25 listopada 2020

Wróć ze szpitala jako matka, nie zabójczyni!

(źródło: pixabay.com)

Jestem już blisko czterdzieści lat księdzem. Mam ośmioro rodzeństwa. Wychowani zostaliśmy w przeciętnej rodzinie katolickiej, w warunkach materialnych chyba mniej niż skromne. Gdy się urodziłem, ważyłem 5,30 kg. Jakim cudem, w tamtych czasach było to możliwe – nie wiem. Gdy lekarze próbowali różnych rad, decyzja mojej mamy była jedna: urodzę! Owszem moja (nieżyjąca już) mama była zawsze dumna z każdego swojego dziecka. Wszyscy wyrośliśmy na zdrowych uczciwych ludzi. Ja, jako ksiądz, przez lata byłem wykładowcą akademickim (teologia moralna), formatorem w seminarium, duszpasterzem młodzieży i cały czas jestem szczęśliwym księdzem – zakonnikiem.  

 

Nigdy, nikogo nie zamordowałem. Nigdy nie skrzywdziłem żadnej kobiety ani dziecka. Jakże więc zabolało mnie serce, gdy w pamiętną niedzielę (25 X 2020) rano, na murze okalającym nasz kościół, zobaczyłem wymalowane olejną farbą wulgaryzmy typu: „Mordercy kobiet” itp.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Powiedziałem sobie wtedy w duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! A w kościele w czasie Mszy świętych modliliśmy się za osoby, które to uczyniły. W mediach jednak trwały transmisje z rozwścieczonych, pełnych nienawiści do Boga, Kościoła i ludzi marszów… Pomyślałem sobie tylko: Boże, przecież za mój święty katolicki Kościół przelał krew sam Jezus Chrystus, prawie wszyscy apostołowie, około trzydziestu pierwszych papieży, ponad sto tysięcy chrześcijan ginie co roku za wiarę, a ja do dziś nie przelałem nawet jednej kropli krwi. Może właśnie teraz przychodzi do mnie to łaska ofiary za Kościół – moją Matkę. I to sobie jeszcze przypomniałem jak Założyciel mojego zgromadzenia bł. Ks. Bronisław Markiewicz często powtarzał zdanie Ojców Kościoła: „Humilitate Ecclesia vult crescere” – Kościół chce się karmić ofiarami swoich wybrańców. 

 

Wieczorem sięgnąłem do Katechizmu Kościoła Katolickiego (obowiązujący każdego katolika) i przeczytałem m. in.:

 

2271 – Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym.

 

2272 – Formalne współdziałanie w przerywaniu ciąży stanowi poważne wykroczenie. Kościół nakłada kanoniczną karę ekskomuniki za to przestępstwo przeciw życiu ludzkiemu. Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawaKPK, kan. 1398., przez sam 1463 fakt popełnienia przestępstwaKPK, kan. 1314., na warunkach przewidzianych przez prawoPor. KPK, kan. 1323-1324.. Kościół nie zamierza przez to ograniczać zakresu miłosierdzia. Ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu.

 

2273 – Niezbywalne prawa osoby winny być uznawane i szanowane przez społeczeństwo cywilne i władzę polityczną. Owe prawa człowieka nie zależą ani od poszczególnych jednostek, ani od rodziców, ani nie są przywilejem pochodzącym od społeczeństwa lub państwa. Tkwią one w naturze ludzkiej i są ściśle związane z osobą na mocy aktu stwórczego, od którego osoba bierze swój początek. Wśród tych podstawowych praw należy wymienić… prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia aż do śmierciKongregacja Nauki Wiary, instr. Donum vitrae, III..

 

A potem zalew koszmarnych debat, dziwnych propozycji i to od władz najwyższych RP, chore listy, jak ten  „5 x NIE / 5 x TAK – apel zwykłych księży”… No, cóż, jak oni są „zwykli”, to ja jestem niezwykły! Nie chcę się wymądrzać. Każdy z nas zda sprawę przed Bogiem z każdego wypowiedzianego słowa. To pewne!

 

Tu powiem tylko to, co mawiałem na wykładach moim studentom:

 

1. Prawa fizyki i moralności z natury są niedemokratyczne, tzn. nie podlegają ani żadnym referendom, ani kompromisom. Tak jak np. prawo grawitacji. Jeżeli istnieje prawo przyciągania przez ziemię, to wszystko, co materialne spada na ziemie, nawet gdyby wszystkie parlamenty świata ustaliły, że od tej pory będzie inaczej. Podobnie jest z prawami Bożymi
i życiem człowieka. Stąd wszelkie półprawdy, referenda, kompromisy są totalnym nieporozumieniem.

 

2. Cierpienie kobiety, która ma urodzić ewentualnie chore dziecko, aczkolwiek prawdziwe, jest niczym w porównaniu z bólem, który pozostaje w kobiecie po dokonaniu aborcji. Gdyby ci wszyscy, którzy twierdzą, że urodzenie przez kobietę dziecka chorego lub martwego jest nieludzkie, wiedzieli choćby jedną setną tego, co wie kapłan z moim stażem w konfesjonale, nigdy nie podnosiliby argumentu bólu kobiety, która ma urodzić takie dziecko. Prawdziwą katuszą dla kobiety i to przez całe życie bywa tzw. „syndrom poaborcyjny”. Nawet jeżeli ten grzech został już dawno odpuszczony, to pamięć jako władza niezależna, jest okrutna. Każdy widok dziecięcego wózka na ulicy, każda postronna rozmowa na ten temat, każde wspomnienie uruchamia w takiej kobiecie mechanizmy potwornej udręki. Jedynie łaska Boża jest w stanie uzdrowić pamięć i serce takiej matki.

 

3. Jeżeli kobieta (nieważne czy to panna, mężatka, czy nawet s. zakonna) nie jest obrończynią życia, to wcześniej czy później stanie się zwiastunką śmierci. A nie ma większego nieszczęścia dla kobiety jak nosić do końca życia świadomość bycia morderczynią. Tu przywołuję pouczający fragment konferencji, jaką na zakończenie Roku Kapłańskiego (2009/2010), dn. 14 IX 2010 r, wygłosił do kilkuset kapłanów na Jasnej Górze, redaktor Gościa Niedzielnego, Franciszek Kucharczak.

 

Oto ten fragment:

„Zdarzyło się to kilka lat temu mojej żonie. Młoda sąsiadka wyszła za mąż, po kilku miesiącach była w ciąży. Okazało się jednak, że dziecko jest chore. Dostała skierowanie do zgodnej z polskim prawem aborcji. Była w rozterce, ale otoczenie nie sprzyjało podjęciu jedynej właściwej decyzji. Przeciwnie – ponaglano ją, bo gdy coś jest legalne, ludzie traktują to jak swoje prawo. Żona spotkała ją całą we łzach. Zapytała co się stało. Gdy się dowiedziała, powiedziała:

 

Wiesz co? Oddaj to dziecko Matce Bożej. Nazajutrz rano tamta kobieta przybiega do żony i mówi: Pani Asiu, ja zrobiłam tak, jak pani mówiła. I w nocy przyśniło mi się, że przyszła do mnie Matka Boska i położyła mi rękę na brzuchu. Wtedy się obudziłam i zobaczyłam ślad ręki na brzuchu. Niech pani spojrzy, jeszcze jest.

 

Żona mówi, że rzeczywiście było widać już znikające, ale wyraźne, czerwone ślady palców. W efekcie tego wydarzenia sąsiadka nie poszła na tą aborcję. Przeciwnie, podjęła działania podtrzymujące ciążę. Mimo tego jednak dziecko zmarło samoistnie przed urodzeniem. Ale ona wróciła ze szpitala nie jak zabójczyni, lecz jako matka. Zasmucona śmiercią dziecka, ale nie przybita własnym grzechem. Nie byłoby tego, gdyby posłuchała głosu świata, który ponagla do działania tam, gdzie nie należy nic robić, a każe siedzieć z założonymi rękami tam, gdzie trzeba działać”.

 

I proszę, nie dyskutujmy, od kiedy zaczyna się człowiek. Hasła „zarodek”, „płód” itp. w odniesieniu do poczęcia dziecka są jedynie albo próbą zagłuszenia własnego sumienia, albo po prostu brakiem podstawowej wiedzy. Jak to dobrze, że miłosierdzie Boże nie zna granic, a Kościół święty szafuje je przeobficie.

 

Ks. Ryszard Andrzejewski CSMA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie