Do protestu „żółtych kamizelek”, chcą dołączyć francuscy nauczyciele. Grupa nazywana „profesorami w złości” bądź „czerwonymi długopisami” zebrała już ponad 25 tys. osób, które popierają ich postulaty dotyczące waloryzacji ich zawodu. Pedagodzy twierdzą bowiem, że ostatnie zapowiedzi rządu w sprawie podwyżek płac i zwiększenia wsparcia socjalnego ominą ich.
Utworzona 12 grudnia grupa skupia nauczycieli placówek państwowych – szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. „Czerwone długopisy” tak jak „żółte kamizelki” apelują do rządu, aby odpowiedział na niedomagania i niepokoje, jakich doznaje środowisko nauczycielskie. Nauczyciele domagają się „prawdziwej troski państwa francuskiego o uczniów, przy jednoczesnym uznaniu ważności funkcji i pracy nauczycieli”. Jak podkreślają pedagodzy „najwyższy czas, aby państwo zadbało o nas”.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak samo jak „żółte kamizelki”, „czerwone długopisy” krytykują zarówno związki zawodowe, jak i francuską klasę polityczną. „Jeżeli uważacie, że nadszedł dla nas najwyższy czas, byśmy byli usłyszani, że akcje proponowane przez związki już nie wystarczą, że my także jesteśmy zapomniani i źle traktowani przez naszego pracodawcę… dołączcie do ruchu” – wzywają francuscy nauczyciele.
„Czerwone długopisy” chcą przede wszystkim podniesienia pensji i odmrożenia wskaźnika wzrostu płac w służbie publicznej, który ewaluuje corocznie w zależności od poziomu inflacji. Kolejnym żądaniem jest zwiększenie personelu edukacyjnego szkół, aby można było zmniejszyć ilość uczniów w klasach oraz odejście od niedawnych reform matury.
Niektórzy członkowie „czerwonych długopisów” spotkali się już na zebraniu w Fives, dzielnicy Lille . – Konstatujemy, że „żółte kamizelki” uzyskały pewne postępy, nawet jeśli są tylko okruchami, ale żadna decyzja rządu nie dotyczy nauczycieli – deklarował Gregory Benjamin, uczący w szkole niedaleko Valenciennes, w wywiadzie dla dziennika „La Voix du Nord”. Wskazywał, że „nauczyciele także odczuwają podwyżki podatków, cen elektryczności, całościowy wzrost kosztów utrzymania”.
„Na razie robimy listę naszych żądań i ustalamy jaką nasz ruch przyjmie formę w każdym z departamentów, bo protest dotyczy całej Francji” – precyzował Benjamin.
FLC