W studio TVP3, dokąd zesłany został po długiej przerwie w nadawaniu program „Warto Rozmawiać” Jana Pospieszalskiego, wybitni naukowcy i publicyści zastanawiali się nad przebiegiem oraz perspektywami obecnej rebelii społeczno-ideologicznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Jedną z ilustracji dyskusji był film przedstawiający napaść lewicowej bojówki zgrupowanej w stołecznej kamienicy przy ulicy Wilczej, na samochód Fundacji Pro – Prawo do Życia.
– Wzmożenie wściekłości, agresji to skutek przyzwolenia ze strony elit i sądów – zwrócił uwagę Rafał Ziemkiewicz. – Mam wrażenie że przyzwolenie na brutalne zachowanie – i to jest pocieszające – to skutek poczucia bezsilności salonów lewicowych. Oni myśleli, że wymrzemy jak dinozaury, że wystarczy, iż przemówią Adam Michnik wspólnie z jakimś noblistą i Polacy nas wyśmieją – dodał.
Według pisarza i publicysty, lewicowo- liberalne elity odrzucane po kolei przez europejskie społeczeństwa uświadomiły sobie, że nie mają już dawnej siły imponowania, porywania tłumów i aby realizować swe cele, muszą używać przemocy. Zamilczenie, zakrzyczenie prawej strony już bowiem nie działa.
Jak zauważył profesor Aleksander Nalaskowski, cała sytuacja pokazuje, że „trzeba być dzielnym robić swoje zgodnie z sumieniem, nie ustępować, nie traktować tamtej strony jako zwycięzców a priori”. – Ta metoda da efekt, już daje – podkreślił.
Profesor Andrzej Zybertowicz zwrócił uwagę, że w obecnej sytuacji dostrzec można wiele ciekawych mechanizmów. Na przykład zorganizowana mniejszość jest w stanie narzucać swą wolę zdezorganizowanej większości, która wykazuje w dodatku deficyty dzielności. Mniejszość szermuje wzniosłymi hasłami, lecz sama nie czuje się zobowiązana by ich przestrzegać.
Jak powiedział naukowiec, z agresją wobec obrońców życia wystąpili na Wilczej zapewne „obrońcy tolerancji”, bardzo tolerancyjni dla wszelkich poglądów, poza tymi, które u nich samych mogą wzbudzać dysonans. – Być może czuli się moralnie uprawnieni by posunąć się do przemocy. W ich umysłach prawdopodobnie zbudowano wcześniej obraz wroga, faszysty, „hitlerowca” – zauważył.
Lewicowy terror, tym razem „miękki”, dominuje również na wielu polskich wyższych uczelniach, o czym świadczą znane sprawy profesorów: Aleksandra Nalaskowskiego czy Ewy Budzyńskiej.
– Czy relatywnie słaba akcja poparcia profesora Nalaskowskiego nie świadczy o tym, że wolność prowadzenia badań im nie jest potrzebna? – zastanawiał się prof. Zybertowicz mając na myśli środowiska naukowe. – Im jest potrzebna raczej wolność zdobywania grantów i punktów. Po co drążyć trudne tematy? – pytał retorycznie i prowokacyjnie. Akademików, dla których wolność dociekań nie jest żadną wartością, nazwał „quasi-uczonymi”.
Goście Jana Pospieszalskiego odnieśli się także m.in. do głośnego listu Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, zapowiadającej pociąganie do dyscyplinarnej odpowiedzialności pracowników, którzy odważą się krytykować środowiska LGBT.
Profesor Grzegorz Kucharczyk odnalazł w takich działaniach władz uczelnianych ślady „starej jakobińskiej zasady, że nie ma wolności dla wrogów wolności”. Obecnie zaś „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji”. Kiedyś realizacji takiej postawy służyła gilotyna, dzisiaj – na przykład ustawodawstwo o przeciwko tak zwanej mowie nienawiści.
Profesor dodał, że porównując na przykład do współczesnej sytuacji historiografii w krajach zachodnich, polska nauka i tak nie stoi jeszcze w najgorszej sytuacji. Jak będzie dalej, zależy jednak w dużej mierze od postawy władz państwowych.
Źródło: TVP3
RoM