Do czeskich okien życia trafia coraz więcej dzieci. Od 2005 roku w oknach życia w Czechach zostawiono 180 dzieci. Blisko 2/3 z nich to dziewczynki. W ubiegłym roku w oknach pozostawiono najwięcej dzieci. Tak ocalono życie 12 dziewczynek i 10 chłopców.
W Czechach działa w tej chwili 76 okien życia. Najwięcej, co nie dziwi, w ponad milionowej Pradze. To tam, w największej dzielnicy czeskiej stolicy, w oknie życia usytuowanym przy Radzie Dzielnicy, trzy dni temu znaleziono ostatnie niemowlę. Czeskie okna życia są nieustanie modernizowane i wymieniane (optymalna jakość powietrza, nowoczesna klimatyzacja, ogrzewanie).
Wesprzyj nas już teraz!
Już w roku 2011 ONZ-owski Komitet Praw Dziecka wyraził głębokie zaniepokojenie brakiem regulacji prawnych i rosnącą liczbą okien życia w Czechach i nakazał ich natychmiastowe zamknięcie. Decyzji tej nigdy nie zrozumiał i nigdy się z nią nie zgadzał Ludvik Hesse, założyciel pierwszych „babybox-ów” w Czechach, który sam siebie nazywa „baby dziadkiem”.
– ONZ widzi te sprawy zupełnie inaczej niż istniejące realia. To przecież okna życia gwarantują dzieciom przetrwanie. A co najważniejsze – w coraz lepszych, ludzkich warunkach – uważa Hesse.
W reakcji na ONZ-owskie zarzuty i nakazy, Hesse założył stowarzyszenie działające na rzecz zakładania i wspierania okien życia w Czechach. W roku 2011 zainicjował kampanię reklamową na rzecz ochrony niechcianych dzieci. Kampanii towarzyszyło wymowne hasło „Umrę w koszu”.
Według badań, dziś blisko 99 proc. Czechów odpowiada się za pozostawieniem okien życia.
W Polsce (3,5 razy większa powierzchnia i liczba ludności) działa mniej, bo tylko 65 okien życia. W roku 2015 Komitet Praw Dziecka ONZ z tych samych powodów wezwał Polskę do zakazania korzystania z okien życia oskarżając nasz kraj o naruszenie m.in. art. 6–9 i 19 Konwencji o Prawach Dziecka.
ChS
Źródło „Lidove Noviny”