6 grudnia 2019

USA namawiają Maroko do izolacji Iranu. Jaki los czeka pogrążony w zamieszkach kraj?

(Fot. A. Hulimka / Forum)

Szef amerykańskiej dyplomacji zabiegał w Maroko o izolację Iranu – podała agencja AFP. Sekretarz Stanu Mike Pompeo odwiedził królestwo jako pierwszy najwyższy rangą amerykański urzędnik od czasu wyboru prezydenta Donalda Trumpa.

 

Departament Stanu określił królestwo Maroka „istotnym partnerem” w amerykańskiej strategii dyplomatycznej w regionie, której celem jest normalizacja więzi między krajami arabskimi a Izraelem. – Mamy świetne relacje między naszymi krajami – mówił Pompeo, rozpoczynając swoje spotkania w Rabacie. – Sprawiamy, że nasi ludzie są bezpieczniejsi w każdym z naszych krajów – przekonywał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podróż nastąpiła po ogłoszeniu przez Departament Stanu, iż Stany Zjednoczone nie uznają już osad żydowskich na Zachodnim Brzegu za nielegalne. Jednak król Maroka wezwał do zakończenia „polityki kolonizacji na okupowanych terytoriach palestyńskich” i powtórzył swoje poparcie dla rozwiązania dwupaństwowego.

 

W środę Pompeo spotkał się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w Portugalii, gdzie omawiali kwestie polityki wobec Iranu. Jak się wyraził szef amerykańskiej dyplomacji, obaj „dyskutowali o akcjach mających na celu przeciwdziałanie destabilizującym wpływom Iranu w regionie, o znaczeniu współpracy gospodarczej z partnerami regionalnymi oraz o innych kwestiach związanych z bezpieczeństwem Izraela”.

 

Program Sekretarza Stanu USA obejmował audiencję u króla Mohammeda VI oraz spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Nasserem Bouritą. Pompeo rozmawiał z szefem marokańskiego MSZ o „zagrożeniu rozszerzenia regionalnych wpływów” przez Iran, a także o konflikcie w Libii i niepokojach w całym regionie Sahelu. Wizyta Pompeo w Maroku została ogłoszona w zeszłym tygodniu, a urzędnicy Departamentu Stanu opisali kraj jako „kluczowego partnera w wielu kwestiach”.

 

Zarówno Maroko, jak i Stany Zjednoczone utrzymują napięte stosunki z Iranem od czasu rewolucji islamskiej w 1979 r., która obaliła prozachodniego szacha, pozostającego w dobrych relacjach z pałacem w Rabacie. W ubiegłym roku Maroko zerwało stosunki dyplomatyczne z Teheranem, oskarżając Iran o wykorzystanie libańskiego Hezbollahu do dostarczania broni dla Frontu Polisario (Ludowego Frontu Wyzwolenia), który dąży do uzyskania niepodległości w Saharze Zachodniej. – To jedno z niewielu spotkań, w którym to nie my w pierwszej kolejności poruszaliśmy kwestię Iranu – komentował później Pompeo. – Marokańczycy są pierwszymi, którzy zgłosili obawy dotyczące finansowania terroryzmu, obecności lub wpływu Hezbollahu i Iranu w regionie – dodał.

 

W środę media donosiły, że Netanjahu i Pompeo dyskutowali o możliwej normalizacji więzi między Izraelem a Marokiem, jednak Pompeo temu zaprzeczył. W lutym premier Benjamin Netanjahu odbył tajne spotkanie z marokańskim ministrem spraw zagranicznych Nasserem Bouritą na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Miesiąc wcześniej, marokańskie media podały, że trwają rozmowy na temat wizyty Netanjahu w Maroku. Żaden kraj nie skomentował jednak tych doniesień. Maroko i Izrael ogłosiły otwarcie dwustronnych biur łącznikowych w 1994 r,, ale biura te zostały zamknięte w 2000 r. z powodu fali przemocy znanej jako „Druga Intifada”. Maroko poparło jednostronny ruch Autonomii Palestyńskiej (PA) w celu uzyskania statusu obserwatora w ONZ w 2012 r. W królestwie mieszka około 3 tys. Żydów z diaspory liczącej niegdyś 250 tysięcy osób.  

 

Amerykańska dyplomacja zwiększyła swoją aktywność w związku z trwającymi od kilku tygodni protestami w Iranie. Urzędnik Departamentu Stanu, będący wysłannikiem ds. Iranu, Brian Hook podczas czwartkowej konferencji nazwał protesty „najgorszym kryzysem politycznym, z jakim kiedykolwiek reżim zmagał się od 40 lat” i wezwał społeczność międzynarodową do poparcia protestujących. – Irańczycy chcą, aby reżim skoncentrował się na inwestowaniu w ludzi, a nie w pełnomocników. Mają dość reżimu, który marnuje bogactwo na wojny zastępcze, co prowadzi tylko do presji ekonomicznej i izolacji dyplomatycznej. Niestety, dokładnie tak postępuje reżim irański, nawet gdy naród irański wypełnia ulice, wzywając do zakończenia sekciarskiego awanturnictwa – mówił Hook.

 

Amerykański urzędnik twierdzi, że „reżim mógł zamordować ponad tysiąc obywateli Iranu od czasu rozpoczęcia protestów” – to  liczba znacznie wyższa niż szacowały organizacje pozarządowe. Hook przypisał tę statystykę „wywiadowi crowdsourcingowemu”, mówiąc, że Departament Stanu otrzymał ponad 32 tys. zgłoszeń w odpowiedzi na tweeda od sekretarza stanu Mike’a Pompeo, który poprosił irańskich demonstrantów o dostarczenie dokumentacji nadużyć rządowych, by pomóc USA w nałożeniu sankcji wobec sprawców. „Poprosiłem irańskich protestujących o przesłanie nam swoich filmów, zdjęć i informacji dokumentujących represje reżimu wobec demonstrantów. Stany Zjednoczone ujawnią i usankcjonują nadużycia” – tweetował Pompeo.

 

Protesty, wywołane w listopadzie wzrostem cen paliwa, spowodowały prawie całkowite wyłączenie Internetu w całym kraju. Hook stwierdził, że w niedzielę Straż Rewolucyjna Iranu zamordowała – w trakcie tylko jednego incydentu – do stu osób. Specjalny przedstawiciel Iranu zauważył również, że dwa irańskie więzienia spełniły już kryteria „rażących naruszeń praw człowieka” określone w ustawie Countering America’s Adversary Through Sank Act, podpisanej przez prezydenta Trumpa w 2017 r., która zezwala na sankcje wobec osób odpowiedzialnych za naruszenie praw ludności w Iranie. – Naród amerykański ma ogromne poparcie dla narodu irańskiego – mówił Hook. – Jest jasne, że istnieje dwustronny konsensus, iż traktowanie narodu irańskiego przez reżim jest odrażające i niedopuszczalne. Jesteśmy zjednoczeni tutaj w Stanach Zjednoczonych, podobnie społeczność międzynarodowa powinna być zjednoczona i wspierać naród irański – przekonywał amerykański polityk.

 

Czołowy urzędnik Pentagonu potwierdził także w czwartek, że USA rozważają wysłanie dodatkowych żołnierzy amerykańskich na Bliski Wschód z powodu obaw o strumień zagrożeń emanujący z Iranu. – Sekretarz [obrony], jeśli zechce, może podjąć decyzję o rozmieszczeniu dodatkowych sił – oświadczył John Rood, sekretarz obrony ds. polityki podczas przesłuchania przed senacką komisją sił zbrojnych. Biały Dom rozważa możliwość wysłania od kilku do kilkunastu tysięcy żołnierzy na Bliski Wschód rzekomo w celu powstrzymania irańskich prowokacji. Trump jednak jeszcze nie podjął takiej decyzji.

W środę ujawniono, że w zeszłym tygodniu niszczyciel amerykańskiej marynarki przejął statek żaglowy z częściami pocisków skierowanymi do wspieranych przez Iran rebeliantów w Jemenie. „New York Times” poinformował również w środę, że Iran wykorzystuje bojówki, aby potajemnie dostarczać pociski balistyczne krótkiego zasięgu do Iraku. – Ludzie nie zwracają wystarczającej uwagi na fakt, że pociski balistyczne w ubiegłym roku zostały umieszczone w Iraku przez Iran z możliwością eskalowania przemocy w regionie – twierdzi kongresmenka Elissa Slotkin.

 

Podczas niedawnej wizyty w Bagdadzie były urzędnik Departamentu Obrony ostrzegł Irakijczyków, że jeśli Iran wystrzeli pocisk z terytorium Iraku, to USA zaprzestaną dalszego szkolenia żołnierzy armii irackiej i wsparcia dla Bagdadu. Napięcia z Teheranem utrzymują się na wysokim poziomie od maja. Od tego czasu do regionu wysłano dodatkowo 14 tys. żołnierzy w celu odstraszania Irańczyków, w tym grupę uderzeniową USS Abraham Lincoln, siły obrony powietrznej i samoloty. Są to jednak tymczasowo rozmieszczone jednostki i planiści wojskowi myślą o dłuższej i „trwałej” obecności. Chcą regularnej rotacji sił w celu utrzymania obecnego poziomu wojsk amerykańskich. „The Wall Street Journal” poinformował w środę, że Waszyngton myśli o wysłaniu 14 tys. dodatkowych żołnierzy, w tym wielu statków. Doniesieniom tym ostro zaprzecza Alyssa Farah, sekretarz prasowa Pentagonu, która napisała na Twitterze: „Żeby było jasne, doniesienia są błędne. USA nie rozważają wysłania 14 tys. dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód”.

 

Rzeczniczka przyznała jednak, iż stale monitorują sytuację zagrożenia na całym świecie i rozważają swoje możliwości. – Dostosowujemy naszą siłę i poziomy wojsk w oparciu o działania przeciwnika i dynamiczną sytuację bezpieczeństwa – wyjaśniła.

 

Źródło: abcnews.com, nationareview.com, france 24.com, israelnationalbews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram