8 września 2014

Powrót „skruszonych” dżihadystów

Gdy wyjeżdżali z Wielkiej Brytanii szumnie deklarowali, że jadą do Syrii walczyć w imię Allaha. Ich bracia w islamie chcieli jednak z nich zrobić mięso armatnie. Dziś brytyjscy dżihadyści chcą, by Londyn im wybaczył i pozwolił wrócić nad Tamizę.


„Rozczarowanie” dżihadystów prawdziwym obrazem wojny w Syrii jest doprawdy groteskowe. Kiedy wyjeżdżali z Wielkiej Brytanii, ich usta były pełne sloganów o konieczności walki w imię islamu. Chcieli zaprowadzić go wszędzie, pod każdą szerokością geograficzną. Chcieli? Bez wątpienia nadal chcą! Jednak nawet najwierniejszy sługa dżihadu potrzebuje chwili wytchnienia. Dlatego też wracający z Syrii bojownicy proszą Londyn o wspaniałomyślne darowanie im win i umożliwienie powrotu do „normalnego” życia bez konieczności oglądania świata zza krat.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dotąd powróciło już ok. 260 obywateli brytyjskich zaangażowanych w konflikcie syryjskim po stronie islamskich bojowników. 40 z nich oczekuje na procesy, grozi im do 30 lat więzienia. Perspektywa spędzenia tak wielu lat w kryminale zmobilizowała pozostałych terrorystów do szukania porozumienia. Z pomocą przyszli im naukowcy z Międzynarodowego Centrum Badań nad Radykalizacją i Polityczną Przemocą (sic!). Za ich pośrednictwem dżihadyści apelują o amnestię, także dla tych, którzy wciąż jeszcze walczą w Syrii. Kto tworzy zacne grono wspierające „skruszonych” bojowników? Islamiści w przeszłości walczący na Bliskim Wschodzie, którym udało się powrócić do kraju.

Czego bandyci, wspierani przez byłych bandytów, oczekują od Wielkiej Brytanii? By nie traktować ich wszystkich jako terrorystów. Chcą wspaniałomyślnie wziąć udział w programie resocjalizacyjnym i poddać się wieloletniej obserwacji. Wspaniale! Wprowadzanie szariatu bywa męczące. Krzyżowania, kamienowania, wyrzynanie ludności cywilnej w pień, faktycznie może nadwyrężyć siły. Zatem chwila relaksu, wsparta rządową subwencją, jawi się jako doskonała perspektywa.

 

Szczególnie rozczulające są oznaki „rozczarowania”, jakiego rzekomo doświadczyli bojownicy. Ich wyidealizowany obraz konfliktu miał się zderzyć z jego brutalną rzeczywistością. Chcieli dostać do rąk kałasznikowy i traktować seriami wrogów Allaha, jednak ich dowódcy widzieli ich w roli zamachowców-samobójców. Cóż za dialektyczna finezja! Pozabijać niewiernych jest w porządku, samemu zginąć, to już lekka przesada. Kto by wtedy zamieszczał na Facebooku manifesty o tryumfującym islamie? Marną pociechą byłyby też zdjęcia rozczłonkowanego ciała byłego już bojownika. Przywódcy Islamskiego Państwa nie są w ciemię bici, znając wątpliwą wartość importowanych bojowników, skierowali ich na odcinek zgodny z posiadanymi kompetencjami.

 

Można podejrzewać jednak, że proszący o amnestię nie są tylko zwykłymi frajerami nabitymi w butelkę przez cwańszych od siebie. Ewentualne udzielenie jej stanie się znakomitą okazją do powrotu do Europy wielu autentycznych morderców. Ich „łaskawe” wpuszczenie do Wielkiej Brytanii może trwale wpisać „islamskie patrole” w kulturowy krajobraz Europy.

 

 

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie