31 października 2014

W czeluściach czyśćca

W listopadzie częściej niż zwykle przypominamy sobie o konieczności modlitwy za zmarłych. Należy pamiętać, że nie wszyscy poszli do nieba – dusze „tysięcy tysięcy” cierpią bowiem w czyśćcu. Według objawień licznych świętych, czyściec nie jest rodzajem przyjemnej poczekalni, ale „przestrzenią cierpienia, udręki, wrzącej krwi i płonącej trawy”.


W Katechizmie Kościoła Katolickiego napisano, że Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego zbawienia wiecznego, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości Boga. Miejsce, w którym przebywają ich dusze, nazywamy czyśćcem.

Wesprzyj nas już teraz!

Kościół od wieków sygnalizował, że istnieje moment „oczyszczenia” niektórych grzeszników po śmierci. Już w Starym Testamencie czytamy, że Juda Machabeusz sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu 2 (Mach 12, 45). Pan Jezus, wedle słów świętego Mateusza, zapowiadał możliwość uwolnienia od grzechów w przyszłym życiu, o ile nie zgrzeszyli oni przeciw Duchowi Świętemu (Mt 12,31-32). Co do pewnych win lekkich trzeba wierzyć, że jeszcze przed sądem istnieje ogień oczyszczający, według słów Tego, który jest prawdą – pisał św. Grzegorz Wielki.

Wraz z godnym ubolewania, ale coraz powszechniejszym zanikaniem wiary wśród ludu Bożego, dusz cierpiących w czyśćcu może przybywać. Być może właśnie dlatego Pan Jezus, objawiający się współczesnym świętym, często daje im możliwość zajrzeć właśnie w to miejsce – w miejsce cierpienia niezliczonej ilości dusz. Dusz, którym pomóc możemy tylko my.

Dlaczego musimy się modlić?

Wśród ludzi, którym dobry Bóg pozwolił zajrzeć do czyśćca, była zakonnica z włoskiej Brescii, znana dziś jako siostra Maria od Krzyża. Wyniesiona na ołtarze przez Piusa XII kobieta, pozostawiła nam swoistą relację z tego strasznego miejsca. Zapewniła, że czyściec to miejsce ograniczone przestrzennie, w którym znajdują się nieprzeliczone tysiące tysięcy, dodając, że codziennie przybywa wiele tysięcy nowych, a większość z nich pozostaje tu od trzydziestu do czterdziestu lat; niektóre z nich są tu o wiele dłużej, inne znów krócej.


Święta Maria od Krzyża podkreślała, że właśnie modlitwy w Dzień Zaduszny mają niezwykłą moc – w tym dniu wiele dusz opuszcza czyściec idąc wprost do nieba. Z wielkiej zaś łaskawości Bożej w tym jedynym dniu roku wszystkie bez wyjątku cierpiące dusze mają udział w uroczystych modlitwach Kościoła świętego. Ulga, jakiej doznaje każda dusza, jest jednak proporcjonalna do jej zasług; jedne otrzymują więcej, inne mniej; wszystkie jednak odczuwają tę wyjątkową łaskę. Przez długie lata spędzone w czyśćcu jest to dla wielu dusz tam cierpiących jedyna ulga, jakiej ze sprawiedliwości Bożej doznają – czytamy w jej zapomnianym dziś „Rękopisie z czyśćca”.

Gdy rodziła się Paolina Francesca di Rosa, zwana później Marią od Krzyża, od kilku lat objawień doświadczała już Anna Katarzyna Emmerich, beatyfikowana przez Jana Pawła II. To jej wizje były jedną z głównych inspiracji Mela Gibsona przy tworzeniu niezwykłego filmu „Pasja”. Mistyczka otrzymała od Pana Jezusa nie tylko możliwość obserwowania Jego męki – Bóg zaprowadził ją także do czyśćca, by tam zobaczyła, dlaczego ludzie muszą modlić się za dusze zmarłych.

Czyściec – królestwo smutku i udręki

Anna Katarzyna przedstawiała czyściec jako „wielkie królestwo smutku i udręki”. Stan dusz czyśćcowych – jak relacjonowała – jest jednak bardzo zróżnicowany, w zależności od wielkości i rodzaju ich przewinień. W najgłębszych jego czeluściach panują ciemności, mogą tam nawet przenikać złe duchy i zadręczać dusze zastraszaniem przez przypominanie ich własnych grzechów. Wizje błogosławionej są wyjątkowo przerażające. O jednej z nich mówiła: „Razem ze swym przewodnikiem udałam się na pustkowie. Chodziłam w różne miejsca i wszędzie niosłam pociechę. Wszystkie dusze były mniej lub bardziej zanurzone w ciemności – niektóre tylko w połowie, inne po samą szyję. Znajdowały się obok siebie, jednak każda jakby w oddzielnym więzieniu. Jedne cierpiały pragnienie, innym było zimno lub gorąco. Nie mogły sobie pomóc, cierpiały niekończące się męczarnie i usychały z tęsknoty”.

Innym razem błogosławiona Anna Katarzyna widziała pewnego angielskiego wojskowego, bluźniercę i okrutnika. Zobaczyła go właśnie w tych głębokich czeluściach czyśćca. „Widziałam, że nieustannie szczekają na niego psy i szarpią za to, że tak gnębił ludzi. Leżał często związany w różnych pozycjach – także rozciągnięty jak bela. Polewano go wrzącą krwią, która płynęła potem wszystkimi jego żyłami (…) miejsce, na którym stał było jakby pokryte płonącą trawą”. Dusza owego angielskiego wojskowego powiedziała do wizjonerki, że nadzieja wyzwolenia sprawiłaby mu wielką ulgę.

Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich widziała też w czyśćcu „wiele rzeczy, szczególnie takich, które dotyczyły stanu dzieci zabijanych przed i po narodzeniu. Nie potrafię tego jasno wyrazić, dlatego pominę to wszystko. W każdym razie jednego byłam zawsze pewna: wszelkie dobro, zarówno w duszy jak i w ciele, przebija się do światła, tak jak zło zmierza w kierunku ciemności, jeśli nie zostanie zgładzone przez ekspiacyjną pokutę”. Przyznała, że widziała wiele dusz uwalnianych – ich radości nie da się wypowiedzieć. O wizji dusz uwalnianych mówiła 2 listopada, w Dzień Zaduszny.

 

Sprawiedliwość każe

Również siostra Faustyna, bardzo przeżywała cierpienia dusz czyśćcowych. Zapewniała, że odwiedza je Matka Boża, dusze w czyśćcu nazywają Ją „Gwiazdą Morza”, a ona przynosi im ochłodę. Święta siostra Faustyna nazywa czyściec więzieniem cierpiącym. Głos, który tam słyszała, mówił: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe.


Polska zakonnica mogła współodczuwać z duszami cierpiącymi w czyśćcu. W czasie Mszy świętej chwilę przeżywałam (..) mękę, odczułam w duszy tak wielki głód za Bogiem, że zdawało mi się, że umieram z pragnienia, aby się połączyć z Nim. Trwało to niedługą chwilę, ale zrozumiałam, czym jest owa tęsknota dusz w czyśćcu – zapisała w „Dzienniczku”. Pan Jezus powiedział też do niej: wstępuj często do czyśćca, bo tam cię potrzebują. Czyż potrzeba nam więcej dowodów na to, że musimy modlić się za dusze zmarłych?

Szczególną troską dusze czyśćcowe otaczał także święty Ojciec Pio. Zaledwie trzy miesiące po otrzymaniu święceń kapłańskich skutecznie poprosił swojego kierownika duchowego o pozwolenie ofiarowania siebie jako ofiary za grzeszników i za dusze czyśćcowe. Za jego bliskość i one odpowiadały bliskością. – Widzę tak wiele dusz z czyśćca, że one mnie już więcej nie przerażają – powiedział kiedyś.

Pomoc tylko z ziemi

Ojciec Pio był przekonany, że więcej dusz zmarłych z czyśćca niż żyjących potrzebuje jego modlitw i wspina się na tę górę, by uczestniczyć w Mszy Świętej. Ojciec Pio również doświadczył tego, jak wygląda czyściec. Zapewnił nas, że gdyby Pan Bóg wyraził zgodę, by dusza przeszła z tamtego ognia do największego ognia na ziemi, byłoby to podobne do przejścia z gorącej wody do zimnej.

Święty Ojciec Pio znając cierpienia dusz pozostających w czyśćcu, znaczną część swej posługi kapłańskiej poświęcił zachęcaniu wiernych do modlitwy wstawienniczej. Módlcie się, módlcie się, módlcie się. Musimy opróżnić czyściec. Wszystkie dusze muszą być uwolnione – mawiał.

Módlmy się więc i my, za dusze cierpiące w czyśćcu. Tym bardziej, że – jak mówiła błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich – z nieba dusze te nie doznają bezpośrednio żadnej pomocy. Wszystko otrzymują z ziemi, od żyjących ludzi, którzy za ich przewinienia ofiarują Sędziemu modlitwy i dobre czyny, umartwienia i wyrzeczenia, a zwłaszcza Msze święte.



Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie