„W Belgii rośnie liczba uchodźców, którzy na wakacje wyjeżdżają do krajów, z których uciekli” – poinformował we wtorek dziennik „Het Laatste Nieuws”. Zdaniem belgijskiego sekretarza stanu ds. azylu i migracji Theo Franckena jest to koronny dowód na to, że „osoby te nie obawiają się prześladowań”.
Z danych opublikowanych przez gazetę wynika, że w pierwszym półroczu 2018 roku aż 115 osób, które przybyły do Belgii i uzyskały tam status uchodźcy odwiedziło swoje ojczyste kraje, z których uciekło do Europy. W ocenie Franckena jest to poważny problem, ponieważ „uchodźcy, którzy powracają z własnej woli, faktycznie wskazują, że nie czują się już zagrożeni w kraju, z którego uciekli”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdecydowana większość spośród 115 uchodźców, o których mowa przybyła do Belgii z Iraku, Syrii i Afganistanu argumentując, że uciekli stamtąd z powodu zagrożenia zdrowia i życia. Belgijskie służby wszczęły wobec nich dochodzenia i niewykluczone, że po przeprowadzeniu postępowań zostanie im odebrany status uchodźcy.
– Oferujemy ochronę międzynarodową osobom, które nie mogą powrócić do swoich krajów pochodzenia. Daje im to pewne uprawnienia, ale także podlegają oni pewnym warunkom. Jednym z nich jest to, że nie wracają. Każdy, kto dobrowolnie wyjeżdża na urlop, pokazuje, że nie obawia się już prześladowań. W przeciwnym razie nie wróciłby, prawda? – zapytał Francken.
Źródło: polsatnews.pl
TK