13 lutego 2014

Sandro Magister opublikował artykuł, w którym postanowił wesprzeć wezwania liberalnych katolików, hierarchów i mediów do udzielania Komunii świętej osobom rozwiedzionym. Jak stwierdził watykanista, Komunię dla rozwodników usankcjonować miał Sobór Nicejski I, później zwyciężyli źli „rygoryści”. To nieprawda – zauważa prof. John Lamont.


„W trakcie pierwszych wieków rozwodnikom i osobom żyjącym w kolejnych związkach odpuszczano grzechy i udzielano Komunii, później jednak ta praktyka została na Zachodzie zarzucona. Dziś podniósł tę kwestię papież Franciszek, choć wokół niego trwa pojedynek między kardynałami” – czytamy z zaskoczeniem na stronie „Chiesa Espressonline”.

Wesprzyj nas już teraz!

Sandro Magister podkreśla, że głosy wzywające do zmiany kościelnej dyscypliny w sprawie rozwodników pojawiały się od dawna. W wielu krajach wymagania dotyczącego szóstego przykazania i godnego przyjmowania sakramentu Eucharystii były zwyczajne ignorowane, spotykając się z tolerancją, a czasem i aprobatą duszpasterzy. Watykanista twierdzi także, że „rygorystyczne” podejście do „problemu” nie jest jedynym, jakie istniało w Kościele.

Włoski publicysta przypomina w tym kontekście o pracy „Rozwód, nowe małżeństwa i pokuta w pierwotnym Kościele” autorstwa księdza Giovanniego Cereti, zajmującego się naukowo patrystyką i – oczywiście – ekumenizmem. „Centralnym punktem tego studium (przepełnionego odniesieniami do Ojców Kościoła, mierzącymi się z kwestią drugich małżeństw) jest kanon ósmy Soboru Nicejskiego z roku 325, pierwszego z wielkich ekumenicznych soborów Kościoła, którego autorytet zawsze był uznawany przez wszystkich chrześcijan” – pisze Magister.

„Kanon ósmy Soboru w Nicei mówi: W sprawie tych, którzy nazywają samych siebie «katharoi», [to znaczy «czystymi»], święty i wielki sobór postanowił, że (…) pozostaną we wspólnocie z tymi, którzy dwa razy zawarli małżeństwo oraz z tymi, którzy upadli w czasie prześladowań, a którym został wyznaczony czas na odbycie pokuty i stosowna pora, aby uznali swe posłuszeństwo we wszystkim nauczaniu powszechnego i apostolskiego Kościoła. Czystymi, o których mówi kanon, byli nowacjanie, rygoryści tamtych czasów, nieprzejednani w kwestii definitywnego zerwania z cudzołożnikami, którzy zawarli powtórnie małżeństwo, oraz z tymi, którzy dopuścili się apostazji, by ratować swoje życie – nawet jeśli okazali skruchę, odbyli pokutę i otrzymali rozgrzeszenie. Żądając od nowacjan (w celu dopuszczenia ich do Kościoła), by weszli we wspólnotę z ludźmi tych kategorii, Sobór Nicejski potwierdził władzę Kościoła do odpuszczenia każdego grzechu i przyjmowania do pełnej komunii” – kontynuuje włoski watykanista.

„Od tego czasu te dwie tendencje, w odniesieniu do rozwodników i osób, które powtórnie weszły w związek małżeński, współistniały w Kościele; jedna bardziej rygorystyczna, druga bardziej skłonna do przebaczenia. W drugim tysiącleciu ta pierwsza przejęła władzę w Kościele Rzymu. Przed tym jednak także na Zachodzie było miejsce na przebaczenie” – podkreśla Sandro Magister. Sęk w tym, że to nieprawda. Ojcowie soboru w Nicei nie zajmowali się „rozwodnikami”.

„Początkową reakcją każdego teologa zainteresowanego tą kwestią byłoby skrajne zaskoczenie. (…) Zaskoczenie szybko rozwiewa się wraz z bliższym oglądem przypadku Ceretiego. Magister twierdzi, że ten problem spotkał się z zainteresowaniem ostatnio dzięki pracy ks. Ceretiego – przyznając jednocześnie, że wzmiankowana praca jest kolejny wydaniem książki opublikowanej pierwotnie w roku 1977. Nawet niewtajemniczony zapytałby, dlaczego tezy ks. Ceretiego nie zostały ogólnie przyjęte, skoro to rzecz dobrze znana i to od roku 1977?” – komentuje na łamach „Rorate Caeli” prof. John Lamont. Odpowiedzi udzielili krytycy tej pracy i to wkrótce po jej publikacji. Inny patrolog, ks. Henri Crouzel S.J., wskazał, że stanowisko teologa, na którego powołuje się Sandro Magister, opiera się na trawestacji faktów.

Kanon ósmy Soboru z Nicei odpowiadał na pojawiające się wówczas heterodoksyjne stanowiska, według których chrześcijanie zawierać mogą tylko jedno małżeństwo, zawarcie drugiego po śmierci współmałżonka byłoby grzechem śmiertelnym. Prof. Lamont zauważa, że tylko takie rozumienie tego kanonu ma sens, zwłaszcza biorąc pod uwagę równoczesne potępienie ówczesnych „rozwodników”, prezentowane przez Ojców Kościoła.

„Crouzel wskazał także na fałszywość innych wniosków Ceretiego, zauważając przy tym, iż nie sposób odnieść się do wszystkich jego błędów, bowiem na każdej stronie 400-stronnicowej pracy znajduje się ich kilka” – zauważa Lamont. Ks. Crouzel, który sam zajmował się nauczaniem Ojców Kościoła dotyczącym małżeństwa, w roku 1976 opublikował artykuł, w którym wypunktował osiem zasadniczych błędów metodologicznych popełnianych przez teologów prezentujących stanowisko to samo co Cereti. Autorzy ci zaczynali dyskusję nad problem ignorując zupełnie ówczesny stan wiedzy; prezentowali wnioski pozbawione uzasadnienia; w rozumowaniu prezentowali błędne koło uzasadniając wniosek przesłanką, a przesłankę wnioskiem; hipotezy leżące u podstaw dociekań prezentowali jako ich efekty; twierdzenia opierali na braku informacji; preferując przy tym odnajdywane w źródłach aluzje nad wyraźne stwierdzenia; błędnie interpretując teksty źródłowe i lekceważąc ich głębszą analizę historyczną.

„Wznowienie książki Ceretiego to interesujący znak czasów. Z jednej strony to cecha charakterystyczna obecnego pontyfikatu: starzy radykałowie z lat 70-tych myślą, że ich godzina wreszcie wybiła i znów mogą przejść do ofensywy. Zamierzchłość ich stanowisk może być zaletą, bowiem odpór z jakim się początkowo spotkali został już zapomniany – kto dziś wie o krytyce autorstwa ks. Henri Crouzela? Ich poglądy nie są jedynie kwestią ożywienia minionej epoki. Ich sukces był przygotowywany przez długą kampanię mającą na celu zmiękczanie przeciwników klasycznymi metodami nieustającej propagandy i ustawiania problemu” – tłumaczy prof. Lamont.

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com / chiesa.espresso.repubblica.it

mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram