10 kwietnia 2018

Włożył czerwone szpilki, sypie wulgaryzmami. Czyli proboszcz, który „nie chce być celebrytą”

„Duży Format” znalazł sobie kolejnego medialnego bohatera. To ks. Zbigniew Czendlik, proboszcz czeskiej Lanckorony, który dał się sfotografować w czerwonych szpilkach i publicznie chwali się zamiłowaniem do nadużywania czeskiego określenia tej części ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Mówi, że nie chce uchodzić za supercelebtytę, zresztą do tego wystarczy wyjść „na golasa” na miasto. Proboszcz jest bardziej wysublimowany, wybrał sesję w szpilkach.

 

Czerwone szpilki na stopach kapłana – zresztą znanego lokalnie ze swoich niesztampowych wystąpień – to element akcji, która miała zwrócić uwagę na problem dyskryminacji kobiet. Publikacja na czołówce „Dużego Formatu” pokrywa się jednak z nadchodzącą polską premierą książki „Bóg nie jest automatem do kawy”, która jest zapisem rozmowy właśnie autorki materiału w „DF” Markety Zahradnikovej z ks. Zbigniewem Czendlikiem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Proboszcz z czeskiej Lanckorony, to barwna postać. Nie nosi zwykle koloratki i sutanny, bo nie lubi uniformizacji i uważa, że nie strój jest najważniejszy, ale przykład życia. Miał ochotę oddać jeden z kościołów by służył i sto lat (za symboliczną koronę, byleby ktoś zadbał o budynek) jako miejska biblioteka, ale wierni postanowili bronić swojej świątyni, czego kapłan niestety nie rozumie.

 

Ma słabość do czeskiego słowa określającego pośladki, bo „Prdel” „cudownie brzmi”. Więcej, kapłan ma całę filozofię dotyczącą tego czy owa część ciała jest potrzebna. Niestety, co przyznaje, z uwagi na zajęcie, używanie tegoż określenia musi podlegać pewnej reglamentacji, gdyż proboszcz „nie chcę gorszyć innych”, więc „często za to wypowiadam je głośno w czterech ścianach”.

 

Kapłan, co ciekawe, dotąd miał nie spotkać się z krytyką przełożonych, bo jest uznawany za „cudaka”. – Wszyscy chyba wiedzą, że plotę trzy po trzy, przywykli, więc moje wypowiedzi już nie szokują – mówi. I jak dodaje, kardynał Duka miał kiedyś powiedzieć, że jeśli w czeskim Kościele zdarzy się jeden Czendlik, „to jeszcze nie problem, ale dziesięciu, takich Czendlików oznaczałoby spore kłopoty”.

 

Proboszcz wyjawił też, że lubi ateistów, bo debaty z nimi poszerzają horyzonty, także wiary. I zgadza się z tezą znajomego, że Bóg także ich lubi szczególnie, bo mu głowy (w oryginale znów pada ulubione słowo) nie zawracają. Kapłan pyta przy tym, czy nie powinniśmy żałować Pana Boga, „bo biedak nie ma gdzie się przed nami skryć”. Taki pogląd nie dziwi, jeśli zestawić dalsze wyznanie kapłana, który utyskuje na trudy służby, konieczności bycia dla ludzi przez cały czas, a nie tylko w godzinach urzędowania i marzeniami o swojej małej oazie spokoju, otoczonej wysokim płotem, do której dostęp będzie miał tylko ten, którego bohater wywiadu miałby ochotę widzieć. Świętość? Kojarzy się kapłanowi raczej ze sztywniactwem. Ma nawet na to żart o bólu… tym razem głowy, z powodu uwierającej aureoli.

 

Proboszcz twierdzi, ze nie chce uchodzić za celebrytę, bo uważa, że by nim się stać wystarczy „wylecieć w samo południe na golasa i przebiec się po mieście”. Brukowce zrobią swoje, ale sława trwa pięć minut. Kapłan woli być widziany jako osobowość (trzeba tu być „szlachetnym, cierpliwym, wyrozumiałym, potrafić wybaczać” – to wartości w które proboszcz „wierzy”).  – To śmiałe pragnienie, dlatego przede mną jeszcze sporo pracy – wyznaje.

 

W ocenie bohatera rozmowy należy „wychodzić do ludzi”, jak Pan Jezus, który „nie siedział w kącie i nie czekał, aż ktoś go znajdzie”. – Z wszelkim źródeł wynika, że był to bardzo towarzyski gość, czyli właściwie też trochę bulwarowy – dodaje. (Określenie „bulwarowy proboszcz” używa się lokalnie w odniesieniu do ks. Czendlika, a on sam odbiera ów epitet jako komplement).

 

Cóż, zgoda, aby firmować wywiad w „DF” swoim zdjęciem w czerwonych szpilkach oraz epatowanie ulubionym czeskim słowem raczej w osiągnieciu celu – jakim jest stanie się „osobowością” – nie pomagają. Póki co, pozostaje zwykła „popularność” i bycie „zwierzęciem scenicznym”.

 

Źródło: „Duży Format”

MA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram