Socjaliści hiszpańscy próbują już od wielu miesięcy usunąć szczątki generała Franco z mauzoleum w Dolinie Poległych pod Madrytem. Z takimi decyzjami nie zgadza się rodzina, w tym Ludwik Burbon książę d’Anjou, spokrewniony z Franco przez matkę, pełniący też funkcję rzecznika całej rodziny. Jest on także jednym z dwóch pretendentów do tronu Francji.
Wesprzyj nas już teraz!
W Hiszpanii hasło „nie ruszaj Doliny Poległych” (El Valle de los Caidos) ma wielu zwolenników. Położone 50 kilometrów od Madrytu mauzoleum jest od lat solą w oku hiszpańskiej lewicy. Rząd Pedro Sancheza ogłosił, że chce przenieść szczątki generalissimusa w inne miejsce, co przegłosowano w parlamencie, ale z tą decyzją walczy od miesięcy rodzina. Pewne zastrzeżenia wysuwa także Kościół, który jest oficjalnym zarządcą Mauzoleum.
Hiszpański parlament przegłosował dekret o likwidacji mauzoleum we wrześniu zeszłego roku. Proces przenosin szczątków Franco i żołnierzy obydwu walczących w wojnie domowej stron został jednak zatrzymany ze względu na dużą liczbę pozwów składanych w sądach. Louis-Alphonse de Bourbon, który jest mocno zaangażowany w kampanię przeciw likwidacji mauzoleum, ogłosił na Instagramie, że „kiedy atakuje się Franco, atakuje się także mnie, połowę Hiszpanii oraz monarchię i Kościół, który on chronił”. W styczniu nie wahał się też nazwać działań rządu „spiskiem żydowsko-masońskim”.
Porozumienie rodziny z rządem wydaje się niemożliwe. Socjaliści nie godzą się także na przeniesienie szczątków Franco do rodzinnej krypty w Almudena, bo ta znajduje się w centrum Madrytu. Lewica obawia się, że grób byłby jeszcze częściej odwiedzany. Ta możliwość jest dla niej nawet gorsza niż pozostawienie Franco w mauzoleum. Z drugiej strony rodzinie powoli wyczerpują się możliwości prawne odwołań. Pewną nadzieją jest osłabienie rządu Sancheza i możliwość odsunięcia socjalistów od władzy.
Rząd wydaje się zdawać sobie sprawę, że jego czas się kończy (wybory 28 kwietnia zapewne odsuną Sancheza) i pewnie dlatego postawił rodzinie ultimatum, w którym dał jej piętnaście dni na znalezienie nowego miejsca pochówku gen. Franco, z wykluczeniem grobowca rodzinnego w Madrycie, grożąc, że w przeciwnym razie sam takie miejsce wybierze.
Bogdan Dobosz