30 października 2013

„Nietolerancyjny” obywatel pod lupą Unii Europejskiej. Nowe prawo w PE

(fot. BiiJii / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Podczas gdy europejscy liderzy są zajęci wyrażaniem publicznego oburzenia z powodu amerykańskich operacji szpiegowskich realizowanych w krajach Unii Europejskiej, Parlament Europejski właśnie debatuje nad propozycją wytycznych, które przewidują objęcie specjalnym nadzorem każdego obywatela UE podejrzanego o „nietolerancję”.

 

Projekt pod nazwą Europejskie Ramy Wspierania Tolerancji przewiduje nałożenie na rządy wszystkich państw członkowskich UE obowiązku ustanowienia „specjalnych jednostek administracyjnych,” mających monitorować każdą osobę lub organizację podejrzaną o nietolerancję.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Władze mogłyby więc podsłuchiwać, śledzić i karać wszystkich tych, którzy krytykują model wielokulturowości, homoseksualizm i inne dewiacyjne zachowania, albo są nieprzychylni islamowi.

 

Proponowany projekt został niedawno przedstawiony członkom komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego.

 

Organizacja Kwaśniewskiego

 

Projekt przygotowała Europejska Rada ds. Tolerancji i Pojednania (ECTR), organizacja pozarządowa założona w 2008 roku przez byłego prezydenta naszego kraju, Aleksandra Kwaśniewskiego i szefa Europejskiego Kongresu Żydów, Moshe Kantora.

 

ECTR, która przedstawia się jako „stróż tolerancji”, przygotowała praktyczne zalecenia dla rządów i organizacji międzynarodowych w sprawie „poprawy religijnych i etnicznych stosunków na kontynencie”. W skład ECTR wchodzi kilkunastu znanych polityków europejskich, w tym były hiszpański premier José María Aznar.

 

ECTR po raz pierwszy przedstawiła w Parlamencie Europejskim projekt ustawy ogólnoeuropejskiej dotyczącej tolerancji w listopadzie 2008 roku w ramach Europejskiego Tygodnia Tolerancji, który zbiegł się z 70. rocznicą Nocy Kryształowej w Niemczech.

 

Po pięciu latach lobbingu, wniosek ECTR wydaje się robić postępy, o czym świadczy niedawna decyzja Parlamentu Europejskiego o wysłuchaniu argumentów w sprawie przyjęcia proponowanego rozwiązania. Przesłuchanie odbyło się w Komisji Wolności Obywatelskich 17 września.

 

Projekt, znany również jako „statutowy model dla tolerancji”, był dyskutowany podczas debaty nad dyrektywą unijną o równym traktowaniu, która znacznie poszerza zakaz dyskryminacji, rozciągając go na wszystkie sfery życia zarówno publicznego jak i prywatnego.

 

ECTR chce nie tylko tolerancji, ale także akceptacji dewiacji

 

ECTR chce, by rządy kontrolowały zachowania społeczne obywateli. Dokument ETCR zawiera szereg niejasnych określeń, otwierając tym samym drogę do nadużyć.

 

Na przykład termin „tolerancja” jest szeroko zdefiniowany jako: „szacunek i akceptacja dla sposobów wyrażania, zachowania i rozwijania odrębności danych grup”. Z kolei w innym miejscu możemy przeczytać, że celem ustawy jest „potępienie wszelkich przejawów nietolerancji na podstawie uprzedzeń i fanatyzmu”.

 

Jak dokument definiuje nietolerancje religijną? Jako utrwalanie „islamofobii”. Warto zauważyć, że termin islamofobia nie jest zdefiniowany. Przypuszczalnie więc może oznaczać całkowity zakaz krytycznego wypowiadania się na temat islamu i islamskiego prawa szariatu, o co od dawna przecież zabiegają fundamentaliści islamscy, prześladujący chrześcijan w swoich krajach.

 

Dokument deklaruje również, że „tolerancja musi być praktykowana nie tylko przez organy rządowe, ale równie przez osoby fizyczne”. Znajdujemy tam oczywiście rozwinięcie tej myśli: „Gwarancję tolerancji należy rozumieć nie tylko w odniesieniu do relacji wertykalnych (rząd – osoba lub osoby) , ale także jako relację horyzontalną (grupa-grupa, osoba-osoba). Obowiązkiem rządu jest zapewnienie takiej sytuacji, aby nietolerancja nie była praktykowana zarówno w wertykalnych, jak i horyzontalnych relacjach”.

 

Dokument zwiera również treści, które stanowią o uprzywilejowaniu „grup pokrzywdzonych”. W rozdziale 6 napisano, że „członkowie grup słabszych i pokrzywdzonych  mają prawo do szczególnej, dodatkowej ochrony, która musi być zapewniona  przez rząd”. Dalej następuje wyjaśnienie, że „szczególna ochrona przyznana członkom grup słabszych i pokrzywdzonych może oznaczać ich preferencyjne traktowanie. Ściśle mówiąc, to preferencyjne traktowanie wykracza poza zwykły szacunek i akceptację, i leży u podstaw tolerancji”.

 

Zbrodnie i reedukacja dla dzieci

 

Autorzy projektu domagają się, by każdy z 28 krajów członkowskich UE „powołał specjalną jednostkę administracyjną w celu nadzorowania wykonania niniejszego Statutu”. Nota wyjaśniająca dodaje: „Specjalna jednostka administracyjna powinna działać w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości (lub w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych)”.

 

Dokument przewiduje też kary dla tych, którzy będą podżegać do przemocy wobec jakiejś grupy i oczerniać dane grupy. Przy czym przez oczernianie, autorzy projektu rozumieją „oszczercze komentarze publicznie skierowane przeciwko grupie lub jej członkom, wypowiedziane w celu podżegania do przemocy, wystawiania na śmieszność itp.”.

 

Powyżej wymienione czyny będą karane „jako zbrodnie o szczególnym charakterze”. Z kolei nieletni łamiący przepisy zapisane w dokumencie będą „zobowiązani do poddania się programowie reedukacyjnemu, mającemu zaszczepić w nich kulturę tolerancji”.

 

Ale to nie wszystko. Jeśli przedstawicielom Parlamentu Europejskiego spodoba się dokument, to może to oznaczać głęboką ingerencję w szkolnictwo krajów UE. Projekt „Europejskie Ramy Wspierania Tolerancji” zobowiązuje bowiem rządy do wprowadzenia już od najmłodszych lat w szkołach „kursów zachęcających uczniów do przyjęcia kultury różnorodności i promujących klimat tolerancji w odniesieniu do cech i kultur innych”. W dokumencie podkreśla się, że „bardzo ważne jest, aby rozpocząć takie kursy jak najszybciej w procesie edukacji, czyli w szkole podstawowej. Jednak kursy te muszą być oferowane również na wyższych poziomach edukacji, w tym na uczelniach”.

 

Dokument dopuszcza również m.in. i to, że rządy mogą wspierać finansowo te media, które promują kulturę tolerancji. Wszystkie media miałyby przyjąć rządowy kodeks etyczny, zabraniający szerzenia poglądów nietolerancyjnych itp.

 

Gdyby projekt został przyjęty w niezmienionej postaci przez Parlament Europejski byłby to jest niemal pewne, że będzie to koniec wolności wypowiedzi, a początek indoktrynacji dzieci od najmłodszych lat, inwigilowania rodzin i zwykłych obywateli, pragnących żyć zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi.

 

 

Źródło: GI, Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram