Fundacja Pro-Prawo do Życia prowadzi w Gdańsku akcję „Stop pedofilii”. W jej ramach „można zobaczyć oraz usłyszeć samochód (…) informujący o powiązaniach lobby LGBT z pedofilią” – czytamy na stronie stopaborcji.pl. Nie wszystkim jednak takie działania obrońców życia, szczególnie w ostatnich dniach gdańskiej kampanii wyborczej, przypadły do gustu.
„Nie musieliśmy długo czekać na efekty” – pisze Mariusz Dzierżawski tłumacząc przy tym, dlaczego akcja trwa właśnie w Gdańsku. „Tam właśnie władze miasta, wbrew woli protestujących rodziców, uchwaliły tzw. Model na rzecz Równego Traktowania. Na podstawie tego dokumentu zamierza się wprowadzić w gdańskich szkołach obligatoryjne zajęcia z tzw. edukacji seksualnej, których celem jest rozbudzenie seksualne dzieci i oswojenie ich z rozmaitymi patologiami seksualnymi” – czytamy w tekście odnoszącym się do końcówki kampanii wyborczej.
Wesprzyj nas już teraz!
Akcja „Stop pedofilii” szybko doczekała się odpowiedzi. Znalazły się osoby, którym nie w smak informowanie o nadreprezentacji homoseksualistów wśród pedofilów. Dlatego też Fundacja Pro otrzymała wezwanie z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Zgodnie z nim na komendzie ma stawić się kierowca wraz z samochodem – wynika z tekstu na stopaborcji.pl.
„Wezwanie jest efektem współpracy walczącej o przywileje dla LGBT trójmiejskiej organizacji Tolerado z Urzędem Miasta” – pisze Mariusz Dzierżawski. Jego zdaniem działanie ma na celu uniemożliwienie „głoszenia prawdy na temat powiązań władz miejskich z propagatorami dewiacji przy tworzeniu równościowego modelu mającego pojawić się w szkołach”.
Mają oni świadomość, że Model na rzecz Równego Traktowania wywołuje sprzeciw mieszkańców Gdańska – zauważa lider fundacji Pro. Oburzenia ma rodzić także „późniejsze działania wiceprezydenta, mające na celu ograniczanie władzy rodziców”. Dlatego środowiska lewicowe chciały i chcą za wszelką cenę zamknąć ustawa obrońcom życia. Było to szczególnie istotne w ostatnich dniach kampanii, gdy – jak wynika z tekstu – pojawiły się problemy obrońców życia.
Zdaniem Mariusza Dzierżawskiego władze miasta, organizacje prohomoseksualne, a także policja mają świadomość, że fundacja Pro-Prawo do Życia nie dopuszcza się wykroczenia. „Jest to po prostu próba uniemożliwienia nam głoszenia prawdy” – pisze zauważając, że taka forma utrudnienia aktywności w końcówce kampanii mogła być na rękę osobom, które wspierają takie działania.
Źródło: stopaborcji.pl
MWł
Zobacz także:
Rewolucja seksualna zagraża dzieciom