@ nicki - A nie wydaje Ci się, że w takiej sytuacji, zakazując wejścia w ponowny związek, wystawia się niewinnemu człowiekowi rachunek za cudze winy? Gdzieś poniżej już wspomniano, że stosunkowo często drugie małżeństwo jest naprawdę udane i szczęśliwe! Komu to szkodzi?! Problemem zatem są nie tyle powtórne związki, co - wskazana przez R.W. - mocno wątpliwa moralnie droga do ich "legalizacji". Gdy uznanie pierwszego małżeństwa za niebyłe dokonuje się wbrew oczywistości, na zasadzie kruczków prawnych lub "ciągniętych za uszy" zeznań albo interpretacji faktów! Zdecydowanie uczciwsze byłoby uznanie osoby niewinnej rozpadu małżeństwa po prostu za osobę "wolną"! Ale temu sprzeciwia się oficjalna doktryna - i tu jest ból...
6 miesięcy temu / bul-bul
Ja, prosty człowiek, śledzę ten wątek od wczoraj i mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony jest Słowo Boże, ale nie całkiem jasne, skoro potrzebna jest "nauka o nierozerwalności małżeństwa" - dodajmy: nauka powołana by obronić założoną z góry tezę. Więc już nie tyle nauka, co zideologizowana, karkołomna logicznie interpretacja! Bo "tłumacząc tak otrzymujemy to, a tłumacząc siak - tamto". Chyba każdemu z nas dawno obrzydły szkolne roztrząsania z cyklu "co poeta miał na myśli". Dobra, Autor był natchniony, a tłumacz? Z drugiej strony w dyskusji podnosi się mocne, celne argumenty i podaje przykłady, że w tej delikatnej sferze fundamentalistyczny rygoryzm powoduje więcej szkód niż pożytku i że tak naprawdę w wielu sytuacjach nie sposób dziś wskazać, czemu miałby on służyć! Tendencje w Kościele idą, choć powoli, właśnie w tym kierunku - być może wskutek doświadczeń z przeszłości. Bo w każdym systemie prawno-moralnym nakazy i zakazy zbyt twarde są... omijane!
do R.W. - problemem są przede wszystkim powtórne związki zawarte po rozwodzie. Kościół nie zmusza ludzi do życia w patologicznych małżeństwach i nie potępia osób, które się rozwiodły z powodu przemocy, alkoholizmu, zdrad współmałżonka, o ile osoby te żyją samotnie, czyli nie wchodzą w ponowne związki.
kontekst nie ideologia, istnieje nauka na temat nierozerwalności, stąd też wynika rola separacji, która w założeniu ma zawarty w sobie powrót do jedności, bo napisane jest "Co Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela." Mt 19,6, przypadek oddalenia żony w przypadku nierządu, też ma swoją naukę, tzn tłumacząc słowo "nierząd" jako porneia oznacza związek kazirodczy, a więc nieważny, różne są tego tłumaczenia, stąd jest nauka o nierozerwalności małżeństwa i różnego rodzaju aspektów z niej wynikających.
6 miesięcy temu / @al batros
@Max - To fakt, zastrzeżenie zapisane przez św. Mateusza bywa przemilczane. Łatwo się domyśleć, dlaczego - przecież z tej furtki w dzisiejszych czasach natychmiast zrobiono by szerokie wrota! Skok w bok - mogę sobie nawet wyobrazić, że przy obopólnej zgodzie! - i już otwarta droga by wyjść z małżeńskich węzłów! Choć to przegięcie w drugą stronę jest chyba jeszcze gorsze. W dobie emancypacji i wojującego feminizmu koszty ochrony małżeństwa stają się zbyt wysokie. Efektem jest unikanie formalnych związków w ogóle, a już kościelnych w szczególności! Problem jest poważny i wciąż rośnie, a widać, że nikt nie ma pomysłu, co z tym zrobić! Za to zupełnie niepotrzebnie wiele uwagi poświęca się marginalnej dla Kościoła kwestii związków homo - może dlatego, że to lobby jest tak agresywne i wrzaskliwe? Tymczasem dobro dzieci - wszystkich! - jest dziś bardziej zagrożone działaniami i ingerencją państwa oraz różnych "tęczowych" niż rozwodami, dotykającymi tylko niektórych!
@postronny: Coś Pan przeoczył. U św. Mateusza jest mowa o "oddaleniu żony i wzięciu innej" - więc gdzie tu SEPARACJA?! To zresztą relatywnie nowy wynalazek, w czasach biblijnych raczej nieznany. Nie dorabiajmy ideologii, fakty są jakie są. A podane przykłady małżeństw pozornych lub zawieranych z niegodziwym zamiarem to tylko kolejne argumenty, że powinien być sposób, aby strona niewinna!!! mogła się z takiego związku uwolnić i prowadzić normalne życie, nie obciążone skutkami cudzego występku!
6 miesięcy temu / Al Batros