„Nikomu w Polsce nie udało się stworzyć telewizji publicznej, która miałaby w sobie choć odrobinę niezależności i braku serwilistycznego odruchu niskiego kłaniania się władzy”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Witold Gadowski.
Publicysta zwraca uwagę, że niemal od zawsze najważniejszą misją telewizji publicznej w Polsce jest „szczucie na niewygodnych ludzi i promowanie uległych wobec rządzącej partii kreatur”. Dodaje, że na korytarzach budynku przy ulicy Woronicza w Warszawie od zawsze można usłyszeć pełne hipokryzji słowa o potrzebie niezależności i misji, jaką ma TVP. „Jednocześnie w rękawiczkach skręcano kark dziennikarzom, którzy w to nieopatrznie uwierzyli”, wskazuje.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Gadowskiego przejęcie TVP przez PiS i obsadzenie w roli prezesa telewizji publicznej Jacka Kurskiego sprawiło, że od 2015 roku przynajmniej „reguły gry stały się jasne” – nikt nie ma wątpliwości, że telewizja publiczna jest telewizją rządową. „Nie wchodzę w rozważania, czy to dobrze, czy źle. Po prostu Kurski nie ukrywa mechanizmów rządzących TVP. Jak choćby faryzeuszowsko czynił to jego poprzednik Juliusz Braun”, podkreśla.
Na koniec Gadowski zadaje pytanie: „Czy mrzonki o stworzeniu w Polsce prawdziwych mediów publicznych należy bezpowrotnie odłożyć?”. Po czym bezlitośnie odpowiada: „TAK, przestańmy udawać, że nie wiemy o co chodzi!”.
„Gdyby chcieć prawdziwie zreformować tę instytucję, to należałoby wpuścić tam do rządzenia dziennikarzy, a na to nie poważy się – jak widać – żadna ekipa rządowa. To wymaga zbyt wielkiego zaufania do zawodu dziennikarza. To po prostu nierealne”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TK
