27 lipca 2019

Wojna naklejkowa i zwycięstwo prowokacji [OPINIA]

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: unsplash.com)

Stołeczny sąd, w ekspresowym tempie blokujący kolportaż „Gazety Polskiej” z dołączoną naklejką „Strefa wolna od LGBT”, zgłosił pilny akces do szeregów jawnych obrońców tęczowej rebelii antyspołecznej.

 

Nasze władze publiczne w istotnych kwestiach cechuje dziwna skłonność do trafiania w płot. W odpowiedzi na oczekiwania tradycyjnie ukształtowanych Polaków, fundują przede wszystkim wiecowo-publicystyczny dym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Gdy przychodzi do realnych działań, w odpowiedzi na społeczne zapotrzebowanie zazwyczaj dostajemy „prawie dobre” rozwiązania. Po tym jak pojawił się problem bezzasadnego odbierania dzieci rodzicom, otrzymaliśmy tylko zakaz takich działań powodowanych wyłącznie biedą, bez całościowego naprawienia umocowanego w prawie patogennego systemu. 

 

Kiedy Polacy mocno zaniepokoili się perspektywą napływu egzotycznych imigrantów, którzy Zachód Europy próbują – usilnie i z sukcesami – przekształcać stopniowo w jedną wielką no-go zone, dowiedzieliśmy się, że na pewno rząd nie przystanie na przymusową relokację „uchodźców” do naszego kraju. Po czym wpuścił wyżej wymienionych dobrowolnie i szeroką ławą, co bardzo łatwo stwierdzić – naocznie oraz w oficjalnych statystykach.

 

Podobnie rzecz się ma z walką przeciwko agresywnej i toksycznej ideologii LGBT. Opór wobec niej jest, w wykonaniu środowiska dysponującego realnymi narzędziami przeciwdziałania, zaledwie symboliczny. Bitwa o naklejki ma zastąpić nam faktyczną blokadę nielicznych, lecz krzykliwych, wspieranych z zagranicy środowisk wojującego homoseksualizmu. Sodomickie parady i akcje, ze stałym w nich elementem bluźnierstw i profanowaniem ważnych symboli, cieszą się wsparciem i osłoną publicznych służb porządkowych. Edukatorzy kształcący dzieci w kierunku swobodnego, pozornego prawa do wyboru płci, a także rozwiązłego stylu życia, występują w rolach… obrońców przed pedofilią.

 

Cały opór spoczywa na rodzicach, organizacjach społecznych i katolickich prawnikach. Złośliwi mogliby powiedzieć, że nawet jeśli PiS chciałby zrobić dla narodu coś dobrego w tym obszarze, to sprawę przesądziło na „nie” wywieszenie tęczowych flag na budynku amerykańskiej ambasady. Jaka szkoda, że nasz potężny sojusznik nie posuwa się do podobnej ostentacji w sprawie ochrony nienarodzonych, skoro prezydent Trump, sprzymierzeniec ruchu LGBT, znany jest również z działań przychylnych dla środowisk pro-life.

 

Wszystkie te okoliczności nie zmieniają faktu, że stołeczny sąd w ekspresowym tempie blokujący kolportaż „Gazety Polskiej” z dołączoną naklejką „Strefa wolna od LGBT”, zgłosił pilny akces do szeregów jawnych obrońców tęczowej rebelii antyspołecznej. W tym przypadku sprawność i tempo działania obserwują z podziwem przedstawiciele katolickiej większości, atakowanej notorycznie poprzez przemoc symboliczną w mediach, wypowiedziach lewicowych polityków, elukubracjach wyzwolonych artystów czy bluźnierczych prowokacjach satanistów różnej proweniencji. 

 

Treść naklejki nie najgorzej wpisała się w strategię prowokacji, dzięki której rewolucjoniści chcą osiągnąć swój faktyczny cel: likwidację tradycyjnej wspólnoty społecznej, opartej na prawdziwej, niepodrabianej rodzinie. Homoseksualiści, często cierpiący z powodu swej kondycji, a utożsamiani w tej strategii z ruchem LGBT (jakże im nie współczuć!), są w tej rebelii tylko mięsem armatnim. Prowokacja polega zaś na wzbudzeniu społecznego odruchu obronnego i wywołaniu silnej międzynarodowej presji w kierunku usankcjonowania dewiacji, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Obecnego pokolenia dorosłych już nie „nawrócą” na LGBT, celem są nasze dzieci.

 

 

RoM

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie