21 sierpnia 2019

Wizyta Donalda Trumpa w Danii odwołana. O co chodzi z Grenlandią?

(Andrew Harrer / Pool via CNP /MediaPunch/Forum)

Przez ostatnie kilka tygodni duński rząd przygotowywał się do wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w ramach europejskiej podróży, obejmującej również Polskę. Amerykański lider poinformował jednak, że dzięki bezpośredniej odpowiedzi duńskiej premier Mette Frederiksen na propozycję zakupu przez USA Grenlandii, wizytę odwołuje. Obie strony zaoszczędzą czas i pieniądze.

 

„Dania jest bardzo wyjątkowym krajem z niesamowitymi ludźmi, ale w oparciu o komentarze premier Mette Frederiksen, że nie będzie ona zainteresowana rozmową o zakupie Grenlandii, odłożę nasze spotkanie za dwa tygodnie na inny czas”, napisał Trump na Twitterze.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Premier zaoszczędziła sporo pieniędzy i wysiłków zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Danii, będąc tak bezpośrednią. Dziękuję jej za to i nie mogę się doczekać na spotkanie w przyszłości!” – dodał amerykański prezydent.

 

Donald Trump został zaproszony przez królową Danii Małgorzatę II do złożenia wizyty państwowej 2 września 2019 roku. Premier Danii jednak stanowczo zapowiedziała, że nie zamierza rozmawiać z Trumpem o możliwości sprzedaży Grenlandii, co amerykański prezydent traktuje jako „dużą transakcję nieruchomościową”.

 

BBC informuje, że odwołanie zostało potwierdzone przez rzecznika Białego Domu. Również duński dom królewski potwierdził, że wizytę odwołano.

 

Zainteresowanie prezydenta zakupem autonomicznego terytorium duńskiego i zarazem największej wyspy świata ujawniono po raz pierwszy 15 sierpnia w artykule „Wall Street Journal”, a następnie doniesienia te potwierdził sam prezydent USA.

 

 „Ta dyskusja jest absurdalna” – komentowała 18 sierpnia premier Frederiksen w duńskiej państwowej stacji radiowej DR, odnosząc się do sugestii Trumpa. Podczas zaś swojej pierwszej oficjalnej wizyty na Grenlandii mówiła:  – Kim Kielsen [szef rządu Grenlandii] oczywiście jasno dał do zrozumienia, że ​​Grenlandia nie jest na sprzedaż, więc to koniec dyskusji. Jest jednak wiele innych tematów, które chcielibyśmy omówić z prezydentem USA – kontynuowała Frederiksen.

 

Zagraniczna korespondentka DR w USA, Lillian Gjerulf Kretz twierdzi, że odwołanie wizyty nie tylko stanowi naruszenie wszystkich zasad komunikacji dyplomatycznej, ale może poważnie wpłynąć na stosunki między obu krajami. Zwraca uwagę, że odwołanie wizyty państwowej jest uzasadnione tylko w przypadku śmierci rodziny lub zagrożenia bezpieczeństwa narodowego.

 

Wydaje się, że duńska ambasador w USA Carla Sands nie została powiadomiona o zmianie planów prezydenta Trumpa, ponieważ na kilka godzin przed ogłoszeniem decyzji przez amerykańskiego prezydenta tweetowała, iż „Dania jest gotowa na wizytę POTUS @realDonaldTrump! Partner, sojusznik, przyjaciel USDK”. Wielu uważa, że ​​decyzja Trumpa o odwołaniu jego podróży do Danii jest okazaniem braku szacunku, szczególnie biorąc pod uwagę, że Duńczycy są jednym z najbliższych sojuszników USA.

 

„Jako Duńczyk (i konserwatysta) bardzo trudno mi w to uwierzyć. Bez powodu Trump zakłada, że ​​(autonomiczna) część naszego kraju jest na sprzedaż. Następnie obraźliwie odwołuje wizytę, na którą wszyscy się przygotowywali. Czy części USA są na sprzedaż? Alaska? Proszę okaż więcej szacunku” – napisał na Twitterze Rasmus Jarlov, poseł Partii Konserwatywnej i były minister gospodarki.

 

Jeszcze wczoraj Frederiksen stwierdziła, że „nieuniknione” będzie zwiększona obecność wojskowej USA na Grenlandii w przyszłości.

 

Tuż po pojawieniu się doniesień o aspiracjach USA względem Grenlandii, liczni politycy w Danii i Grenlandii szybko wyśmiali ten pomysł. – Jeśli to prawda, że ​​ma takie myśli, to jest to ostateczny dowód, że oszalał. Muszę powiedzieć, że pomysł, iż Dania powinna sprzedać 50 tys. obywateli Stanom Zjednoczonym, jest całkowicie szalony – komentował Søren Espersen, rzecznik do spraw zagranicznych duńskiej Partii Ludowej.

 

Odkładając na bok wykonalność zakupu wyspy – a nawet gdyby Grenlandczycy poparli ten pomysł – po co prezydentowi USA Grenlandia? – pytał jeden z komentatorów „Forbesa”.

 

David Nikiel zauważył, że Stany Zjednoczone od dawna uważają Grenlandię za strategiczne miejsce do celów wojskowych. Baza lotnicza Thule na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy, mniej niż 1000 mil od bieguna północnego, zapewnia amerykańskim władzom ostrzeżenia o pociskach, nadzór kosmiczny i kontrolę kosmiczną.

 

Przestrzeń powietrzna ma również strategiczne znaczenie zarówno dla lotów wojskowych, jak i komercyjnych. Zwiększona aktywność Rosji w przestrzeni powietrznej wywołała obawy w Danii.

 

Amerykanie są również zainteresowani ogromnymi ilościami metali i zasobów energetycznych wyspy: rudą żelaza, ołowiem, cynkiem, diamentami, złotem, miedzią, uranem i ropą, które obecnie stają się bardziej dostępne niż kiedykolwiek wcześniej. Lokalni politycy chcą wykorzystać te zasoby z myślą o pełnej niezależności od Danii. Biorąc pod uwagę, że Dania nadal wspiera Grenlandię gospodarczo do połowy swojego budżetu, potencjalna wartość tych zasobów jest oczywista. I właśnie dlatego Dania nie ma zamiaru pozbywać się Grenlandii – konkluduje.

 

– Pomimo błędów, które popełniono w związku z Grenlandią przez lata, odważyłbym się stwierdzić, że nigdy nie było rdzennej ludności, która byłaby niezależna na własnych warunkach, tak jak ma to miejsce w Grenlandii. Byłbym bardzo zdenerwowany, ryzykując to – stwierdził z kolei duński polityk Martin Lidegaard.

 

Propozycja Trumpa spotkała się także z kontrpropozycją duńską. Rzecznik duńskiego rządu powiedział w piątek: – Zauważyliśmy jednak, że podczas reżimu Trumpa prawie wszystko w Stanach Zjednoczonych, w tym jego rząd, zdecydowanie było na sprzedaż . Dania byłaby zainteresowana zakupem Stanów Zjednoczonych w całości, z wyjątkiem rządu – zaproponował ironicznie.

 

Premier Grenlandii Kim Kielson najwyraźniej zgadza się, przypominając lokalnym reporterom, że „wiking – Leif Erikson – odkrył Amerykę Północną przed Kolumbem i spółką”. Ojciec Eriksona, Eric Red, osiedlił się na Grenlandii. „Dlatego odzyskanie Stanów Zjednoczonych jest dla nas naturalne” – puentował.

 

Zanim Kolumb wylądował w obu Amerykach, kontynent podlegał kilku falom imigracji – zwłaszcza populacji ludzi z dzisiejszych Chin i Syberii, które miały zacząć się 16 tys. lat temu. I chociaż sam Kolumb nigdy tak naprawdę nie stanął na kontynencie Ameryki Północnej, miał nim być Europejczyk, około 5 tys. lat temu Norseman Leif Erikson. Istnieją również pogłoski o irlandzkich mnichach przekraczających Atlantyk w drodze do Nowego Świata, ale nie zostało to jeszcze dobrze udokumentowane.

 

Grenlandia ma jednak kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Amerykanie jeszcze w ub. roku dali do zrozumienia, że wkrótce wyślą więcej żołnierzy, samolotów i innego sprzętu wojskowego na Grenlandię, by przeciwdziałać ambicjom arktycznym Chin.

 

Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, które mają bazę w Grenlandii od lat 50. XX wieku i nadal jest ona kluczowym narzędziem w obronie środkowej części Stanów Zjednoczonych, w szczególności dlatego, że zapewniają wczesne ostrzeganie o potencjalnych pociskach nuklearnych z Rosji, Korei Północnej i Chin oraz ze względu na imponujące szeregi anten, które zbierają dane wywiadowcze z satelitów wojskowych i przesyłają je do USA, odgrywa kluczowe znaczenie.

 

16 września 2018 r., podczas wizyty w bazie lotniczej Thule, podsekretarz obrony USA ds. polityki, John Rood podpisał deklarację o zamiarze inwestowania w infrastrukturę wojskową i cywilną podwójnego zastosowania, która została szybko upubliczniona za pośrednictwem Facebooka przez ambasadę USA w Kopenhadze.

 

„W świetle wydarzeń na świecie USA uznają rosnące znaczenie Arktyki” – czytamy w komunikacie. „Niniejsze oświadczenie woli określa zasady inwestycji na Grenlandii w celu zwiększenia elastyczności operacyjnej wojsk amerykańskich i świadomości sytuacyjnej (…) Departament Obrony USA zamierza energicznie realizować potencjalne inwestycje strategiczne (… )na przykład (…) w projektach związanych z infrastrukturą portów lotniczych na Grenlandii, która może mieć podwójne korzyści cywilne i wojskowe. Inwestycje te miałyby na celu zwiększenie zdolności USA i NATO w regionie północnoatlantyckim” – stanowił komunikat.

 

To było pozornie konkretne, ale naprawdę bardzo nieprzejrzyste przesłanie, stawiające więcej pytań niż odpowiedzi.

 

Zwykli śmiertelnicy nie mogli wiedzieć, czy oznaczałoby to na przykład, że siły powietrzne USA wkrótce rozszerzą się daleko poza bazę lotniczą Thule i zbudują więcej lotnisk dla myśliwców i bombowców na Grenlandii. Można to było odczytywać też tak, że siły powietrzne USA są zaniepokojone własnymi planami Grenlandii dotyczącymi nowych lotnisk i nie tolerują żadnego chińskiego zaangażowania na Grenlandii.

 

Oświadczenie woli Johna Rooda zostało upublicznione w niezwykle wrażliwym momencie. Dania i Grenlandia były zamieszane w spór o nowe lotniska w Grenlandii. Naalakkersuisut, rząd samorządowy w Nuuk, chciał powiększyć lotniska w stolicy Nuuk i Ilulissat, głównej atrakcji turystycznej wyspy, zbudować nowe lotnisko na południu.

 

Chińska firma China Communications Construction Company była jedną z pięciu wstępnie zakwalifikowanych do realizacji tych planów. Dania obawiała się, że zaangażowanie Chin może potencjalnie doprowadzić Grenlandię do bolesnej pułapki zadłużenia i zagrozi jej bezpieczeństwu. Aby powstrzymać Chiny przed zaangażowaniem się, duński premier Lars Løkke Rasmussen zaoferował zainwestowanie około 100 milionów dolarów i zabezpieczenie niskooprocentowanych pożyczek, które znacznie zmniejszyłyby obciążenia finansowe Grenlandii i sprawiły, że chińskie fundusze byłyby nieistotne. Ta oferta doprowadziła do upadku koalicji rządzącej w Nuuk, ponieważ jedna z partii koalicyjnych obawiała się odnowienia duńskich wpływów na Grenlandii. Wiadomość Johna Rooda znalazła się w samym środku tego wszystkiego, a większość doniesień prasowych łączyła ją z tym bardzo aktualnym duńsko-grenlandzkim sporem.

 

Wreszcie jeden z wiodących duńskich analityków bezpieczeństwa, Henrik Breitenbauch, szef Centrum Studiów Wojskowych na Uniwersytecie w Kopenhadze, zaproponował bardziej naukową interpretację przesłania Johna Rooda.

 

Pisząc w „Weekendavisen”, wyjaśnił, że w swojej analizie deklaracja USA miała mniej wspólnego z lokalnym sporem, nawet jeśli USA z pewnością podziela niechęć Danii do chińskiego zaangażowania na Grenlandii. Przesłanie USA należy raczej interpretować jako odzwierciedlenie bardzo rzeczywistej zmiany amerykańskich priorytetów wojskowych. USA jeszcze bardziej koncentrują swoje wojsko na obronie kontynentu północnoamerykańskiego. Jest to zmiana kierunku w całym międzynarodowym zaangażowaniu USA Breitenbauch zaznaczył, że zmiana ta nie będzie oznaczać „mniejszego nacisku na walkę z terroryzmem w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, a większy nacisk na Atlantyk i Pacyfik oraz na Rosję, Chiny i inne narody, które mogą bezpośrednio zaszkodzić Stanom Zjednoczonym, takim jak Iran i Korea Północna”.

 

Północna część duńskiego królestwa – w szczególności Grenlandia – ponownie stanie się bardzo istotna w kontekście globalnego bezpieczeństwa – zauważył. „Decydenci w Kopenhadze i Nuuk powinni mieć oczy szeroko otwarte i bardzo uważnie śledzić wydarzenia” – napisał wówczas.

 

Przypomniał, jak amerykańska marynarka wojenna ożywiła swoją drugą flotę, która była niezwykle ważna podczas drugiej wojny światowej, ale wycofano ją ze służby w 2011 roku. Ta druga flota została niedawno przywrócona do życia i odpowiada za obronę północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych i wszystkich wód do Bieguna Północnego.

 

Co więcej, Breitenbauch przewidywał, że siły powietrzne USA mogą wkrótce podjąć decyzję o wzmocnieniu monitorowania rosyjskich okrętów podwodnych na Północnym Atlantyku i obronie bazy lotniczej Thule. Twierdził, że właśnie tak powinniśmy zrozumieć przesłanie Johna Rooda. Może to doprowadzić, jak napisał, do „ogromnego wzrostu amerykańskiego wojska – w szczególności w powietrzu – na Grenlandii. Ze względu na ekstremalne warunki i ogromne odległości nawet tymczasowe rozmieszczenie ograniczonej liczby zaawansowanych samolotów myśliwskich, będzie wymagało bardzo dużych operacyjnych i logistycznych struktur wsparcia z ludźmi i materiałami na ziemi. Byłoby to na poziomie, którego nie widzieliśmy od czasów zimnej wojny” – ostrzegał rok temu.

 

Kilka dni po przesłaniu Johna Rooda, Anne Marie Brady odwiedziła Danię i wykładała w Copenhagen Business School. Anne Marie Brady jest profesorem na University of Canterbury w Nowej Zelandii, pracownikiem Woodrow Wilson Center w Waszyngtonie i jednym z najwybitniejszych chińskich uczonych na świecie. Przez 30 lat studiowała chiński system państwa partyjnego, a przez ostatnie 10 lat polarne ambicje Chin. W 2017 r. opublikowała niezwykle szczegółową i dobrze udokumentowaną  pracę  „Chiny jako wielki naród polarny”, która kompleksowo analizowała chińskie strategie arktyczne i antarktyczne, oświadczenia, budżety i inwestycje polarne, konkretne wyprawy polarne itp.

 

Brady wskazuje, że Chiny postrzegają regiony polarne, podobnie jak wielkie oceany i przestrzeń kosmiczną: jako strategiczne granice decydujące o przyszłości świata i dominacji globalnej.

 

Wyjaśniła, że Chiny dodały do dominacji w przestrzeni kosmicznej, na pełnym morzu regiony polarne i domenę cybernetyczną jako nowe strategiczne terytoria, które nie są własnością nikogo. Chiny rozszerzają się na obszary świata, w których jest miejsce na „przeprowadzkę”, i gdzie tak naprawdę jest kwestia tego, czy masz możliwości, zasoby ludzkie i finansowe, aby rozszerzyć swoją strefę wpływów.

 

Wielokrotnie podkreślała, że ​​formalne oświadczenia i dokumenty Chin, opublikowane w języku angielskim i skierowane do zagranicznej publiczności, często ujawniają jedynie dobroczynność, podczas gdy prawdziwe intencje Chin, leżące u podstaw ich strategii i priorytetów pozostają ukryte lub dostępne tylko dla tych, którzy opanują język chiński.

 

„Zarządzanie systemem informacji w państwie partii jest bardzo ważnym narzędziem. Więc jeśli kraje takie jak Dania i Grenlandia chcą mieć solidną politykę wobec Chin, muszą wyjść poza to, co im powiedziano po angielsku i w chińskim dyskursie. Pojawia się bardzo selektywny komunikat skierowany do obcokrajowców o polityce Chin, szczególnie w newralgicznych i wschodzących obszarach polityki, jaką jest Arktyka, i zupełnie inny dyskurs w języku chińskim. Chiny wyjaśniają swojej populacji, dlaczego tak dużo pieniędzy inwestują na terytorium poza Chinami” – zaznaczyła analityk.

 

Chińskie wysiłki polarne, wyjaśnia także w swojej książce, naprawdę realizują trzy nadrzędne priorytety: bezpieczeństwo narodowe Chin, w tym bezpieczeństwo gospodarcze i wojskowe; zasoby naturalne niezbędne do dalszego wzrostu i stabilności Chin; oraz nauka i technologia potrzebne do tego, by Chiny stały się wiodącą potęgą światową.

 

Kiedy więc Chiny szybko stworzą stacje naukowe na Antarktydzie i w Arktyce, z pewnością będą wieść prym w zakresie nauk o klimacie i innych nauk przyrodniczych, ale także przygotują się do wydobycia zasobów i zwiększenia  zdolności obronnych, w tym satelitarnego systemu Beidou; chiński odpowiednik amerykańskiej sieci GPS. Chiny nie chcą być zależne od systemu kontrolowanego przez USA; zamiast tego mają teraz własne urządzenia w szwedzkiej Arktyce, na Svalbard w norweskiej Arktyce i kolejne są w drodze. Chiny zaplanowały otwarcie naziemnej stacji odbiorczej w środkowej Grenlandii i dużą stację badawczą w innym miejscu na Grenlandii. Jak Anne Marie Brady wyjaśnia w swojej książce, Chiny potrzebują tego wszystkiego do nauki o klimacie, ale także do innych celów, wojskowych: system Beidou pomoże im poruszać się w regionach polarnych za pomocą statków, samolotów i łodzi podwodnych. Zarówno USA, jak i Rosja mają pociski nuklearne wymierzone w Chiny. W najgorszym scenariuszu wiele z nich przemierzyłoby Arktykę w drodze do Chin, a Chiny są zajęte rozszerzaniem satelitarnej zdolności śledzenia i monitorowania.

 

„Grenlandia jest ważna i interesująca dla Chin, ponieważ leży w Arktyce, ponieważ ma strategiczne zasoby i jest coraz bardziej autonomiczna. Chiny są zawsze zainteresowane przyszłymi niepodległymi państwami. Grenlandia ma strategiczne znaczenie, jak wiadomo inne wielkie mocarstwa; USA już od dawna mają tam swoje bazy i byłoby użyteczne dla Chin posiadanie stacji satelitarnej dla systemu Beidou. Jest więc wiele elementów, które sprawiają, że Grenlandia jest interesująca dla Chin w ramach jej ogólnego programu arktycznego” – twierdzi Brady.

 

Źródło: forbes.com., iflscience.com., cphpost.dk., arctictoday.com., iclandmonitor.mbl.is,

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram