20 grudnia 2017

W kolejce do sankcji. Kiedy Wiedeń „podpadnie” eurokratom?

( fot. REUTERS/Leonhard Foege/forum)

Program nowego austriackiego rządu jest pod wieloma względami znakomity. Kładzie tamę masowej imigracji, buduje wolność gospodarczą, odrzuca wizję federalistycznej Europy. Brakuje w nim jednak pozytywnego programu umacniania chrześcijańskiej tożsamości kraju.

 

Deptanie europejskich wartości

Wesprzyj nas już teraz!

Nowe austriackie władze nie zdążyły przeprowadzić jeszcze żadnej reformy, a już znalazły się na celowniku europejskiej lewicy. Zaledwie dzień po zaprzysiężeniu rządu kanclerza Sebastiana Kurza (chadecka ÖVP) i wicekanclerza Heinza-Christiana Strachego (liberalno-narodowa FPÖ) Austria zaczęła rzekomo dryfować w kierunku faszyzmu. Wkrótce do Europy „mogą powrócić najmroczniejsze czasy”, raczył przestrzec szef frakcji socjaldemokratycznej w Parlamencie Europejskim, Gianni Pittella, grożąc zarazem Wiedniowi  możliwością nałożenia sankcji za „łamanie europejskich wartości”. Unijny komisarz ds. gospodarczych Pierre Moscovici, jeszcze niedawno ostro atakujący Polskę, zaapelował do Austriaków o „przestrzeganie zasad demokracji”. Niemiecka i austriacka lewicowa prasa pisze ze zjadliwą ironią, że oto „powracają Austro-Węgry”, a Kurz i Strache chcą iść śladami Orbana i Kaczyńskiego.

 

Gniew i niepokój lewicy wywołuje przede wszystkim obecność w rządzie FPÖ  – uchodzącej za partię radykalnie prawicową, populistyczną i ksenofobiczną. Gdy w roku 2000 chadecja zawarła podobną koalicję i podjęła współpracę z Jörgiem Haiderem, rzecz skończyła się poważnym dyplomatycznym kryzysem. Czy teraz ten scenariusz się powtórzy? To wątpliwe, ale niewykluczone –  jednak lewica będzie mieć z Austrią rzeczywiście bardzo poważny kłopot. Wszystko za sprawą zapowiadanej przez nowy rząd polityki migracyjnej, oraz postulowanej wizji przyszłości Unii Europejskiej, zdecydowanie odległej od federalistycznych marzeń brukselskich socjalistów.

 

Plan Brukseli

Sprawa podstawowa to tematyka imigrantów. Tuż po zaprzysiężeniu austriackiego rządu na łamach prestiżowego pisma „Politico” ukazał się krótki artykuł unijnego komisarza ds. migracji. Pochodzący z Grecji Dimitris Awrampulos wyłożył w nim, bez żadnych ogródek, brukselski program. Z tekstu wynika, że migracji nie da się zatrzymać, a skoro tak, to trzeba ją zaakceptować. W związku z tym mieszkańcy państw europejskich muszą po prostu „zmienić sposób myślenia”. A zatem po raz kolejny zasugerowana nam została rewolucja antynarodowa, umożliwiająca głębokie przeoranie kontynentu masami islamskich uchodźców, tak, by (co pozostaje w sferze niedopowiedzenia) usunąć z przestrzeni publicznej resztki chrześcijaństwa oraz – o czym Awrampulos pisał już wprost – zalepić gigantyczną dziurę demograficzną, powstałą wskutek lewicowej polityki rewolucyjnej.

 

Austriacki rząd taki plan z góry odrzuca. W opublikowanym w tym tygodniu obszernym programie ÖVP i FPÖ przedstawiają własny program działania, dla lewicowych ideologów mający posmak faszystowskiej herezji.

 

Koniec łatwego socjalu

Austriacy po pierwsze planują radykalne cięcia świadczeń socjalnych wypłacanych uchodźcom. Wszyscy azylanci przybywający do ich kraju będą musieli oddawać urzędom całą posiadaną gotówkę „na poczet kosztów roztaczanej nad nimi opieki”. Dopóki trwać będzie postępowanie azylowe, nie będą otrzymywać pieniędzy, a jedynie świadczenia rzeczowe. Po ewentualnym uzyskaniu azylu będą mogli liczyć na o kilkaset euro mniejszy niż dotąd zasiłek dla bezrobotnych, co postawi ich przed koniecznością szybkiego podjęcia pracy. W ten sposób, jak podkreślali w jednym z wywiadów Kurz i Strache, Austria przestanie być atrakcyjna dla imigrantów socjalnych, którzy liczą na możliwość utrzymania bez zatrudnienia. Na tym nie koniec. Ograniczone zostaną także ubezpieczenia zdrowotne dla przybyszów. Ci z kolei, którzy azylu nie otrzymają, mają być wydalani z kraju znacznie szybciej – przygotowane zostaną specjalne przyspieszone procedury. Wiedeń rozszerzy też listę krajów uznawanych za bezpieczne, a więc takich, z których przybysze niejako z definicji azylu nie dostają. Łatwiej będzie też rozpoznać uchodźców, którzy podają fałszywą tożsamość – urzędnicy będą sprawdzać ich telefony między innymi pod kątem aktywności w sieciach społecznościowych, ustalając rzeczywiste dane osobiste.

 

Dla politycznego islamu „zamknięte”

Z tym wszystkim wiąże się również deklarowana aktywność na arenie europejskiej. Rząd zapowiada zdecydowane zwiększenie wysiłków na rzecz obrony zewnętrznych granic unijnych, między innymi poprzez plan rozbudowania i wzmocnienia agencji ochrony Frontex. Kurz i Strache chcą też przeznaczyć większe środki na zwalczanie – jak to określają – „politycznego islamu”, który definiują jako bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa Austrii. Wystrzegając się wrzucania wszystkich muzułmanów do jednego worka piszą wprost, że część mahometan stawia sobie za cel obalenie funkcjonującego w kraju demokratycznego porządku. Dżihadystów chcą też ścigać za granicą, jednocześnie, co ważne, biorąc w opiekę prześladowane – zwłaszcza na Bliskim Wschodzie i Azji – mniejszości religijne, przede wszystkim chrześcijan.

 

Edukacja, integracja

Zmiany dotkną też dzieci imigrantów mieszkających już w Austrii. Przybysze z Turcji i krajów arabskich mają dziś olbrzymi problem z opanowaniem języka, co powoduje tworzenie tak zwanych „równoległych społeczeństw” i całkowicie uniemożliwia jakąkolwiek integrację. Również i temu Kurz i Strache zdecydowani są położyć kres. Zapowiadają wprowadzenie już od przedszkola bardzo intensywnych kursów niemczyzny dla wszystkich imigrantów z możliwością pozostawienia dziecka na tym etapie edukacji na rok dłużej, właśnie celem opanowania języka. Ci, którym nie uda się to w pełni, trafią w podstawówce do osobnych klas z rozszerzonym programem niemieckiego. Wreszcie od klasy piątej wszystkie dzieci będą uczyć się o austriackim systemie politycznym – co również ma pomóc w integracji.

 

Jaka Unia?

Program jest więc dość ambitny i niewątpliwie kraje Grupy Wyszehradzkiej znajdą z Austriakami wspólny język w tej dziedzinie. To jednak nie koniec możliwych pól współpracy. W swoim programie ÖVP i FPÖ deklarują, że są zdeterminowani zintensyfikować stosunki z krajami Europy Środkowej. Nie podają wprawdzie żadnych szczegółów, ale może chodzić między innymi o wypracowanie stanowiska względem przyszłego rozwoju Unii Europejskiej. Podobnie jak Polska czy Węgry, Austria pod rządami Kurza i Strachego deklaruje chęć budowy „Europy narodów”, likwidującej zbędną biurokrację i zapewniającej poszczególnym krajom szersze jeszcze niż dotąd kompetencje. Choć ÖVP i FPÖ zobowiązały się między innymi do nieprzeprowadzania referendum w sprawie ewentualnego opuszczenia Unii, nie poprą prawdopodobnie postulatów z wizji Martina Schulza czy Jean-Claude Junckera.

 

Z Rosją żyć dobrze

Nie wszyscy w Europie Środkowej będą jednak mogli liczyć na Austrię w kwestii rosyjskiej. Wymowny fakt: FPÖ, której przedstawiciel w nowym rządzie obejmie resort spraw zagranicznych, zawarła w grudniu ubiegłego roku porozumienie o współpracy z Jedną Rosją kierowaną Dymitra Miedwiediewa. Idą za tym jasne deklaracje. W swoim programie nowy rząd podkreśla, że chce nie tylko utrzymać zasadę neutralności Austrii, ale jeszcze ją wzmocnić; władze chcą też postrzegać Wiedeń jako „pomost” między Zachodem a Rosją, doprowadzając do „stonowania napięć”, co mogłoby znaleźć swój wyraz między innymi w zniesieniu sankcji gospodarczych nałożonych na Federację.

 

A co z chrześcijaństwem?

Od tak zdeterminowanego rządu moglibyśmy oczekiwać jasnej i owocnej polityki w sferze umacniania wartości chrześcijańskich. W kampanii wyborczej zarówno Kurz jak i Strache wykonywali niekiedy pewne budzące nadzieję gesty, podkreślając przywiązanie do chrześcijańskiej tradycji kraju, co w Austrii, niedotkniętej w tak silnym stopniu jak choćby Niemcy herezją protestancką, pozostaje dla prawicy jeszcze  niejako koniecznością. W samym programie rządu brak niestety jakichkolwiek konkretów. Wyraz „chrześcijaństwo” nie pada w nim ani razu. Pisze się o patriotyzmie, ale już nie o wierze; deklaruje się obronę wartości, ale nie chrześcijańskich, a austriackich, a to sformułowanie bardzo pojemne.

 

W sprawie aborcji władze nie zrobią niestety nic, a tymczasem dzieci można w Austrii zabijać bezkarnie do trzeciego miesiąca ciąży; później możliwe jest mordowanie dzieci upośledzonych. O późnych aborcjach w programie wprawdzie się wspomina, ale mowa wyłącznie o „dyskusji parlamentarnej” nad sposobami „ograniczenia” tychże; planów wprowadzenia jakiegokolwiek ustawodawstwa nie ma.

 

Eutanazja jest w Austrii zakazana i tu prawdopodobnie nic się nie zmieni. Prawdopodobnie, bo rząd nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na te kwestie.

 

ÖVP i FPÖ nie miały najmniejszego zamiaru wprowadzać „małżeństw” homoseksualnych; w programie definiują nawet rodzinę jako „związek mężczyzny i kobiety”. Tymczasem po ogłoszonej niedawno decyzji Trybunału Konstytucyjnego homomałżeństwa zostaną zalegalizowane właśnie za ich kadencji. Rząd jest wobec tego krytyczny, ale ma ręce związane prawem. Czy w tej sytuacji w szkołach da się uniknąć wprowadzania elementów ideologii gender? Wydaje się to pytaniem retorycznym, bo stan prawny pewne rzeczy po prostu wymusi. Pozostaje cieszyć się, że Kurz i Strache nie będę forsować żadnego nowego ustawodawstwa antychrześcijańskiego; w kampanii deklarowali między innymi poparcie dla obecności krzyża w przestrzeni publicznej, a w programie pisze się o pozostawieniu nauki religii w szkołach. Zachowanie status quo w sytuacji postępującej oddolnie laicyzacji to jednak zdecydowanie za mało.

 

Walka z przestępczością imigrantów i niższe podatki

Wreszcie na koniec warto wymienić kilka zmian, które mogą dać dobry przykład innym państwom europejskim. Po pierwsze zaostrzone zostaną kary dla handlarzy narkotyków i przestępców seksualnych – w obu grupach prym wiodą imigranci. Po drugie, władze zatrudnią dodatkowych 2100 policjantów, znowu – by lepiej radzić sobie ze skutkami kryzysu migracyjnego. Ważkie zmiany czekają też system podatkowy. Rząd stawia sobie za cel znaczące obniżenie danin, przynajmniej do poziomu niemieckiego. Rodziny czekają zwolnienia podatkowe w wysokości 1500 euro rocznie na dziecko; znacząco mniejsze podatki będą płacić też najmniej zarabiający. Kurz i Strache deklarują też, że po ich reformach austriaccy przedsiębiorcy zaoszczędzoną rocznie nawet 2 mld euro. Z drugiej strony odchudzona ma zostać administracja publiczna i nieco ograniczone zostaną wydatki socjalne, na przykład poprzez skrócenie czasu wypłacania zasiłku dla bezrobotnych czy podwyższenie progu dochodowego dla rodzin objętych zapomogami. Koalicja zapowiada też daleko idące zmniejszanie długu publicznego.

 

Jest dobrze, ale „czasu za mało”

Rząd ÖVP i FPÖ w kilku obszarach może stać się ważnym sojusznikiem Polski i innych państw europejskich odrzucających lewicową utopię multikulturalizmu. Dołączenie kolejnego kraju do grupy tych, które akcentują w ten czy inny sposób tradycję chrześcijańską i patriotyczną, sprzeciwiają się islamizacji i wspomagają rodziny jest bez wątpienia pozytywne. Brakuje jednak pozytywnego programu przywracania konserwatywnego porządku. Czy oczekiwać tego nie byłoby jednak naiwnością? Austria – to demokracja. Austriackie społeczeństwo, choć może nieco zdrowsze od francuskiego czy niemieckiego, pozostaje przecież głęboko skażone rewolucyjnym liberalizmem i radykalną laicyzacją. Nawet w dalece bardziej katolickiej Polsce wciąż nie możemy od władz doczekać się takiej zdawałoby się oczywistości, jak zakaz aborcji, choćby eugenicznej. W tej sytuacji Kurz i Strache musieliby wykonać olbrzymią pracę u podstaw. Czy okażą się politykami gotowymi kształtować społeczeństwo w chrześcijańskim duchu? Wicekanclerz sam nawrócił się dopiero w wieku 41 lat, przyjmując wówczas sakrament bierzmowania. Z kolei 31-letni kanclerz mówi, że jest katolikiem i ma w swoim gabinecie duży krzyż. Jak przyznał w jednym z wywiadów, na niedzielną mszę chodził jednak przez ostatnie lata rzadko, bo pełniąc funkcję ministra – nie miał na to czasu. Czy u steru rządów będzie mieć dla Boga więcej czasu i da temu wyraz w swojej polityce?

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie