5 kwietnia 2013

Wielka Brytania i Holandia nie chcą łatać unijnego budżetu

(fot. Jay Eldy / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Dobiegająca w tym roku końca unijna perspektywa budżetowa odsłania, niczym odpływ, wszystkie niedociągnięcia finasowe w Unii. Niezapłacone faktury opiewają na ponad 11 mld euro, zaś Brytyjczycy i Holendrzy sprzeciwili się pomysłowi, by kolejny raz zrzucić się na ratowanie unijnego budżetu.

 

Można powiedzieć, że Unia ma 11,2 miliarda powodów, by dokonać rewizji budżetu na 2013 r. Problemy dotyczą najważniejszych programów unijnych. W przeszłości Unia zwracała się szereg razy do krajów członkowskich o sfinansowanie deficytu, nie dysponuje bowiem własnymi środkami, nie emituje obligacji, ani nie nakłada podatków. Obecnie prośba dotyczy zwiększenia tegorocznego budżetu UE o 8,4 proc.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zwykle podobne wnioski dotyczyły dodatkowej składki w wysokości około 5 mld euro. Obecnie Unia prosi o ponad dwukrotnie większą kwotę, po wtóre zaś w czasie spowolnienia gospodarczego trudniej o wysupłanie dodatkowych pieniędzy.

 

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron nazwał oficjalną prośbę Komisji złożoną w ubiegłym tygodniu „całkowicie nieakceptowalną”. Do tradycyjnie niechętnych płaceniu na Unię Brytyjczyków dołączyli Holendrzy, ustami Jeroena Dijsselbloema, nowego szefa składającej się z ministrów finansów państw strefy euro Eurogrupy. Dijsselbloem we wtorek napisał w tej sprawie list do izby niższej holenderskiego parlamentu.

 

Do programów, które potrzebują dodatkowego wsparcia, należy m.in. Europejski Fundusz Społeczny. Już w połowie ubiegłego roku wyczerpały się pieniądze na płatności z nim związane. Chodzi m.in. o finansowanie kursów dla bezrobotnych. Problemy mają także Erasmus i program „Uczenie się przez całe życie”, na które potrzeba dodatkowo 126 mln euro. Projekty badawcze czekają z kolei na 643 mln euro. Kolejne 460 mln euro jest potrzebne na pokrycie wydatków przeznaczonych na zwiększenie konkurencyjności w rolnictwie i ochronę środowiska przez programy rozwoju obszarów wiejskich. Najwięcej dodatkowych funduszy wymagają jednak płatności z dziedziny polityki spójności – chodzi aż o 9 mld euro.

 

Skala problemu będzie z biegiem lat narastać. Rozdawnictwo publicznych pieniędzy ma bowiem tę samą cechę, co interwencjonizm – z czasem zataczają coraz szersze kręgi, wymuszając rozrastanie się, aż do autodestrukcji, ponieważ nie można liczyć na budowanie stabilności i wzrostu gospodarczego poprzez pompowanie w system coraz większych ilości pieniądza.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram