25 lipca 2012

W drogę ze świętym Krzysztofem

(Fot. Marcin Musiał)

Zdarzają się nam, oczywiście awarie motocykli, wywrotki, ale wszyscy dojeżdżamy cało i dziękujemy za opiekę Matce Bożej, św. Krzysztofowi i wszystkim świętym, którzy z nami jadą – mówi w rozmowie z PCh24.pl Leszek Rysak ze Stowarzyszenia Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński.



Wesprzyj nas już teraz!




Czym jest Międzynarodowy Rajd Katyński? Skąd wziął się pomysł na uczczenie w ten sposób ofiar komunistycznych zbrodni?

– W 2000 roku Wiktor Węgrzyn po powrocie z emigracji w Stanach Zjednoczonych uznał, że dobrze byłoby w jakiś sposób wzmocnić świadomość i wiedzę o zbrodni katyńskiej. Stąd pojawił się pomysł zorganizowania motocyklowego rajdu, który wyruszy jej śladami. Pierwszy rajd wystartował w 2001 roku, a coroczne wyprawy z udziałem motocyklistów z Polski, USA, Australii i wielu krajów europejskich, odbywają się do dzisiaj. Z tej inicjatywy wykształciło się również Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński. Nie jesteśmy grupą zorganizowaną w taki sposób jak kluby motocyklowe. Każdy ma prawo pojechać na rajd, a kto zechce, może zaangażować się w działalność Stowarzyszenia.

Rajd przejechało do tej pory, w dwunastu edycjach, blisko 500 osób. Są w tej grupie zarówno kierujący motocyklami, pasażerowie jak i kierowcy furgonów, którymi zawozimy dary na Kresy. Idea przedsięwzięcia zakłada, iż jedziemy poprzez miejsca związane ze zbrodnią katyńską – cmentarze, na których pogrzebano jej ofiary. Zaczynając od północy, są to: Kuropaty koło Mińska, Katyń, Miednoje, Piatichatki koło Charkowa i Bykownia koło Kijowa. W trzech z tych miejsc już są cmentarze, w Bykowni – jak wiemy – memoriał powstaje. Są jeszcze trzy inne punkty, wyznaczające trasę rajdu. Jedno to miejsce mocno związane ze zbrodnią katyńską, gdyż tam zapadały wyroki – czyli Moskwa. Dwa następne to miasta, bez których trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek wędrówkę po Kresach: Wilno i Lwów.

Rajd ma dwa bardzo ważne wymiary. Pierwszym jest dotarcie do miejsc pamięci. Osią trasy są miejsca związane ze zbrodnią katyńską, ale w tym momencie docieramy do pamięci historycznej i tego, co działo się na Kresach poprzez wieki. Będą to groby żołnierzy 1920 roku, miejsca bitew, z tą pod Kłuszynem włącznie, będą to ważne ośrodki kresowe. Drugi wymiar to ludzie – Polacy, którzy tam mieszkają, do których docieramy. Oni nadal walczą o swoją polskość, o język, o to, by móc głośno mówić, że są Polakami i aby nie spotykały ich za to represje. Dla nich bardzo ważna jest pamięć, to, że rodacy przyjadą do nich, choćby na chwilę. Zawozimy różne dary. Książki, które przekazujemy do polskich bibliotek, szkół i parafii. Rozdajemy dzieciom zabawki, docieramy również do dzieci rosyjskich, białoruskich i ukraińskich.

 

Jak wygląda Rajd od strony duchowej, religijnej?

– Rajd Katyński jest pielgrzymką. Codziennie uczestniczymy we Mszy świętej. Jesteśmy pielgrzymami, dla których środkiem transportu jest motocykl. Umożliwia on nam szybkie poruszanie się po tak ogromnej przestrzeni. Trasa rajdu to od 5 500 do 7 500 kilometrów, przy czym, gdy koledzy jadą z Francji to dodają do tego ekstra 5 000-6 000 km. Rajd ma pewną specyfikę, jest dużo czasu na myślenie, modlitwę, by uporać się ze wszystkimi emocjami, które pojawiają się w czasie wizyt w miejscach, w które docieramy. Jest to bardzo specyficzny czas. Rajd Katyński to również wyzwanie. Nie tylko dlatego, że przejechać musimy tak wiele kilometrów, ale dlatego, że staramy się być jak najbardziej niezależni. Śpimy w namiotach, nie mamy zarezerwowanych hoteli.

 

Kim dla motocyklistów jest św. Krzysztof? Czy znane są przypadki ocalenia motocyklistów dzięki wstawiennictwu patrona kierowców?

– Corocznie od 2004 roku rozpoczynamy sezon motocyklowy zlotem na Jasnej Górze. W tym roku pielgrzymowaliśmy do Gietrzwałdu, cały czas pamiętając o tym, że oddajemy się w opiekę Matce Bożej. Właściwie każde wyjście cało z poważnej kraksy, czy wywrotki można traktować w kategorii cudu. Chyba najmocniejszym wskazaniem, gdzie czujemy tę opiekę bardzo mocno, to fakt, że żaden z uczestników Rajdu Katyńskiego nie odniósł poważnych uszczerbków na zdrowiu. Miał miejsce, niestety, jeden wypadek śmiertelny, gdy w kolegę który odprowadzał nas na Litwie, wjechała ciężarówka. Poza tym tragicznym wydarzeniem są oczywiście awarie motocykli, wywrotki, ale wszyscy dojeżdżamy cało i dziękujemy za opiekę Matce Bożej, św. Krzysztofowi i wszystkim świętym, którzy z nami jadą. Dwa lata temu dwa motocykle wywróciły się na plamie oleju. Poza lekkimi otarciami i potłuczeniami nic się nikomu nie stało. Takich przypadków możemy wskazywać bardzo wiele. Każdy motocyklista wie, kiedy dostał swoje wsparcie od świętych i patronów. Pielgrzymka na Jasną Górę i ofiarowanie się  Matce Bożej są również konsekwencjami wypadku Wiktora Węgrzyna. Ksiądz Zdzisław Peszkowski powiedział mu kiedyś, żeby zamiast iść z pielgrzymką pojechał z motocyklistami. Stąd idea zlotów jasnogórskich w naszym środowisku, która jest mocno znana w środowisku motocyklowym. Szkoda, że w tym roku ta radość została zniszczona przez władze Częstochowy.

 

Co się stało?

– Starano się połączyć pod naszą pielgrzymkę bazar motocyklowy z alkoholem i dyskotekami. Nie mogliśmy się na to zgodzić i przenieśliśmy spotkanie do Gietrzwałdu. Zaowocowało to niesamowitymi przeżyciami duchowymi. Mamy nadzieję, że władze Częstochowy nie będą nam w ten sposób więcej przeszkadzały. Nie zgadzamy się na to aby zmieniać charakter naszego spotkania. Ma ono charakter religijny – wiąże się ze sferą sacrum i nie chcemy jego profanacji przez profanum.

 

Wspomniał Pan o darach, które zawozicie Państwo na Kresy. Stowarzyszenie prowadzi działalność charytatywną?

– Nie nazywałbym tego działalnością charytatywną, raczej potrzebą dzielenia się z innymi i pomocą. Na Kresach ufundowaliśmy kilka pomników Jana Pawła II i krzyży Golgoty Wschodu, które są ważnym świadectwem dla wiernych na Białorusi i Ukrainie. Wywodzą się z tego inne inicjatywy, które docierają do różnych miejsc i osób. Przede wszystkim wieziemy serce. Największą naszą zbiórką publiczną to zbiórka podczas zlotu jasnogórskiego. Wtedy zebrane środki przekazujemy na wschód, zgodnie z działalnością statutową Stowarzyszenia. Potrzeby Polaków na Kresach są coraz większe, zwłaszcza gdy słyszymy o problemach z prasą polską czy radiostacjami. To ogromny problem – nie da się bez tego dbać o język polski i informacje. Jeśli są potrzeby, to staramy się je realizować. Na tej zasadzie pomogliśmy również jednemu z naszych przyjaciół, który przeżył wypadek motocyklowy. Potrzebował wózka inwalidzkiego, który został przywieziony ze Stanów Zjednoczonych i przekazany potrzebującemu.

Często dostrzegamy dziś również problem z powszechną świadomością Polaków na temat tego, co działo się w przeszłości. Podjęliśmy inicjatywę krótkich, weekendowych rajdów – „Auschwitz” oraz „Żołnierze Wyklęci – pamiętamy!”. Również 11 listopada jeździmy do Wilna, w związku ze Świętem Niepodległości. Pełnimy asystę motocyklową przy Sztafecie Niepodległości, organizowanej przez harcerzy wileńskich. Organizujemy także Marsz Pamięci w Wawrze, dla upamiętnienia niemieckiej zbrodni.

 

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Marcin Musiał.




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie