Turcja nie wycofa się z planu zakupu rosyjskiego systemu rakietowego S-400 – wynika ze słów prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana. Oznacza to, że do bliskowschodniego sojusznika USA najpewniej nie trafią ani amerykańskie pociski rakietowe Patriot, ani myśliwce F-35.
Cytowany przez tureckie media Erdoğan stwierdził, że rezygnacja z umowy zawartej z Rosją wymagałaby jej zerwania, tymczasem Ankara nie ma takiej woli politycznej. Nieoficjalne źródła podają, że rosyjskie dostawy ruszą już latem.
Wesprzyj nas już teraz!
Na plany Ankary reagował m.in. wiceprezydent USA Mike Pence, który w kwietniu stwierdził, że Stany Zjednoczone nie będą „bezczynnie patrzeć, jak sojusznicy z NATO kupują broń u wroga” – podaje „Gazeta Polska Codziennie”. Zastępca Trumpa wskazał też, że zakup systemu S-400 od Rosji oznacza, że Turcja naraża się na wyłączenie z programu dostaw myśliwców F-35. Decyzja Ankary w sprawie zakupu S-400 uniemożliwi Turcji także nabycie amerykańskich pocisków Patriot.
Tymczasem Turcja chciałaby, aby dwustronna grupa robocza oceniła zagrożenie S-400 dla F-35. Obawy ekspertów NATO dotyczą potencjalnego zagrożenia dla niewykrywalności amerykańskich myśliwców. Zdaniem specjalistów rosyjskie radary mogłyby „nauczyć się” je dostrzegać i śledzić, co osłabiło Sojusz.
We wtorek Recep Tayyip Erdoğan stwierdził, że dla jego kraju oferta Rosji była atrakcyjniejsza niż propozycja USA.
Jednoznaczne słowa prezydenta Turcji wręcz przekreślają nadzieje na przełamanie impasu między Ankarą a Waszyngtonem. Wiele osób liczyło, że podczas czerwcowego szczytu grupy G20 uda się osiągnąć porozumienie.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
MWł