26 maja 2020

Własność prywatna to gwarancja niezależności – czy pamiętają o tym polskie władze?

(fot. pixabay)

Własność lokali mieszkalnych i dobre prawo dziedziczenia to fundamenty poczucia bezpieczeństwa i niezależności obywateli. W tej pierwszej kwestii rząd uczynił pewien postęp, choć ograniczony do konkretnej grupy obywateli. W drugiej jednak wciąż sporo pozostaje do zrobienia. 

 

Własność prywatna, choć wymaga pewnych ograniczeń, jest zazwyczaj bardziej wydajna od publicznej.  Milton Friedman zauważył, że jedynie wtedy, gdy dane dobra są przeznaczone dla nas, wiemy jak dobrze je spożytkować, a jednocześnie mamy motywację do ich efektywnego wykorzystania. Potrzeb innych ludzi nie znamy bowiem równie dobrze co własnych, dlatego też na przykład kupowane prezenty często nie trafiają w gust obdarowanego. Ponadto, jeśli dysponujemy nie naszą własnością, lecz na przykład publiczną, to trudniej o motywację do oszczędnego jej zużywania.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ochrona prawa własności pozostaje w zgodzie nie tylko z liberalną tradycją filozoficzną, ale i nauką Kościoła. Nie tylko John Locke, lecz również Jan Paweł II mówili o niej jako o naturalnym prawie.

Konieczność poszanowania własności znalazła się nawet w Konstytucji Rzeczypospolitej. Jak czytamy w niej:

 

1. Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia.

 

2.Własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej.

 

3. Własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności.

 

Prawo do dziedziczenia

Z własnością wiąże się też – co przyznaje polska ustawa zasadnicza – prawo do dziedziczenia. To pod pewnymi względami stało się bardziej przyjazne dla obywatela. Chodzi o sprawę dziedziczenia długów, do 2015 roku bowiem obciążały one domyślnie spadkobiercę. Obecnie jednak sytuacja uległa zmianie. W efekcie dług przechodzi jedynie z tak zwanym dobrodziejstwem inwentarza. Oznacza to, że w przypadku braku oświadczenia złożonego w ciągu 6 miesięcy zadłużenie przechodzi na spadkobiercę – jednak jedynie do wysokości pozostawionego mu majątku. Można tego uniknąć dzięki złożeniu odpowiedniego oświadczenia woli. Następnie takowe oświadczenie muszą złożyć dzieci lub rodzice w przypadku niepełnoletności dzieci. Inaczej spadek wraz z długiem przechodzi również na nich.  Z tego też powodu działania komornika wobec 11-letniej mieszkanki Małopolski wydają się sprzeczne z prawem.

 

Wciąż niedoskonała sytuacja dotyczy przyjmowania spadków. Wprawdzie ten przyjmowany od najbliższej rodziny można zwolnić z podatku. Warunek jednak stanowi zgłoszenie go do fiskusa w ciągu 6 miesięcy.  

 

Ponadto spadki i darowizny od dalszej rodziny już podlegają podatkowi – o ile przekraczają kwotę wolną od podatku. Jak przypomina Business Insider, chodzi tu o 7276 złotych, a dla pozostałych 4902 zł. Oznacza to, że na przykład podatek od darowizny pochodzącej od wuja czy ciotki, co przecież nie stanowi rzadkiego przypadku, nie jest już zwolniony od podatku.

 

Tymczasem podatek spadkowy prowadzi do sytuacji, że lepiej jest pieniądze na przykład wydać niż przekazać bliskim. Trudno o większe zniechęcenie do oszczędności i długofalowego planowania.  

Lewicowcy lubią twierdzić, że podatek od dziedziczenia stanowi przejaw walki z niesprawiedliwymi jakoby przywilejami uzyskiwanymi przez potomków bogatych rodzin. To jednak co najmniej uproszczenie. Przede wszystkim stosunkowo niska kwota wolna od podatku (w przypadku obliczania podatku spadkowego) oznacza, że obejmie on również rodziny dalekie od „bogactwa”.

 

Po drugie zaś – jak zauważył Milton Friedman – nakładanie sankcji finansowych i kar fiskalnych na osoby pogrążone w żałobie budzi moralne wątpliwości. Tym bardziej ewentualne kontrolowanie ich. Czyż to nie stanowi naruszenia prawa do prywatności, kluczowego dla nowoczesnej cywilizacji zachodniej?

 

Po trzecie zaś podatek od dziedziczenia stanowi zamach na instytucję rodziny, swego rodzaju karę za troskę o bliskich. Niewiele zmienia zwolnienie z niego w przypadku najbliższej rodziny. Wszak tradycyjna rodzina nie ogranicza się do rodziców czy dziadków, lecz obejmuje również wujostwo, kuzynów z wielu pokoleń. Jeśli więzi między nieco dalszymi krewnymi zanikają, to nakładanie takiego podatku z pewnością nie przyczyni się do ich odnowienia.

 

Jak zauważył Milton Friedman w liście z 2001 roku przypomnianym w 2017 roku przez Family Business Coalition „podstawowy argument przeciwko podatkowi ma charakter moralny. Oznacza on bowiem opodatkowanie cnoty – życia skromnego i akumulacji bogactwa. Zniechęca do oszczędzania i akumulowania zasobów i zachęca do marnotrawstwa. Marnuje talenty zdolnych ludzi, zarówno tych zaangażowanych w pobieranie podatku jak i – zapewne w większej liczbie – tych zaangażowanych w działania służące jego uniknięciu”. Ekonomista zauważał również, że bogaci potrafią unikać tego podatku dzięki swym doradcom. Co więcej, korzyści finansowe dla budżetu płynące z opodatkowania są niewielkie.

 

Po czwarte wreszcie  dziedziczenie – jak zauważył brazylijski myśliciel Plinio Correa de Oliveira – stanowi punkt łączący tradycję, rodzinę i własność. Te zasady pozostają zaś znienawidzone przez wszelkiej maści lewicę, która dąży do nakładania ich wszelkimi podatkami. Spauperyzowanemu wskutek tych działań społeczeństwu oferuje wszelkiej maści świadczenia socjalne.

 

Prawa lokali

 

Ustawa o przekształceniu użytkowania wieczystego we własność stanowi korzystne rozwiązanie. Do tej pory dysponujący prawem użytkowania wieczystego musiał wnosić stałą opłatę – na przykład na rzecz gminy odstępującej mu nieruchomość. Po przemianach ustawowych uległo to zmianie.

 

Osobom chcącym z tego skorzystać dano do wyboru dwie opcje. Zgodnie z jedną z nich należało przez 20 lat wnosić opłaty przekształceniowe (zamiast dotychczasowych opłat za użytkowanie wieczyste). Rozwiązanie drugie polega zaś na zapłacie tej kwoty jednorazowo. Następnie zaś staje się już właścicielem. W ramach pomocy gminy zapewniały specjalne zniżki – bonifikaty. W efekcie jednorazowa opłata stawała się niższa. Szczególnie „hojne” gminy, takie jak Ełk i Łomża, oferowały bonifikaty w wysokości 99 proc. – zauważył „Business Insider”. Pozwalało to na uzyskanie własności nawet za kilka złotych. Ten sam przywilej objął – i to już w całej Polsce – wielodzietnych, inwalidów wojskowych, niepełnosprawnych i kombatantów.

 

Trudniej wygląda jednak sytuacja z przekształcaniem spółdzielczego prawa własności we własność odrębną. Wiele lokali pozostaje bowiem własnością spółdzielczą. Co więcej, wielu młodszym osobom  pozostaje mieszkanie z rodzicami, wynajem lub wieloletnie spłacanie kredytu i uzależnienie od banku. W efekcie rośnie pokolenie nieznające w pełni smaku niezależności, jaką daje prywatna własność.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie