Rząd Nowej Zelandii zakazał sprzedaży broni półautomatycznej i szturmowej wraz z dużymi magazynkami. Decyzja premier Jacindy Ardern jest pokłosiem niedawnego zamachu w Christchurch, którego ofiarami zostało 50 osób.
Ogłaszając swoją decyzję, nowozelandzka premier wyjaśniła, że zakaz obowiązywać będzie w okresie przejściowym do czasu uchwalenia nowych przepisów. Zakup określonych typów broni będzie możliwy jedynie za zgodą policji. Jacinda Ardern ponadto zapowiedziała program odkupywania zakazanych sztuk broni od właścicieli. Według szacunków program kosztować będzie od 100 do 200 milionów dolarów nowozelandzkich, ale zdaniem premier „jest to koszt jaki należy ponieść”.
Wesprzyj nas już teraz!
Z zakazu będą zwolnieni w pewnych wyjątkach farmerzy i myśliwi. Wywodząca się z nowozelandzkiej Partii Pracy premier ma nadzieję, że społeczeństwo zrozumie konieczność wprowadzenia nowych przepisów.
Sprawca zamachu, 28 – letni Australijczyk Brenton Tarrant zaznaczył w swoim manifeście, że chciał wywołać konflikt między zwolennikami a przeciwnikami posiadania broni w swoim kraju, aby pogłębić podziały społeczne. Dodatkowo miał nadzieję, że konflikt o drugą poprawkę do konstytucji USA (gwarantującą dostęp do broni) doprowadzi do wojny domowej.
Skuteczność wprowadzania zakazu dostępu do broni jako narzędzie mające powstrzymać podobne zamachy w przyszłości jest co najmniej wątpliwa. Warto wymienić chociażby słynne statystyki z USA mówiące o zdecydowanej przewadze liczby strzelanin w szkołach w stanach, gdzie dostęp do broni jest zakazany. W takich przypadkach zawsze warto powtarzać, że zabija człowiek, a nie narzędzie zbrodni.
Źródło: rmf24.pl
PR