18 października 2018

Będzie przesilenie między mocarstwami? Zmiana na Bliskim Wchodzie i Ukrainie

(Fot. Reuters / Ahmed Saad / File Photo / Forum)

Rywalizacja między mocarstwami światowymi wkracza w kolejną fazę. Niektórzy analitycy sugerują nawet, że wskutek gry dyplomatycznej Turcji i zabiegów Kataru może radykalnie zmienić się strategia amerykańska na Bliskim Wschodzie.

 

Sprawa zabójstwa dziennikarza „The Washington Post” saudyjskiego pochodzenia, zdecydowane działania Rosji w Syrii i na Ukrainie, polityka izraelska, schizma prawosławna, zwiększona aktywność militarna i szkolenia amerykańskich oraz izraelskich pilotów na Ukrainie – wszystkie te i inne kwestie będą miały zdecydowany wpływ na politykę globalną w najbliższym czasie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

16 października w zachodniej części Ukrainy rozbił się ukraiński samolot Su-27, biorący udział w ćwiczeniach „Czyste niebo” na Ukrainie. Na jego pokładzie był ukraiński pilot i amerykański gwardzista narodowy. Obaj mieli zginąć, jednak amerykańska armia, a później także ukraińska podały, że los obu jest nieznany.

 

„Widzieliśmy raporty z doniesieniami o wypadku i możemy potwierdzić, że członek amerykańskiego personelu był zamieszany w ten incydent” – napisano w opublikowanym w środę oświadczeniu USA Air Forces Europe. „Obecnie sprawa jest badana i podamy więcej informacji, gdy tylko będą dostępne” – dodano.

 

Katastrofa Su-27 rzuca cień na pierwsze w historii manewry „Czyste niebo”,  które rozpoczęły się – tuż przed zaplanowanymi przez Rosjan ćwiczeniami wojskowymi na Krymie. Ukraińcy wraz z siłami NATO skupiają się na cyberobronie, integracji ataków z użyciem pocisków powietrze-ziemia i ewakuacją lotniczą. W manewrach bierze udział około 950 żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Belgii, Danii, Estonii, Holandii, Polski i Rumunii.

 

Izraelskie media podały także, że na Ukrainę potajemnie zostali wysłani amerykańscy i izraelscy lotnicy. Szkolą ich Ukraińcy odnośnie możliwości rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-300, dostarczonego niedawno do Syrii, w następstwie rzekomo sprowokowanego przez izraelskich lotników ostrzału rosyjskiego samolotu zwiadowczego z 15 osobami na pokładzie przez sojusznicze syryjskie siły.

 

Liberalny „Times of Israel” donosił, ze delegacje izraelska i amerykańska przybyły na Ukrainę, gdzie członkowie ukraińskiego wojska instruują ich odnośnie „możliwości systemu [S-300], jak również różnych możliwych scenariuszy”.

 

O sprawie donosiła także izraelska stacja Hadashot TV, powołując się na źródła syryjskie i rosyjskie. „Times of Israel” dodał, że „jedno z rosyjskich źródeł twierdzi, iż samoloty F-15 ćwiczą na Ukrainie przeciwko S-300 w ramach międzynarodowych manewrów, które obejmuje pilotów izraelskich”. Ani Izrael, ani USA nie były skłonne do komentowania tych doniesień.

 

Izrael już wiele miesięcy temu podejmował działania, by uspokoić Rosjan i odwieść ich od zamiaru dostarczenia do Syrii bardziej wysublimowanego systemu obrony przeciwrakietowej, który może znacznie utrudnić naloty izraelskie na „cele irańskie” w Syrii. Jednak po ostatniej katastrofie z udziałem rosyjskiego samolotu, Władimir Putin nie zgodził się na ponowną wizytę premiera Izraela w Rosji.

 

Izrael, Rosja i USA zaangażowały się w wojnę domową w Syrii, która trwa od 2011 roku, wspierając różne frakcje działające w terenie. Rosja otwarcie poparła rząd syryjski, podczas gdy Stany Zjednoczone wspierają grupy opozycyjne i Wolną Armię Syryjską (FSA), dążące do obalenia rządów prezydenta Baszara el Asada. Mimo oficjalnej deklaracji neutralności, Izrael podjął najwięcej spośród wszystkich państw – ponad 200 – ataków lotniczych w Syrii pod pretekstem zwalczania wpływów irańskich.

 

W ostatnich tygodniach – w związku z postępującymi sukcesami syryjskiej armii i wskutek intensywnych zabiegów politycznych podjętych tak przez Rosjan, jak i i rząd Asada w celu zakończenia wojny – w obliczu rozbieżnych interesów różnych sil zaangażowanych w konflikt, nastąpił szereg ważnych zdarzeń, które będą mieć daleko idące konsekwencje.

 

Decyzja Świętego Synodu Patriarchatu Konstantynopolskiego z 11 października o udzieleniu autokefalii Kościołowi Ukraińskiemu – która wywołała nerwową reakcję Moskwy i całkowite zerwanie jedności Patriarchatu Moskiewskiego z Konstantynopolem – została podjęta z „błogosławieństwem” Waszyngtonu.

 

Departament Stanu USA poinformował we wtorek, że administracja USA popiera stanowisko Ukrainy w sprawie autokefalii i zdecydowanie opowiada się za utrzymaniem integralności terytorialnej kraju. Amerykanie pochwalili patriarchę Bartłomieja, stwierdzając, że jest „głosem tolerancji religijnej i dialogu międzywyznaniowego”.

 

Jednocześnie, z drugiej strony zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggi wygnanego z Arabii Saudyjskiej może zaowocować poważnymi konsekwencjami dla Arabii Saudyjskiej – jednego z głównych sojuszników USA, jak i dla samego Waszyngtonu. Monarchii bliskowschodniej grozi ostracyzm międzynarodowy, a Waszyngtonowi skandal. Biały Dom rozważa zmianę strategii na Bliskim Wschodzie.

 

Dotychczas główni lobbyści Saudów, fundusze  BGR, jak i Glover Park Group wyrzekły się lukratywnego klienta, a „Wall Street Journal” i „Politico” doniosły w tym tygodniu, że gigant public relations Qorvis, który ma umowę o wartości 280 tys. dolarów miesięcznie z królestwem, wyraził zaniepokojenie okolicznościami zniknięcia Khashoggi. Korporacja zastrzegła, że „uważnie obserwuje” sytuację.

 

Dlaczego to ma znaczenie? „Szybka utrata tradycyjnych lobbystów Arabii pokazuje zmianę strategii korporacji, które od dawna reprezentowały zagranicznych dyktatorów” – komentują niektórzy analitycy.

 

Z Arabii wycofują się inwestorzy w następstwie skandalu Khashoggi. W tle jest także ostatni kontrakt saudyjskiego Aramco – największego koncernu naftowego na świecie – z Chińczykami na realizację projektów budowy dwóch sztucznych wysp. Saudi Aramco zawarło we wrześniu kontrakt z China Harbor Engineering Arabia, która ma zbudować sztuczne wyspy wiertnicze do 2020 roku, aby wspierać produkcję ropy i gazu z pola Berri, gdzie Aramco chce podwoić produkcję do 500 tys. baryłek dziennie na początku 2023 roku.

 

Na negatywnym wizerunku Arabii Saudyjskiej korzystają Katarczycy, którzy drastycznie zwiększyli wydatki lobbingowe w USA do 18,5 miliona dolarów w zeszłym roku, w związku z wprowadzoną przez Saudów ​​blokadą.

 

Katar – małe, ale niezwykle bogate państwo – zatrudnił byłego speca od kampanii wyborczej prezydenta Donalda Trumpa, Stuarta Jolly’ego, aby pomóc w organizacji spotkań z urzędnikami USA. Jolly jest konsultantem w kancelarii Silversmith Law Offices, którą Doha wynajęła we wrześniu.

 

Katarczyków wspiera Turcja. Oba państwa chcą zachować możliwość robienia interesów z Iranem. Poprzez skandal z saudyjskim dysydentem i ujawnianie go przez Ankarę, turecki prezydent Erdogan ma nadzieję zmusić prezydenta USA Donalda Trumpa – zwłaszcza, że są doniesienia, wskazujące, iż skandal pośrednio dotknie Biały Dom  wskutek powiązań zięcia prezydenta Jareda Kushnera – do zaprzestania ataku na turecką walutę i zmianę stanowiska w sprawie handlu z Iranem. Turcja chce także zmiany strategii w Syrii.

 

W przeciwieństwie do tego, co niektórzy sądzą, Stany Zjednoczone nie wycofują się z Bliskiego Wschodu, co potwierdził w swoim niedawnym przemówieniu w izraelskim think tanku w Waszyngtonie, sekretarz stanu Mike Pompeo. Dał on wyraźnie do zrozumienia, że USA nie usuną się z regionu, dopóki nie przezwycięża wpływów irańskich.

 

Stany Zjednoczone w dalszym ciągu utrzymują około 25 tys. żołnierzy w różnych miejscach w regionie, w tym kilka tysięcy żołnierzy walczących z resztkami Państwa Islamskiego i próbujących przeciwdziałać wpływom Iranu. Mają swoją flotyllę morską w Bahrajnie. W Katarze posiadają dużą i aktywną bazę lotniczą. Na Bliskim Wschodzie operuje też nieokreślona liczba oddziałów sił specjalnych i tajnych agentów, z których większość angażuje się w „operacje antyterrorystyczne” różnego rodzaju.

 

Trump, szef dyplomacji amerykańskiej Mike Pompeo i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton jeszcze do niedawana zgodnie opowiadali się za polityką zwalczania Iranu w oparciu o sojusz saudyjsko-izraelsko-egipski.

 

Liberalni komentatorzy amerykańscy przekonują, że teraz jest najwyższy czas na daleko idące zmiany w strategii bliskowschodniej. Wskazują, że nowy przywódca Arabii Saudyjskiej – Mohammed bin Salman – wcale nie okazał się „postępowym reformatorem” lecz „upartym, mściwym i niezbyt kompetentnym liderem”, którego interesuje jedynie konsolidacja władzy. Dlatego przynaglają Waszyngton do zmiany stosunku wobec Rijady.

 

Arabia – przekonują – bardzo źle się obchodzi z Libanem i Katarem, a wojska saudyjskie ugrzęzły w brutalnej wojnie w Jemenie, co nadszarpnęło międzynarodową reputację królestwa. Co więcej, polityka monarchy odstrasza zagranicznych inwestorów, których Arabia potrzebuje, by rozwinąć gospodarkę i ostatecznie zmniejszyć zależność od eksportu ropy.

 

Prof. Stpehen Walt, wykładowca stosunków międzynarodowych na Harwardzie sugeruje nawet, że administracja Trumpa „wydaje się być bardziej niż chętna, by spojrzeć w inną stronę”, jeśli chodzi o sojusz na Bliskim Wschodzie.

 

Zdaniem Walta, ekipa Trumpa zaczyna znowu przychylnym okiem patrzeć na Turcję. Ostatnia wizyta Pompeo w Stambule ma pomóc w ustaleniu priorytetów dotyczących polityki wobec Iranu, Syrii i wielu innych kwestii ekonomicznych.

 

Turcja – jak się komentuje – „załapała za gardło” Arabię Saudyjską. Jeśli USA odwrócą się od Saudów, upadanie dotychczasowa „wielka koalicja” i upadanie dotychczasowa amerykańska strategia dot. Bliskiego Wschodu.

 

Co ciekawe, Trump kilka tygodni temu sygnalizował – przy okazji negocjacji w sprawie uwolnienia amerykańskiego ewangelickiego pastora z Turcji –gotowość na zmianę w relacjach z Ankarą. Mówił we wrześniu: „To wspaniały krok do nawiązania poważnych i szczególnych stosunków z Turcją. znacznie różniących się od tego, co było wcześniej. Myślę, że mamy szansę znacznie zbliżyć się do Turcji, aby mieć o wiele bliższe relacje. Ustanowienie dobrych stosunków z prezydentem Erdoğanem zyskuje na znaczeniu”.

 

Bez względu na to, co oznaczała ta deklaracja, analitycy zgodnie natychmiast zauważyli, że nie oznacza to, iż problemy „strukturalne / strategiczne” między obu krajami, zostaną rozwiązane. Jednak Amerykanie zdali sobie sprawę, że niemożliwe jest zaprowadzenie ładu na Biskim Wschodzie w oparciu o koalicję ZEA, Izrael, Egipt, Arabia Saudyjska.

 

Na marginesie wizyty Pompeo w Turcji doszło też do spotkania amerykańskich i tureckich szefów Sztabów Generalnych.

 

Źródło: timesofisrael.com, al.-monitor.com, foreignpolicy.com, Bloomberg.cm, yenisafak.com, middleast.monitor.com, airfocetimes.com, greekreporter.com, thenational.ae

Agnieszka Stelmach

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram