Polskę czeka federalizacja, rozbicie dzielnicowe, albo inna forma podziału? Tego chcieliby piewcy ideologii „zrównoważonego rozwoju”. W ich wizji przyszłość należy do państw–miast, czyli potężnych ośrodków funkcjonujących niezależnie od władz centralnych.
Postulowane dziś choćby w „21 Tezach Samorządowych” rozwiązania zmierzają do umniejszenia roli państw i narodów. Ich miejsce zajmą lokalne samorządy oraz mające olbrzymie wpływy organizacje międzynarodowe oraz dysponujące ogromni środkami NGO-sy (tzw. organizacje pożytku publicznego).
Wesprzyj nas już teraz!
W wizji „zrównoważonego rozwoju” jedyną słuszną „religią” ma być ekologizm, a „troska” o planetę postrzegana będzie jako najwyższa forma dobroczynności. Kościół? Najlepiej gdyby przestał istnieć, a przynajmniej by jego nauczanie utraciło znaczenie, a działalność została ograniczona do sfery charytatywnej. Idzie to w parze z promocją antykoncepcji, aborcji, eutanazji, jako należnych „praw”, z promocją całej „tęczowej” agendy, dekonstrukcją rodziny i życia społecznego jakie znamy. Kontrola zachowań, nastrojów, zwyczajów… Oto wizja „zrównoważonej” przyszłości.
Realizacja celów rezolucji ONZ na rzecz zrównoważonego rozwoju, znanej jako Agenda 2030, nie jest jakąś mglistą wizją, a jej zadania od lat pojawią się w polityce rządów wielu krajów. Także w Polsce. Dziś jesteśmy świadkami rewolucyjnego wzmożenia. Ale „rozbiór Polski” to wcale nie najgorszy scenariusz jaki może nas spotkać. Bo gra toczy się o „rząd dusz”. O naszą wiarę, wolność i tożsamość.
Redaktor wydania
Marcin Austyn