25 stycznia 2019

Wenezuela „Syrią zachodniej półkuli”? I co ma do tego Iran?

(REUTERS/Manaure Quintero/File Photo /Forum)

Wenezuela to kolejne – obok Syrii – państwo, gdzie główne mocarstwa prowadzą wojnę proxy. Tu ścierają się wpływy USA, Rosji, Iranu i Chin. Swoje interesy mają Turcy, próbujący wraz z innymi budować niezależny od amerykańskiego dolara system finansowy. Wenezuela to także raj dla wszelkiego rodzaju „inwestorów”, udzielających pożyczek rządzącym „pariasom” pod zastaw szybko kurczących się rezerw złota, przetrzymywanych w Banku Anglii, który ostatnio odmówił jego zwrotu.

 

23 stycznia br. podczas dnia masowych protestów, Juan Guaido, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego – od wielu lat toczącego batalię z obecną socjalistyczną elitą rządzącą, która doprowadziła kraj do upadku – ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, kwestionując rządy zaprzysiężonego zaledwie dwa tygodnie wcześniej na drugą kadencję Nicolasa Maduro.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niemal natychmiast Stany Zjednoczone i ponad pół tuzina innych krajów w regionie uznało nowego lidera. W następstwie przewrotu, Maduro zerwał stosunki dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi i dał 72 godziny pracownikom ambasady amerykańskiej na opuszczenie kraju. Sekretarz Stanu, Mike Pompeo twierdzi jednak, że Maduro nie ma już prawa tego żądać.

 

USA wydały ostre oświadczenie, potępiające politykę Maduro i nie wykluczyły interwencji wojskowej, jeśli nie będzie „pokojowego przejścia do demokracji”. Prezydent Donald Trump zaznaczył, że na razie „nie rozważamy niczego, ale wszystkie opcje są na stole”. Szef amerykańskiej dyplomacji podkreślił w specjalnym oświadczeniu, że „Stany Zjednoczone nie uznają reżimu Maduro jako rządu Wenezueli. W związku z tym Stany Zjednoczone nie uważają byłego prezydenta Nicolasa Maduro za autorytet prawny do zerwania stosunków dyplomatycznych”. Urzędnicy Białego Domu ogłosili, że chociaż Trump nie wyklucza żadnej reakcji, takiej jak np. blokada morska czy interwencja wojskowa, jeśli Maduro odpowie przemocą wobec protestujących lub podejmie działania przeciwko Guaido, to jednak najbardziej prawdopodobne jest zaostrzenie sankcji wobec członków obecnego rządu.

 

Administracja Trumpa prawdopodobnie również nałoży nowe ograniczenia na sektor naftowy, jeśli sytuacja polityczna w Caracas pogorszy się. Jednocześnie Waszyngton bezpośrednio wywiera presję na Maduro, by ustąpił ze stanowiska. – Wzywamy Maduro, aby odsunął się na bok na rzecz prawowitego przywódcy, wyrażającego wolę wenezuelskiego narodu – oświadczył Sekretarz Stanu USA, Mike Pompeo.

 

Stany Zjednoczone chcą, by również inne kraje uznały Guaido. Kanada i 11 z 14 członków nowo utworzonej grupy Lima mówią, że to zrobią. Wyłamały się jednak Meksyk i Urugwaj. Kraje UE nie złożyły jeszcze jasnej deklaracji poparcia dla Guaido, chociaż przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk napisał na Twitterze, że „Zgromadzenie Narodowe, w tym Juan Guaido w przeciwieństwie do Maduro, ma demokratyczny mandat od wenezuelskich obywateli”.

 

Kto po stronie Maduro?

Zdecydowanie po stronie obecnego prezydenta opowiedzieli się natomiast liderzy Boliwii, Rosji, Iranu, Chin, Kuby i Turcji. Boliwia podkreśliła, że „solidaryzuje się z tysiącami ludzi z Wenezueli i Nicolasem Maduro w sytuacji, gdy pazury imperializmu znów próbują zadać śmiertelny cios demokracji i samostanowieniu w Ameryce Południowej”.  

 

Wiceprezydent USA, Mike Pence podkreślił zaś, że „Ameryka jest z obywatelami Wenezueli i będą z nimi aż do przywrócenia wolności”. Warto przy okazji zaznaczyć, że wenezuelska spółka naftowa PDVSA jest winna Amerykanom 7 miliardów dolarów z łącznego zadłużenia handlowego, wynoszącego około 60 miliardów dolarów. Krajowa gospodarka w 90. proc. oparta na ropie naftowej, zawaliła się. Hiperinflacja i brak podstawowych dóbr zmusiły wielu Wenezuelczyków do imigracji, pozostawiając rozbite rodziny. Wenezuela, mająca największe na świecie rezerwy ropy naftowej i znaczne zasoby gazu obecnie pełni rotacyjną funkcję szefa Organizacji Krajów Eksportujących Ropę (OPEC).

 

Środowe protesty, podczas których Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem, przypadły dokładnie w 61. rocznicę zamachu stanu z 1958 roku, gdy obalono dyktatora wojskowego Marcosa Pereza Jimeneza. Antyrządowe protesty są kluczowym testem dla Guaido, nowo ustanowionego przywódcy. On i jego zwolennicy mają nadzieję, że biedota oraz wojskowi poprą działania opozycji. Nie będzie bowiem zmiany rządów, jeśli siły zbrojne pozostaną lojalne wobec Maduro. Tymczasowy prezydent wzywa wojsko do zaprzestania wspierania przywódcy boliwariańskiej rewolucji. Obiecał amnestię tym, którzy pomogą w przywróceniu demokracji.

 

Cel interwencji USA

Dlaczego USA zdecydowały się na bardziej zdecydowane działania w Wenezueli akurat teraz i jaki mają cel, skoro zawirowania polityczne w południowoamerykańskim kraju mogą doprowadzić do krótkoterminowego niedoboru ropy w niektórych rafineriach także w USA, a co za tym idzie również do wzrostu cen tego surowca i jego pochodnych? Otóż Amerykanie uważają, że po krótkotrwałych zawirowaniach, na dłuższą metę uda im się przywrócić wzrost produkcji w Wenezueli i ustabilizować sytuację na rynkach światowych w obliczu dalszej konfrontacji z Irańczykami.  

 

Administracja Trumpa już wcześniej poinformowała rodzime koncerny energetyczne, że planuje „obłożyć sankcjami wenezuelski sektor ropy naftowej, jeśli w najbliższym tygodniu sytuacja polityczna ulegnie dalszemu pogorszeniu”. Takie posunięcie pozwala przede wszystkim wstrzymać wsparcie i pożyczki, jakie otrzymuje Wenezuela od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i potencjalnie uderzyć w inne kraje prowadzące interesy z Maduro. Chodzi przede wszystkim o Rosję, Iran, Chiny i Turcję. Trzy z tych mocarstw to główni gracze  konfliktu w Syrii, gdzie ważą się losy polityczne tego kraju i gdzie Izraelskie Siły Obronne prowadzą wyjątkowo zmasowane naloty na irańskie pozycje.

 

Phil Flynn, starszy analityk rynku z Price Futures Group przypomina, że według danych Agencji ds. Informacji o Energii jeszcze w październiku ub. roku USA importowały około 17,7 mln baryłek ropy naftowej oraz produktów ropopochodnych z Wenezueli. Amerykańskie rafinerie z Zatoki Meksykańskiej, które zależą od ropy wenezuelskiej, na jakiś czas będą musiały poszukać dostaw gdzie indziej np. w Kandzie czy Afryce. Jednak, docelowo sankcje – według  Jamesa Williamsa, ekonomisty ds. energii w WTRG Economics – w dłuższej perspektywie przywrócą produkcję ropy do poziomu sprzed ery Hugo Chaveza (1999-2013). Za jego prezydentury i później, produkcja ropy spadła o dwie trzecie.

 

Warto w tym kontekście wziąć pod uwagę fakt, że amerykańska administracja prowadzi intensywne zabiegi, by ostatecznie doprowadzić do zerowej sprzedaży irańskiej ropy naftowej. Obawia się jednak spadku podaży i zbytniego wzrostu cen tego surowca. Stąd zaplanowana reakcja w Wenezueli. Obalenie Maduro może pozwolić na zwiększenie produkcji ropy wenezuelskiej w sytuacji, gdy w marcu zaplanowano kolejne embarga wobec Iranu. Waszyngton po wycofaniu się z porozumienia nuklearnego z Iranem w maju ub. roku, już w lipcu zapowiadał, że zamierza wywierać maksymalną presję na Teheran, by zmusić ten kraj do negocjacji nowej umowy, dającej większe gwarancje bezpieczeństwa zagrożonemu Izraelowi.

 

Jednak nie wiadomo ostatecznie jak potoczą się wydarzenia w Wenezueli. Niektórzy analitycy ostrzegają, że w najgorszym wypadku skończyć się może nawet wojną i wielkim kryzysem naftowym.

 

Reakcja Turcji i Rosji

Prezydent Turcji Tayyip Erdogan, który do tej pory chętnie kupował wenezuelskie złoto, zaoferował swoje wsparcie prezydentowi Maduro. „Nasz prezydent potwierdził wsparcie Turcji dla wenezuelskiego prezydenta Nicolasa Maduro i powiedział mu: Mój bracie Maduro! Trzymaj się, jesteśmy z Tobą! – komentował rzecznik prezydenta Ibrahim Kalin na Twitterze.

 

„Stany Zjednoczone kontynuują politykę nacisków zewnętrznych i ingerencji w sprawy suwerennych państw. Teraz jest kolej na Caracas … To wcale nie wygląda na ochronę demokracji. Jest to kolejne mocne narzucenie amerykańskiej hegemonii i demontaż niepożądanych reżimów” – komentowali rosyjscy urzędnicy dla agencji TASS. Zdaniem Moskwy, tylko Wenezuelczycy powinni decydować, kto będzie prezydentem ich kraju. USA zaś z „maniakalnym uporem” stawiają na lidera opozycji, ponieważ uważają, że gdy zastąpi on Maduro, poprowadzi Wenezuelę w kierunku pro-amerykańskim. W związku z tym USA mają nadzieję złamać jedną z niewielu pozostałych latynoamerykańskich twierdz, przeciwstawiających się koncepcji unipolarnego świata.

 

Rosja w szczególności zainteresowała się rozwijaniem wpływów w Wenezueli pod koniec 2013 r., kiedy Igor Sieczin, prezes rosyjskiej spółki naftowej Rosnieft ogłosił plany przejęcia aktywów Łukoil w Junin 6, lukratywnym bloku naftowym w Pasie Orinoko i zainwestować 13 miliardów dolarów w wenezuelskie aktywa naftowe i gazowe w ciągu następnych 5 lat. Na początku 2016 roku Rosnieft ogłosił kolejną inwestycję o wartości 500 milionów dolarów w Petro Monagas i został partnerem PDVSA w wydobyciu gazu. W tym samym roku Rosnieft nabył 49,9 procent udziałów w spółce Citgo, zajmującej się dystrybucją ropy naftowej za kolejne 1,5 miliarda dolarów. Swoje znaczne udziały mają w niej Amerykanie. Pod koniec tego roku w Wenezueli miałaby być budowana największa poza Europą Wschodnią fabryka kałasznikowa (roczna produkcja 25 tys. karabinów szturmowych AK-103 i 50 milionów amunicji).

 

Putin zachęca Sieczina – być może przyszłego prezydenta Rosji- znanego jako „Darth Vader”, do realizacji interesów rosyjskich w Wenezueli. Powszechnie uważany za drugiego najpotężniejszego człowieka w Rosji, pozbywa się on konkurentów i często przebywa na Karaibach oraz w Ameryce Łacińskiej. Drugi człowiek po Putinie w Rosji, mówiący dobrze po hiszpańsku i portugalsku zbudował sieć sojuszników na zachodniej półkuli, z którymi może prowadzić rozległe interesy, niwelując skutki sankcji.

 

Sieczin, który stanął na czele Rosnieftu w 2012 roku przekształcił państwowy koncern w niekwestionowanego lidera. Dziś koncern odpowiada za 6 procent światowej produkcji surowców energetycznych, wycenianych na około 65 miliardów dolarów. On sam posiada 0.127 procent udziałów w spółce.

 

Niedawno podczas konferencji Woodrow Wilson Center w Waszyngtonie z udziałem rosyjskich i wenezuelskich uczonych, jeden z panelistów Wladimir Ruwinski z Centre for Inter-Disciplinary Studies na Uniwersytecie Icesi w Kolumbii, stwierdził, że Rosja będzie wtrącać się w sprawy Wenezueli tak długo, jak rządy USA i Europy będą interweniować na Ukrainie.

 

Tymczasowego prezydenta Wenezueli, prócz Stanów Zjednoczonych uznały do tej pory Argentyna, Brazylia, Gwatemala, Kanada, Kolumbia, Kostaryka, Paragwaj, Peru, Chile i Ekwador.

 

CIA pracowała nad zmianą reżimu w Wenezueli

W 2017 r. Mike Pompeo, gdy pełnił jeszcze funkcję szefa CIA, przyznał, że amerykańskie agencje wywiadowcze współpracują z meksykańskim i kolumbijskim rządem nad zmianą reżimu w Wenezueli. Pompeo wskazał, że USA finansują grupy opozycyjne za pośrednictwem organizacji takich jak np. National Endowment for Democracy. Zdaniem Marka Weisbrota z Centrum Badań Ekonomicznych i Politycznych w Waszyngtonie, USA od kilkunastu lat dążyły do zmiany rządów w Caracas.

 

Jeszcze przed zaprzysiężeniem Maduro, 4 stycznia przedstawiciele grupy Lima (tworzy ją 13 latynoamerykańskich państw i Kanada, grupa powstała w 2017 r., by zaradzić kryzysowi wenezuelskiemu) oświadczyli, że ​​nie uznają Maduro za prezydenta Wenezueli. Poparł ich Departament Stanu USA, który apelował, by poza Wenezuelą izolować także Kubę i Nikaraguę. Grupa Lima już wcześniej podjęła naciski, by Organizacja Państw Amerykańskich skłoniła swoich członków do interwencji i „przywrócenia ładu demokratycznego” w Wenezueli.

 

Amerykański Sekretarz Stanu, tuż przed przewrotem wprost pisał na Tweetterze: „Czas jest TERAZ na powrót demokracji w Wenezueli”. Następnego dnia Departament Stanu wskazał, że „nadszedł czas, aby rozpocząć uporządkowane przejście do nowych rządów”.

 

Usunąć wpływy Chin, Rosji i Iranu

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa – John Bolton – podobnie jak Pompeo nakłaniał do izolacji „trojki tyranów”, to jest liderów Kuby, Nikaragui i Wenezueli. Waszyngton dąży do zmiany rządów w każdym z tych krajów, a być może również w Boliwii. Co niektórzy obawiają się nawet, że te oddziały, które Trump obiecał wycofać z Syrii, mogą wkrótce zostać rozmieszczone w Ameryce Łacińskiej.  

 

Gatestone Institute, założony przez Boltona, przekonuje, że podobnie jak w przypadku konfliktu w Syrii, tak i w Wenezueli główną rolą odgrywa Iran, przygotowując „wenezuelskie pole bitwy poprzez szereg operacji w postaci nieregularnych działań wojennych, wykorzystywanie podmiotów niepaństwowych i zastępczych w celu uzyskania wpływu na ludność”. Zdaniem GI, „mocne dowody wskazują na to, że Wenezuela wykorzystała swoją agencję imigracyjną, aby przekazać wenezuelskie dokumenty tożsamości kilkuset, jeśli nie tysiącom osób z Bliskiego Wschodu”. I dalej, think tank uważa, że jakakolwiek interwencja w Wenezueli – wojskowa, humanitarna czy inna – nie zadziała, jeśli nie będzie miała na celu usunięcia wpływów zewnętrznych, zwłaszcza Iranu, Rosji i Chin, które „przekształciły Wenezuelę w Syrię półkuli zachodniej”.

 

GI twierdzi, że Wenezuela stała się krajem okupowanym przez Kubę. Z ponad 30 tys. Kubańczyków osiadłych w tym kraju, wielu to członkowie aparatu wywiadowczego i służb bezpieczeństwa.

 

Według Międzynarodowego Instytutu Finansów, również Chiny rozszerzyły swoje wpływy. Wenezuela jest winna Pekinowi ponad 23 mld dolarów. Chiny są największym wierzycielem Caracas. Chińskie przedsiębiorstwa energetyczne zyskują coraz większy udział w najbardziej lukratywnym obszarze naftowym Wenezueli – Faja Del Orinoco (FDO), dzięki 25-letniej dzierżawie. W zamian kredytują programy socjalne Maduro. Zarówno Rosja, jak i Chiny nadal wykorzystują finansowe, wojskowe i energetyczne wsparcie dla reżimu Maduro poprzez silną kontrwywiadowczą i wywiadowczą sieć kubańską, która przenika najwyższe poziomy polityczne i wojskowe Wenezueli. Kuba jest niezbędna Chinom i Rosji, ze względu na swoją operacyjną wiedzę i długoletnie więzi komunistyczne.

 

W tym kontekście trudno sobie wyobrazić scenariusz usunięcia wpływów Hawany z Wenezueli bez reakcji ze strony Moskwy czy Pekinu.

 

Iran natomiast – według Amerykanów – stworzył w Wenezueli własną, niezależną sieć wywiadowczą, gdzie mieszka ponad 1 mln Syryjczyków, którzy mieli być zinfiltrowani przez Irańczyków. Waszyngton obawia się wojny proxy (wojna zastępcza, rozgrywana przez skonfliktowana państwa na terenie innego państwa) z Iranem blisko swoich granic, prowadzonej przez gangi przestępcze, wyszkolone w Iranie.

 

Teheran – według danych Waszyngtonu – także realizował wspólne projekty z  wenezuelskim przemysłem wojskowym, z rosyjskimi i chińskimi kontraktorami naftowymi z PDVSA, aby obejść międzynarodowe sankcje. Wenezuelski prezydent odwiedził najwyższego przywódcę Iranu, ajatollaha Ali Chameneiego w Iranie 22 października 2016 r.

 

Amerykanie obawiają się, że Irańczycy, Rosjanie i Chińczycy mogą wywołać poważny kryzys na wzór syryjskiego z ogromną rzeszą uchodźców. Pośród nich do USA mogłyby przedostać się tysiące osób z Bliskiego Wschodu bez odpowiedniej weryfikacji.

 

Kolejny szok naftowy?

W związku z większą presją amerykańską na Wenezuelę, Iran i inne kraje, analitycy rynku energetycznego obawiają się kryzysu naftowego.

Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że popyt na ropę wzrośnie o około 1,4 milionów baryłek na dzień w 2019 r. Jednak obecnie zapasy ropy znajdują się na najniższym poziomie od kilku lat. Jest to wynik udanej strategii „OPEC +”.

 

Donald Trump był zaniepokojony potencjalnym wpływem decyzji o wycofaniu się z JCPOA na cenę ropy. Dlatego naciskał na producentów ropy, aby zwiększyli produkcję, by zniwelować spadek sprzedaży ropy irańskiej i wenezuelskiej w obliczu także niepewności co do krótkoterminowych poziomów zaopatrzenia z krajów takich, jak: Libia, Irak czy Nigeria.

 

„Sytuacja zaostrza się” – ostrzegał raport IEA dotyczący rynku ropy naftowej. „Jeśli wenezuelski i irański eksport nadal będą spadać… ceny ropy wzrosną, o ile nie zrekompensuje się wzrostu produkcji w innym miejscu”.

 

Najgorszy scenariusz przewiduje, że Irańczycy, jak zapowiedział 3 lipca 2018 r. prezydent Hassan Rohani mogą zablokować Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na ostrzejsze sankcje amerykańskie. Pompeo ostrzegał, że cieśnina jest międzynarodową drogą wodną i USA będą kontynuować współpracę z partnerami, aby zapewnić swobodę żeglugi i swobodny przepływ towarów na międzynarodowych drogach wodnych.

 

Tranzyt przez cieśninę stanowi około 20 proc. światowego zużycia ropy i ponad 25 proc. międzynarodowego handlu gazem LNG. Podczas wojny iracko-irańskiej doszło do ataków tankowców w Zatoce Perskiej. Ataki te nie miały prawie żadnych konsekwencji na rynku ropy, bo panowała wówczas nadpodaż surowca. Ale tak nie jest dzisiaj.

 

Całkowite zamknięcie cieśniny doprowadziłoby do dramatycznego szoku naftowego, o ile nie istniałyby alternatywne drogi dla eksportu ropy i skroplonego gazu ziemnego z Kuwejtu, Kataru, Iranu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA).

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie