20 sierpnia 2012

Złowieni w globalną sieć

(Fot. ilco/sxc)

Epoka cyfrowa – to pojęcie robi w dzisiejszych czasach zawrotną karierę. Niektórzy używają jeszcze innych określeń: społeczeństwo informacyjne, społeczeństwo wiedzy czy społeczeństwo sieciowe. Niezależnie jednak od mniej lub bardziej mądrych definicji socjologicznych, z jednym faktem zgadzają się praktycznie wszyscy – globalna sieć, Internet wywiera coraz większy wpływ na nasze życie. Jednak jeden problem pozostaje nierozstrzygnięty – ocena tego zjawiska. Spróbujmy się zastanowić, jakie szanse i zagrożenia niesie Internet z punktu widzenia katolika i zwolennika wartości cywilizacji zachodniej.

 

Internet a religia

Wesprzyj nas już teraz!

Zacznijmy od wpływu Internetu na religię i Kościół. Jaki on jest? Czy najwyższe autorytety Kościoła widzą w Internecie raczej szansę czy zagrożenie? Stosunek Kościoła do Internetu nie różni się zasadniczo od jego stosunku do innych mediów. Jest więc umiarkowanie optymistyczny. Zadaniem środków przekazu, a więc także internetu, jest zbliżanie ludzi do siebie. Media, jakkolwiek negatywnie są dziś wykorzystywane, stanowią więc Boży dar i mają udział w planie Opatrzności. Zgodnie z nauką Papieskiej Rady ds. Środków Masowego Przekazu, internet zajmuje swoje miejsce w liczącej tysiące lat historii ludzkiej komunikacji. Historia ta rozpoczęła się wraz z pomieszaniem języków stanowiącym karę za próbę dorównania Bogu przez budowę Wieży Babel. Jednak miłosierny Stwórca nie pozostawił ludzi samym sobie – cud Pięćdziesiątnicy był swego rodzaju odbudowaniem ludzkiej komunikacji i braterstwa, opartego na Chrystusie i Duchu Świętym, a nie na pysze.

 

Dobrze użyty internet również może służyć temu celowi. Do tego też dążą działania wielu duszpasterzy, zakładających strony z rekolekcjami mp3, katolickie portale czy blogi. Te ostatnie, zdaniem Joachima Zwleka, benedyktyna tynieckiego prowadzi aż 15 procent księży. Według tego duchownego, Internet może być środkiem dotarcia do osób, którzy np. nie znaleźli odpowiedzi na dręczące ich pytania religijne w życiu realnym, np. w swojej parafii. Stąd inicjatywa benedyktynów – serwis: Poważne pytania, poważne odpowiedzi, w którym wierni mogą znaleźć odpowiedzi na trapiące ich kwestie duchowe.

 

O. Zwlek jest zwolennikiem angażowania się Kościoła w działalność portali społecznościowych. Podczas jednego z czatów internetowych mówił: nasze Pismo Święte mp3 na facebooku cieszy się coraz większą popularnością. Można słuchać Biblii nawet na ipodzie, więc jestem jak najbardziej za. Jest to dobre narzędzie… marketingowe i ewangelizacyjne[1].

 

Choć Internet może być dobrym narzędziem duszpasterskim, to jego rola nie może być wyolbrzymiana. Dyscyplina Kościoła wyklucza korzystanie z sakramentów, np. spowiedzi poprzez sieć. Spowiedź musi bowiem łączyć się z realnym spotkaniem z jej szafarzem. Warto też pamiętać o tym, że Internet, dzięki swej anonimowości stanowi dogodne pole rozwoju dla różnego rodzaju sekt, które łatwo mogą zatajać prawdziwy charakter swojej działalności. Najskrajniejszym tego przykładem była sekta Heaven’s Gate, której członkowie popełnili zbiorowe samobójstwo (a być może zostali też zamordowani przez swoich przywódców). Sekciarze mieli swoją internetową firmę (zajmującą się projektowaniem stron www), przez którą werbowali członków.

 

Wolność słowa czy informacyjny śmietnik?

Internet jest kopalnią, w której można znaleźć informacje na każdy temat. Nigdy jeszcze dostęp do zasobów wiedzy nie był tak łatwy. Dzięki globalnej sieci informacja może być bowiem kopiowana w zasadzie w nieograniczony sposób. Oznacza to ogromne ułatwienie dostępu chociażby do Biblii czy doktorów Kościoła (który oferuje np.  internetowa Catholic Encyklopedia); jak również do klasyków literatury i literackich dzieł. A także do codziennych wiadomości ze świata i niezależnych opinii. Aby wyrazić swoje opinie w internecie nie trzeba mieć koneksji z publiczną telewizją czy z koncernami prasowymi. Warunkiem sukcesu jest tu talent, a nie pieniądze czy „słuszność” poglądów. Nie dziwią więc próby zaostrzenia i tak nader rygorystycznych przepisów dotyczących własności intelektualnej. Państwo i korporacje nie mogą zdzierżyć zagrożenia swojej uprzywilejowanej pozycji przez wolne słowo. Rządzący widzą w nim zagrożenie swojej władzy, a właściciele korporacji – pieniędzy. Stąd dążenie do użycia przymusu w celu ograniczenia wolności sieci, w postaci ACTA, SOPA etc.

Oczywiście, nie ma róży bez kolców, a kopalnia informacji, jaką jest internet stanowi też w pewnym sensie informacyjny śmietnik. Według niektórych badań współcześni ludzie odbierają około trzy razy więcej informacji, niż w latach 60. (a więc już w epoce telewizji). Wbrew przekonaniom marksistów ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Dzięki egalitarnemu charakterowi sieci publikować w niej mogą nie tylko niezależni twórcy, mający do zaoferowania wartościową treść, lecz także ignoranci i szarlatani. Człowiek o niewyrobionej umiejętności selekcji może łatwo zgubić się w internetowym labiryncie. Albo zwyczajnie nie zapamiętać konkretnych informacji. Dlatego niezwykle ważna jest tu umiejętność selekcji wiadomości i świadomego korzystania z zasobów sieci.

 

Internet a twórczość i produktywność

Internet wyzwala w ludziach twórczy potencjał. Jest to zgodne z nauczaniem m.in. Jana Pawła II w encyklikach społecznych; nauczaniem, które Michael Novak określił mianem teologii tworzenia. Zgodnie z tą teologią, człowiek, będący obrazem Boga-Stwórcy sam jest twórcą, między innymi w swojej pracy. Internet jest narzędziem pracy (płatnej bądź nie), w której człowiek wykorzystuje swój twórczy potencjał. Ludzie publikują w nim teksty, wiersze czy filmy. Owo twórcze działanie przynosi szczególne owoce, gdy jest oparte na międzyludzkiej współpracy o charakterze globalnym. Jak zauważył prof. Yochaki Benklera, autor książki „Bogactwo sieci”, miliard mieszkańców bogatych krajów dysponuje codziennie 2-6 miliardami wolnych godzin. Czas ten i twórcze talenty każdej z tych osób mogą być wykorzystane przy tworzeniu użytecznych projektów. Klasycznym przykładem jest tu Wikipedia, mimo całej swej niedoskonałości; a także oprogramowanie Linux. Użytkownik Internetu, w przeciwieństwie do odbiorcy radia lub telewizora nie jest tylko biernym odbiorcą. Sieć zachęca do współpracy i rozwijania umysłu.

 

Z drugiej jednak strony, wpływ Internetu na naszą produktywność może być także – i niekiedy jest – negatywny. Według badań Forensicpsychology.net., przeciętny użytkownik Internetu co 2 minuty otwiera nową stronę www. Utrudnia to koncentrację na jednej kwestii, co jest szczególnym problemem podczas pracy (bądź nauki). Osoba nieumiejąca skoncentrować się na jednym zadaniu jest mniej efektywna, a czas przecieka jej przez palce. Tymczasem, współcześnie studenci często nie rozstają się ze swoimi laptopami i zabierają je nawet na wykłady. Podobnie pracownicy często rozpraszają się i zamiast zajmować się zadaniem wchodzą np. na Facebooka. Niekiedy jedynym rozwiązaniem jest więc zwykłe odcięcie ich od Internetu, bądź ograniczenie do stron związanych z pracą.

 

Internet a czas wolny

Internet jest globalną siecią o charakterze komunikacyjnym. Niewątpliwie ułatwia on kontakt międzyludzki. Można natychmiast i bez ponoszenia kosztów skomunikować się np. z rodziną w Australii. Internet służy także zawieraniu nowych znajomości i to z ludźmi z całego świata. Oznacza to, że grupy koleżeńskie tworzą się coraz mniej na bazie wspólnego miejsca zamieszkania (wieś, osiedle) czy miejsca pracy lub nauki. Coraz częściej natomiast opierają się na wspólnocie zainteresowań, poglądów stylów życia etc. Podobieństwo ducha jest więc dla ludzi ważniejsze, niż przypadkowe podobieństwo miejsca zamieszkania. Sieć pozwala na dobór znajomych, daje większą wolność wyboru. Z niektórymi z nich spotka się potem w świecie rzeczywistym. 

 

Internet może jednak być także przyczyną wyobcowania i odrealnienia. Gry komputerowe (internetowe i nie tylko) są powodem uzależnienia wielu młodych ludzi. Nałogowe granie czy surfowanie po sieci zostało nawet uznane za jednostkę chorobową. Fachowo nazywa się to „Patologicznym Używaniem Komputera/Internetu”, a zdaniem badaczy powoduje zmiany w mózgu. Zmiany te mogą powodować np. osłabienie samokontroli, uszkodzenia pamięci, a także problemy z działaniem celowościowym i podejmowaniem decyzji. Tacy ludzie mają problemy z kontaktami z ludźmi poza siecią. Internet nie jest dla nich dodatkiem do relacji z osobami w świecie realnym, ale w zasadzie jedynym źródłem kontaktu ze światem.

 

Szansa czy zagrożenie?

Czy zatem mówimy o zjawisku pozytywnym czy negatywnym? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, gdyż w zasadzie każdy aspekt używania sieci niesie z sobą zarówno szanse jak i zagrożenia. Wydaje się jednak, że jeśli świadomie podejdziemy do korzystania z internetu, to unikniemy pułapek i wykorzystamy to narzędzie w dobrym celu. Uznawanie sieci za złą samą w sobie jest szkodliwe i bezproduktywne; co więcej skazywałoby nas, katolików i konserwatystów na społeczną banicję (zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i grupowym).

 

Jest to jednak niewątpliwie temat do głębszej dyskusji, zwłaszcza, że nie wszystkie sprawy zostały w tym tekście poruszone – jak choćby powszechność sieciowej pornografii.

 


Marcin Jendrzejczak


[1] http://www.tyniec.benedyktyni.pl/ps-po/?p=9201

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie