27 czerwca 2015

Prof. King: Ameryka straci pozycję mocarstwa. Przestaje kształcić humanistów

(Fot. lusi/sxc.hu)

Amerykański rząd nie chce już kształcić specjalistów z zakresu polityki międzynarodowej, nauk humanistycznych i społecznych. Nie jest też zainteresowany upowszechnianiem języków obcych wśród swoich obywateli. Kapitał ludzki, jeden z elementów stanowiących o potędze Stanów Zjednoczonych, jest marginalizowany – ubolewa prof. Charles King z Georgetown University.

 

W październiku 2013 roku amerykański Departament Stanu zrezygnował z finansowania programu umożliwiającego badanie kultury Rosji i krajów byłego Związku Radzieckiego. Program Title VIII, stworzony w 1983 roku na wniosek Kongresu, pomagał szkolić specjalistów pracujących w środowisku akademickim, w think tankach, a także doradzających rządowi. Rezygnacja z programu nastąpiła miesiąc przed wybuchem rewolucji na Ukrainie. Title VIII kosztował Kongres 3,3 mln dolarów. Tyle co dwie rakiety Tomahawk.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dwa lata temu American Academy of Arts and Sciences ostrzegała przed kryzysem w naukach humanistycznych i społecznych. Najnowszy raport Akademii stwierdza, że „duch współpracy międzynarodowej, promocji handlu i inwestycji zagranicznych, międzynarodowa dyplomacja, a nawet wzmocnienie bezpieczeństwa narodowego zależą w pewnej mierze od umiejętności amerykańskich obywateli wykształconych w zakresie nauk humanistycznych i społecznych”. W odpowiedzi na lobbing środowisk akademickich program Title VIII został reaktywowany na początku tego roku, ale z o połowę mniejszym budżetem.

 

Charles King pisze na łamach „Foreign Affairs”, że powstanie Stanów Zjednoczonych jako światowego mocarstwa możliwe było nie tylko dzięki potędze gospodarczej i wojskowej, ale także dzięki „stworzeniu wspólnoty” z naukowcami z innych krajów, którzy doradzali potem amerykańskim decydentom. Obcokrajowcy, korzystający ze stypendiów amerykańskich, rozwijali innowacyjne badania, wnosili oryginalny punkt widzenia na różne kwestie i świetnie orientowali się w sytuacji swoich krajów. Byli wyjątkowymi ekspertami. King pyta więc, dlaczego rząd amerykański rezygnuje ze wspierania zagranicznych specjalistów?

 

Autor artykuły zaprezentowanego na łamach „Foreign Affairs” ubolewa nie tylko nad „błędnymi decyzjami administracji prezydenckiej”, ale także nad obniżeniem poziomu amerykańskich wykładowców, kiepską znajomością języków obcych, a także nad zbyt daleko posuniętą instrumentalizacją badań, wykonywanych głównie na zlecenie departamentu obrony. King zauważa, że coraz trudniej jest znaleźć badania oryginalne, faktycznie wnoszące coś do świata nauki. Tym samym – jego zdaniem – Ameryka traci coś niezwykle cennego: kapitał ludzki. King przyznaje, że przesunięcie priorytetów na poziomie krajowym, błędna interpretacja skutków globalizacji i coraz niższy poziom uczonych przyczynia się do osłabienia jakości nauczania.

 

Rząd nie jest już zainteresowany upowszechnianiem nauki języków obcych. Sto lat temu wskaźniki znajomości języków obcych w Europie i Stanach Zjednoczonych były prawie takie same, Mniej więcej jedna trzecia uczniów szkół średnich uczyła się chociaż jednego języka obcego. Podczas II wojny światowej amerykański rząd próbował szkolić lingwistów, ale dobre efekty przyniosły dopiero starania podjęte na początku Zimnej Wojny przez prywatne uczelnie, takie jak Columbia i Harvard.

 

Dziś priorytety uległy zmianie. Edukacja i badania schodzą na plan dalszy. Poziom studiów humanistycznych gwałtownie się obniża. Według sondażu przeprowadzonego przez College of William and Mary, aż 30 procent amerykańskich naukowców specjalizujących się w stosunkach międzynarodowych nie zna żadnego języka poza angielskim, a ponad połowa czerpie wiedzę z krajowych źródeł i niezwykle rzadko cytuje nieanglojęzyczne prace. Akademicy – według profesora Kinga – coraz częściej tworzą „pastisz nauki”, nie starając się dogłębnie badać problemów. „Dziś młodzi uczeni z Rosji i Eurazji na przykład, posiadają umiejętności językowe i wiedzę, które są przedmiotem zazdrości wykładowców z Ameryki” – pisze King. Jego zdaniem rząd źle robi wycofując się z kształcenia rodzimych politologów i ekspertów stosunków międzynarodowych, dobrze znających naturę kryzysów wybuchających raz po raz w różnych rejonach świata.

 

Wykładowca Georgetown Univeristy przypomina, że uczeni mają ważną rolę do spełnienia. Powinni między innymi wyprowadzać polityków z błędu, pokazywać im, że rzeczy są zawsze bardziej skomplikowane niż im się wydaje, przewidywać niezamierzone konsekwencje, zawczasu ostrzegając przed podjęciem nierozsądnych decyzji.

 

Źródło: foreignaffris.com, AS.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram