14 grudnia 2020

W służbie kłamstwu. Rewolucja bezczelności

(fot. Julia Zabrodzka / Forum)

Tęczowy kolektyw STOP Bzdurom ostatnio zwyzywał własnego darczyńcę, który jedynie zapytał na co poszły pieniądze z prowadzonej przez nich zbiórki. To przykład bezczelności, z jaką spotykamy się w działaniach lewicy od dłuższego czasu.

Obrażanie własnych darczyńców, próby oszukiwania opinii publicznej w świetle kamer, celowe uderzanie w świętości, konsekwentne kłamstwa w programach na żywo, mimo ich natychmiastowej weryfikacji – nie wiadomo co zdumiewa bardziej; stopień bezczelności współczesnych rewolucjonistów czy pobłażliwość ich zwolenników?

 

Wesprzyj nas już teraz!

Kolektyw STOP Bzdurom wzburzył się, że ktoś ma czelność pytać jak wykorzystuje pozyskane w publicznej zbiórce fundusze. „G**** możecie zrobić ze swoimi oczekiwaniami i mentalnością klienta” – odpowiedzieli jednemu z darczyńców. „Nasze życia. Nasze decyzje. P********* wasz zinternalizowany kapitalizm. Nie kupicie nas” – napisali. Nie wróżę świetlanej przyszłości osobom, które w ten sposób kąsają karmiącą ich rękę. A może taka odpowiedź to ostrzeżenie, żeby komuś przez głowę nie przeszło zadawać podobne pytania w przyszłości? Bo przypadkiem okaże się, że pół bańki (500 tys. zł) poszło – jak sami napisali – na „dochodzenie do siebie, seks, jedzenie”. 

 

To nie koniec. Podczas wywiadu online, bodaj najbardziej znany przedstawiciel kolektywu, Margot, prowokacyjnie zamieścił w tle zdjęcie Jana Pawła II użyte na stronie Facebookowej „Jan Paweł II gwałcił małe dzieci”. W tym samym wywiadzie konsekwentnie podkreślał, że „jest chrześcijanką” jednocześnie wykazując zdumiewającą nieznajomość katolickiej nauki (m.in. że Nowy Testament wymazuje ST). Skonfrontowany z nagraniem, gdzie widać jak używa przemocy fizycznej wobec wolontariusza organizacji pro-life, stwierdził, że na nagraniu widać tylko jak „wiąże sznurówki”.

 

Marta Lempart, liderka – jakie wspaniałe, nowoczesne słowo! – Strajku Kobiet podczas jednej z manifestacji w teatralny sposób osunęła się na ziemię. Jeszcze leżąc zrzuciła winę na stojącego obok kontrmanifestanta, sugerując użycie wobec niej przemocy fizycznej. Na nieszczęście Pani Lempart, całość została sfilmowana i do mediów społecznościowych przedostało się nagranie „upadku” w iście kabaretowym stylu. Niczym „zmartwychwstały” mąż pani Diduszko, Marta Lempart zapomniała, że żyjemy w XXI w. i dzisiaj niemal każdy nosi ze sobą kamerę w telefonie. Mimo to, postanowiła w biały dzień, przy świetle jupiterów oszukać opinię publiczną.

 

Zresztą, w podobny sposób organizatorka proaborcyjnych protestów zwracała się do policjantów i innych przedstawicieli służb mundurowych. Epitety oscylujące wokół nazewnictwa naszych czworonożnych przyjaciół, okraszone niebywałą ilością wulgaryzmów płynęły wartkim strumieniem w każdego funkcjonariusza, który tylko spróbował stanąć na drodze potężnej feministce. A to, że całość nagrywały liczne kamery, przybliżając społeczeństwu prawdziwą twarz „pokojowego protestu o prawa kobiet”? Być może liczono, że wzburzony tłum potrafi wiele wybaczyć swoim przewodnikom.

 

Hipokryzja wręcz wylewa się z ust sympatyzujących z feministycznymi strajkami influencerów (kolejne nowoczesne słowo!). Niejaki Karol Paciorek, gwiazda internetowego show „Lekko stronniczy” wystąpił wymalowany w pioruny i hasła ***** *** jednocześnie chwaląc się, że właśnie wrócił z protestu. W tym samym odcinku zwrócił się do widzów z apelem, aby NIE IŚĆ NA CMENTARZ i nie odwiedzać rodziny bo szaleje koronawirus. Jeszcze kilka minut wcześniej, spędy tysięcy ludzi w jednym miejscu w czasie pandemii w ogóle mu nie przeszkadzały. Paciorek nie jest też jakimś pierwszym-lepszym jutuberem. Na swoim drugim kanale „Impoderabilia” rozmawiał m.in. z Andrzejem Dudą, Krzysztofem Bosakiem, Szymonem Hołownią czy Rafałem Trzaskowskim.

 

Podobnie posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska, która składając na Twitterze serdeczne życzenia z okazji tegorocznej Chanuki podsumowała swoją wieloletnią walkę o świecki charakter państwa. Rozdział Kościoła od państwa? A jakże! Ale chyba tylko kiedy chodzi o Kościół katolicki…

 

Podobnych przykładów znajdziemy w ostatnim czasie mnóstwo. I na nic wytykanie nielogiczności, hipokryzji czy niespójności przekazu. W postmodernistycznym świetle, gdzie prawda uzależniona jest od indywidualnego doświadczenia, mało kto zwraca na to uwagę. Liczy się cel. Dlatego dzisiejsi rewolucjoniści kiedy ktoś łapie ich za rękę, z uśmiechem na ustach spokojnie odpowiadają: „to nie moja ręka”. Skoro młodzi ludzie nie dostrzegają sprzeczności, kiedy mężczyzna żyjący w związku z dwiema kobietami, na zasadzie deklaratywnej (po co jakaś operacja!) uznaje się za homoseksualną kobietę, to gdzieś po drodze straciliśmy kontakt z bazą.   

 

Lud Paryża w 1789 r. wcale nie „zdobył Bastylii”, ale podstępnie dostał się do środka i wyrżnął załogę składającą się z kilku emerytowanych i kalekich strażników. W Petersburgu nie było żadnej „rewolucji Bolszewików”, tylko niewielki pucz i wtargnięcie do praktycznie niepilnowanego Pałacu Zimowego. W 1968 r. nie było żadnego gejowskiego powstania Stonewall, ale rajd policji na należącą do mafii spelunę dla – dzisiaj powiedzielibyśmy – osób LGBT. Kłamstwo to element konstytuujący każdą rewolucję. A im większe, tym bardziej bezczelne.

 

Piotr Relich   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie