcji i sodomii na świecie, do realizacji różnych przejawów marksizmu w najgorszym wydaniu, w tym do reformy rolnej.

 

Wróćmy jednak do czasu rewolucyjnej aktywności sojuszu ANC/SACP. Partie te oficjalnie dążyły do złagodzenia losu ludności murzyńskiej, ale przekształciły najbogatszy kraj kontynentu (do którego czarni Afrykanie uciekali nawet w czasach apartheidu przed czerwono-czarnym uciskiem) w despotyczne, skorumpowane państwo o wysokim bezrobociu, ubóstwie i bezdomności, najwyższym wskaźniku morderstw na świecie, gwałtów, rabunków, porwań i zachorowań na AIDS.

 

ANC w większym stopniu mordowała czarnych niż białych. Niemałą rolę w tej rzezi odegrała druga „żona” Mandeli, zasiadająca w Komitecie Wykonawczym ANC – Winnie Mandela, którą sąd skazał za torturowanie i zabójstwo 14-letniego Stompie Moeketsi. Kobieta nigdy jednak nie trafiła za kratki. Południowoafrykańska Komisja Prawdy i Pojednania dowiodła, że ANC była winna porwań, tortur i morderstw wielu mężczyzn, kobiet oraz dzieci. Jednak, jak to jest obecnie w modzie, wprowadzono swoistą amnestię i oprawcy nie tylko nie zostali osądzeni, ale zagwarantowano im władzę w kraju.

 

Mandela i międzynarodówka komunistyczna

Dr Henry R. Pike w swojej monumentalnej pracy z 1985 roku: „Historia komunizmu w RPA” udokumentował powiązania Mandeli z międzynarodówką komunistyczną. Od 2012 r. udostępniane są nowe ważne dowody o zbrodniczej działalności ANC, m.in. przez historyka prof. Stephena Ellisa w opracowaniu: External Mission: The ANC in Exile 1960-1990.

 

Wśród dowodów ujawnionych przez naukowca są oficjalne protokoły tajnego spotkania SACP z 1982 r., na którym przywódca partii John Pule Motshabi wyjaśnił towarzyszom, iż Mandela był (tajnym) członkiem SACP od dwóch dekad.

 

Rowley Israel Arenstein, prawnik i wiodący członek ugrupowania od 1930 roku, powiedział, że Mandela był oddelegowany przez SACP do stworzenia Umkhonto we Sizwe. Był też głównym „mózgiem” SACP w kwestii przejęcia kierownictwa w ACN i zmarginalizowania jego długoletniego przywódcy Alberta Lithuli’ego, przeciwnika programu „wyzwolenia” poprzez walkę zbrojną.

 

Podczas procesu Rivonia (październik 1963 – czerwiec 1964 roku) Bruno Motolo, czarny członek SACP, ANC i MK, dostarczył druzgocącego świadectwa na temat zaangażowania Mandeli w działalność wszystkich tych organizacji.

 

Inni prominentni członkowie SACP, którzy publicznie zidentyfikowali Mandelę jako zdeklarowanego komunistę to: Paul Trewhela, Joe Matthews, Hilda Bernstein i Brian Bunting. Paul Trewhela, członek SACP uwięziony w latach 1964-1967 za swoje działania komunistyczne, pomagał prof. Ellisowi w przeszukiwaniu archiwów Stasi (wschodnioniemiecka filia KGB). Twierdził, że „Mandela był rzeczywiście członkiem Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Republiki Południowej Afryki”.

 

Podczas procesu Rivonia przedstawiono setki stron różnych pism Mandeli, m.in. instrukcję zatytułowaną: „Jak być dobrym komunistą”, gdzie pouczał, jak zburzyć kapitalizm i zaprowadzić socjalizm. W innych pismach zalecał: „zdrajcy i informatorzy powinni być bezlitośnie eliminowani” i winno się im „odcinać nosy”. Taką m.in. barbarzyńską taktykę przejęto od komunistycznych terrorystów FLN z Algierii.

 

Mandela nawet nie zaprzeczył, że jest autorem tych pouczeń. Jednak pokrętnie – co zresztą było cechą wyróżniającą go podczas całego życia – mataczył, próbował bagatelizować ich znaczenie.

 

Niespodziewanym świadkiem podczas procesu Rivonia był Gerard Ludi, czołowy członek SACP, w rzeczywistości agent Q-018 ze Specjalnego Oddziału Policji RPA. Ludi dostarczył szereg dowodów obciążających SACP i uznał Mandelę za „najwyżej postawionego człowieka w centralnym komitecie podziemnej partii komunistycznej”.

 

Jednym z najbliższych współpracowników Mandeli był także towarzysz Joe Slovo, komunista urodzony na Litwie, pułkownik sowieckiej KGB i jeden z liderów SACP.

 

W 1960 r. najwyżsi członkowie SACP pojechali do Moskwy i Pekinu po pomoc. W stolicy Chin spotkali się osobiście z dyktatorem Mao Zedongiem i Denem Xiaopingiem, asystentem Mao. Dzięki „błogosławieństwu” Kremla i Mao, ANC kierowana przez SACP utworzyła zbrojne skrzydło, Umkhonto we Sizwe. Spotkania z Mao i Deng nie były znane publicznie, dopóki nie zostały ujawnione przez prof. Ellisa.

 

W 1982 r. Jorge da Costa, osobisty przyjaciel Joe Slovo i szef ochrony komunistycznego dyktatora Mozambiku Samora Machela udał się do RPA, potwierdzając, że agent Slovo – błyskotliwy i najlepiej poinformowany – stoi za każdą operacją rozpoczętą przez ANC. Pułkownik Slovo był w stałym kontakcie z innymi agentami KGB, w tym z Wasilijem Solodowiczowem, ambasadorem Rosji w Zambii. To przez tę placówkę płynęły moskiewskie dyrektywy do SACP i ANC.

 

To także z jego inicjatywy Światowa Rada Pokoju, kierowana przez KGB wszczęła niezwykle udaną kampanię medialną pod hasłem „Uwolnić Mandelę”.

 

W swoim pamiętniku z 2003 r. przywódca SACP Benjamin Turok zapisał refleksję: „jak łatwo niewielkiej organizacji, takiej jak ich, było wywierać duży wpływ na ruch masowy bez zdradzania swojego istnienia”.

 

Sowiecki urzędnik Władimir Szubin wspominał, że „rosyjska prasa obliczyła, iż ​​w latach 1963-1991 radzieckie instytucje wojskowe wyszkoliły 1501 działaczy ANC”. Tysiące innych zostało przeszkolonych w państwach satelickich ZSRS.

 

Mandela przekazał kontrolę nad ANC Thabo Mbeki, wieloletniemu towarzyszowi oraz „byłemu” członkowi SACP. Mbeki następnie przegrał walkę o władzę z innym towarzyszem, Jacobem Zumą, także „byłym” członkiem SACP. Zuma kontynuował Sojusz Trójstronny, formalne porozumienie między ANC, SACP i COSATU, które gwarantuje, że SACP i COSATU zdominowane przez komunistów będą popierać ANC jako główną siłę rządzącą RPA. Sam Zuma – w związku z licznymi zarzutami o korupcję i wymuszenia – w lutym tego roku ustąpił ze stanowiska. Jego miejsce zajął biznesmen Cyril Ramaphosa z tej samej partii, który obiecał walkę z korupcją.

 

W 1998 roku, w wieku 80 lat Mandela trzeci raz ożenił się, tym razem z Graca Machel, wdową po długoletnim sojuszniku, Samorą Machelem, bezwzględnym komunistycznym dyktatorze z Ludowej Republiki Mozambiku.

 

Wychwalany przez feministki, sodomitów i… liderów Kościoła

Nelson Mandela jest niemal czczony przez oenzetowskie agendy za to, że angażował się w działania o pokój na świecie, prowadząc zakulisowe rozmowy ze stronami konfliktów w Afryce, Azji czy Ameryce Łacińskiej. Jest chwalony przez feministki i lobby aborcyjne za wprowadzenie „parytetów” i zaangażowanie w upowszechnienie „prawa do aborcji”. Bądź co bądź zalegalizował ten barbarzyński proceder w 1996 roku. Ustawa aborcyjna RPA jest najradykalniejszą na świecie. Od czasu przejęcia władzy przez Mandelę w RPA, według oficjalnych statystyk uśmiercono prawie milion nienarodzonych dzieci.

 

Mandela jest też chwalony przez sodomitów. „Małżeństwa” tej samej płci zalegalizowano w 2006 roku, ale czarnoskóry przywódca popierał je na długo przed ich wprowadzeniem.

W 1996 roku, poza zalegalizowaniem aborcji, wprowadzono pierwszy na świecie zapis do nowej konstytucji, zabraniającej dyskryminacji z powodu tak zwanej orientacji seksualnej. Dekadę później utorowało to drogę do legalizacji jednopłciowych pseudomałżeństw.

 

Sam Mandela o sobie mówił, że „nie był doskonałym człowiekiem” i wolałby, żeby nie uważano go za „świętego”. Przemawiając na Uniwersytecie Harvarda po otrzymaniu doktoratu honoris causa w 1998 r. stwierdził, że Harvard ucieleśnia „ducha uniwersalizmu” i wzywał do „budowania świata, w którym zapanuje większa równość między narodami i obywatelami narodów”. Łączyły go niezwykle serdeczne relacje z Fidelem Castro z Kuby, dyktatorem Libii Muammarem Kaddafim i Jaserem Arafatem z OWP.

 

Dla światowej finansjery Mandela to guru współczesnego zrównoważonego rozwoju. 28 sierpnia 2002 r. afrykański przywódca wygłaszał przemówienie inaugurujące WaterDome RPA, równolegle z przełomowym Światowym Szczytem Zrównoważonego Rozwoju w Johannesburgu. Ten zagorzały komunista wychwalał „nowe technologie” i „innowacyjność” firm z branży wodnej.

 

Mandela czuł się również głęboko związany z ziemią. Jako zapalony ogrodnik podczas pobytu w więzieniu na terenie Pollsmoor w latach 1982-1988 uprawiał ogródek na dachu, gdzie posadził: cebulę, bakłażany, kapustę, kalafior, fasolę, szpinak, marchew, ogórki, brokuły, buraki, sałatę, pomidory, paprykę, truskawki i wiele innych roślin. Napisał później w swojej autobiografii, że był to dla niego przedsmak wolności.

 

Teraz w RPA właśnie waży się kwestia reformy rolnej – notabene zalecanej przez Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy – polegającej na odbieraniu ziemi białym farmerom bez odszkodowania. Komisja konstytucyjna ma czas do 30 sierpnia, by zaopiniować projekt ustawy.

 

Na wieść o śmierci Nelsona Mandeli niektórzy hierarchowie oraz sam papież wydali oświadczenia, chwaląc zasługi komunistycznego aparatczyka. „Oddaję hołd niezłomnemu zaangażowaniu Nelsona Mandeli w promowanie ludzkiej godności wszystkich obywateli narodu i wykuwanie nowej Republiki Południowej Afryki zbudowanej na solidnych fundamentach braku przemocy, pojednania i prawdy. Modlę się o to, by przykład byłego prezydenta zainspirował pokolenia Afrykańczyków do postawienia kwestii sprawiedliwości i wspólnego dobra na czele ich politycznych aspiracji” – napisał Franciszek.

 

„Solidne fundamenty”, o których wspomina głowa Kościoła, teraz grożą wybuchem jeszcze większej przemocy czarnych wobec białych farmerów. A „sprawiedliwość”, której tak był oddany Mandela, najprawdopodobniej skończy się masowym wywłaszczeniem.

 

Zmiany wprowadzone przez Mandelę i towarzyszy z ANC przyniosły według najświeższych danych pogłębienie nierówności. Spauperyzowana ludność slumsów domaga się już nie tylko ziemi białych, ale także czarnych, którym żyje się lepiej od nich.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie