18 sierpnia 2020

USA: wirtualna konwencja Joe Bidena i kontrofensywa Donalda Trumpa

(Fotograf: Carlos Barria, Archiwum: Reuters / FORUM)

W dniu, w którym Partia Demokratyczna rozpoczęła wirtualna konwencję, urzędujący prezydent Donald Trump przeniósł swoją kampanię w samo serce Środkowego Zachodu. Kampania wyborcza w USA przyspiesza. Demokraci mobilizują wszystkie siły, by Joe Biden wygrał wybory.

 

Podczas postojów na lotniskach w Minnesocie i Wisconsin w poniedziałek – odtwarzając ścieżki dźwiękowe muzyki rockowej z politycznych wieców „Make America Great Again” – prezydent Trump, zwracając się do zaproszonych grup swoich zwolenników, oskarżył Bidena o bycie marionetką „lewicowych faszystów”. Zwycięstwo partii opozycyjnej w listopadzie, ostrzegał Trump, oznaczałoby otwarcie granic, załamanie gospodarki i inne nieszczęścia. – W Ameryce Joe Bidena, ochrona amerykańskiego obywatelstwa zostanie zniesiona, a twoja społeczność będzie zdana na łaskę motłochu – ostrzegał prezydent na lotnisku w Mankato w stanie Minnesota.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na płycie lotniska w Oshkosh w stanie Wisconsin Trump powiedział: „Nikt nie będzie bezpieczny w Ameryce rządzonej przez Bidena”, ponieważ były wiceprezydent i jego koleżanka, senator Kamala Harris, „są za przestępczością i walczą z policją” – dodawał. Mimo wcześniejszych sondaży prezentowanych przez sprzyjające Bidenowi media, najnowsze wskazują, że kandydat Demokratów wcale nie ma takiej przewagi, jaką sugerowano.

 

Sondaż zlecony przez nieprzychylną Trumpwi stację CNN przeprowadzony wśród zarejestrowanych wyborców w dniach 12-15 sierpnia pokazał, że obecny prezydent traci zaledwie cztery punkty do swojego rywala i cieszy się poparciem 46 proc. wyborców. Margines błędu wynosi 3,7 procent.

 

„Co z @CNN ANKIETAMI zwiększającymi poparcie dla mnie o 10 punktów w krótkim czasie. Może chcą przejąć @FoxNews!” – żartował Trump w poniedziałek na Twitterze. Sondaż CNN przeprowadzony w dniach 2-5 czerwca sugerował, że prezydent tracił 14 punktów i cieszył się poparciem zaledwie 41 proc. Amerykanów, a Biden – 55 proc.

 

Trump wyraził aprobatę dla wyników ankiety CNN w poniedziałkowym porannym wywiadzie dla „Fox & Friends”. – Szalone CNN, choć jest złe, wydaje mi się, że mieli sondaż, w którym miałem 14 punktów mniej, a w ostatnim miesiącu zdobyłem 10 punktów. 10 punktów. To szalona sprawa – powiedział Trump.

 

Dwa inne ogólnokrajowe sondaże przeprowadzone w tym samym okresie w zeszłym tygodniu – przez CBS News / YouGov i ABC News / Washington Post – wykazały, że Trump przegrywał z Bidenem o 10 punktów. Średnia RealClearPolitics z ostatnich krajowych sondaży pokazuje, że Trump tracił 7,7 proc. do rywala.

 

Doradcy Trumpa często zauważają, że krajowe sondaże nie są skuteczne w określeniu zwycięzcy Kolegium Elektorów, które wybiera prezydenta. W 2016 roku Trump przegrywał w sondażach o ponad 2 punkty procentowe na rzecz Demokratki Hillary Clinton, ale wygrał prezydenturę z niewielką przewagą.

 

Amerykanie, którzy do niedawna wcale nie zamierzali głosować na obecnego prezydenta, zmienili zdanie w obliczu wspierania bezprawia przez Demokratów i sztucznego podsycania podziałów rasowych.

 

Prof. Jennifer Delton z Skidmore College uważa, że prezydencka strategia Trumpa polega na podsycaniu obaw białej klasy średniej, nękanej protestami, zamieszkami i zmieniającą się demografią. Dodała, że „protesty związane ze śmiercią George’a Floyda, równoczesne zamieszki i wynikające z nich szkody majątkowe oraz ciągłe wezwania do „obrony” policji, są niepokojącą i niewygodną rzeczywistością” dla wielu osób w Minnesocie ze starszego pokolenia wyżu demograficznego, niezależnie od ich sympatii politycznych.

 

Minnesota była przez większość XX wieku bastionem postępowej tradycji liberalnej, z której wyłonili się dwaj wiceprzewodniczący Partii Demokratycznej: Hubert Humphrey i Walter Mondale. Jednak od lat 80. XX wieku wielu konserwatystów kwestionowało tę tradycję. – W tym samym czasie stan stał się niezwykle zróżnicowany dzięki silnym, aktywnym politycznie społecznościom Hmongów i Somalii – stwierdziła Delton.

 

Oprócz wizyt na lotniskach w Minneapolis i Mankato w Minnesocie oraz Oshkosh w Wisconsin, prezydent we wtorek miał udać się do południowo-zachodniego granicznego miasta Yuma w Arizonie. Dwa dni później ma przebywać w pobliżu  domu rodzinnego Bidena w północno-wschodnim mieście Scranton w Pensylwanii. W tym samym czasie Biden wygłosi przemówienie o przyjęciu nominacji na prezydenta z sąsiedniego stanu Delaware.

 

Obecna kampania prezydencka niczym nie przypomina poprzednich. Pod pretekstem domniemanej pandemii znacznie ograniczono udział zwolenników kandydatów w wiecach wyborczych.

 

W tym tygodniu ruszyła czterodniowa wirtualna konwencja Demokratów, podczas której luminarze partii wychwalają Bidena. Zaczęło się od żony Baracka Obamy. Była pierwsza dama Michelle Obama chwaliła Joe Bidena jako zdolnego przywódcę dla kraju „współczujących, odpornych, przyzwoitych ludzi”, jednocześnie ostro krytykując prezydenta Donalda Trumpa jako pozbawionego umiejętności zrozumienia uczuć i doświadczeń innych.

 

Zamykając pierwszą z czterech nocy nadzwyczajnej wirtualnej narodowej konwencji Demokratów w poniedziałek, Obama stanowczo przekonywała, że Trump nie zareagował odpowiednio na kryzysy gospodarcze i społeczne oraz pandemię koronawirusa w kraju, odwracając się od międzynarodowych sojuszy zbudowanych przez poprzednie administracje.

 

„Pozwólcie, że będę tak szczera i jasna, jak to tylko możliwe” – powiedziała w nagranym przemówieniu. „Donald Trump to zły prezydent dla naszego kraju. Miał więcej niż wystarczająco dużo czasu, aby udowodnić, że może wykonać swoją pracę, ale najwyraźniej to go przerosło”.

 

Trump wyśmiał wysiłek Demokratów podczas postoju w Minneapolis-St. Paul Airport w poniedziałek, w drodze na zgromadzenie polityczne w Mankato w Minnesocie. – Kiedy słyszysz nagranie przemówienia, masz wrażenie, że nie ma w tym nic ekscytującego, prawda?- zauważył.

 

Z powodu koronawirusa Demokraci zrezygnowali z planów zorganizowania w tym tygodniu konwencji nominacyjnej w mieście Milwaukee w stanie Wisconsin. Zamiast tego wybrali wirtualne wydarzenie z mieszanką nagranych i żywych uwag z politykami, celebrytami i obywatelami z różnych części kraju.

 

W przyszłym tygodniu Republikanie będą organizować konwencję w bardzo podobny sposób, z ograniczoną aktywnością na kongresach w Charlotte w Północnej Karolinie, a Trump wygłosi przemówienie w Białym Domu o przyjęciu nominacji na prezydenta.

 

Małżonka Obamy, która stała na czele parady Demokratów i mniej znanych Amerykanów, a także garstki dysydentów republikańskich podczas konwencji, chwaląc Bidena jako człowieka najlepiej nadającego się do rozwiązania historycznego kryzysu zdrowia publicznego, zaprowadzenia sprawiedliwości gospodarczej i rasowej, jednocześnie przedstawiała Trumpa jako niezdolnego do sprostania wyzwaniom.

 

Biden był wiceprezydentem przez osiem lat pod rządami byłego prezydenta Baracka Obamy. „Znam Joe. To bardzo przyzwoity człowiek, kierujący się wiarą”- przekonywała  Michelle Obama. „Był wspaniałym wiceprezydentem. Wie, co trzeba zrobić, aby uratować gospodarkę, pokonać pandemię i przewodzić naszemu krajowi” – dodała.

 

Michelle straszyła koronawirusem, który rzekomo miał zabić więcej ludzi w Stanach Zjednoczonych niż w jakimkolwiek innym kraju. Mówiła o protestach przeciwko nierówności rasowej i brutalności policji.

 

„Ilekroć szukamy w Białym Domu jakiegoś przywództwa, pocieszenia lub jakiegokolwiek pozoru stałości, zamiast tego otrzymujemy chaos, podziały i całkowity brak empatii” – ubolewała.

 

W poniedziałek wieczorem pojawiło się kilka republikańskich postaci, w tym była gubernator New Jersey Christine Todd Whitman oraz była kandydatka na prezydenta i była dyrektor generalna Hewlett-Packard Meg Whitman, która wystąpiła na zjeździe partii przeciwnej, aby poprzeć Bidena jako lepszy wybór dla kraju niż Trump.

 

Były gubernator Ohio, John Kasich, który ubiegał się o republikańską nominację na prezydenta w 2016 r., przekonywał, że kraj USA są „na rozdrożu”, prowadzone „złą drogą” przez prezydenta, skłócającego wszystkich ze sobą.

 

Senator z Vermont Bernie Sanders powiedział, że naród stoi w obliczu „bezprecedensowego momentu” z wieloma wyzwaniami, w tym pandemią koronawirusa, systemowym rasizmem i zmianami klimatycznymi. „Mamy prezydenta, który nie tylko nie jest w stanie stawić czoła tym kryzysom, ale także prowadzi nas drogą autorytaryzmu” – grzmiał Sanders.

 

W nawiązaniu do roli, jaką on i jego pracownicy odegrali w kształtowaniu programu partii, odkąd odpadł z wyścigu, Sanders powiedział: „Wiele pomysłów, o które walczyliśmy, a które zaledwie kilka lat temu uważano za radykalne, są teraz w głównym nurcie”.

 

Podkreślił kilka kwestii politycznych, w tym wsparcie Bidena dla wyższej płacy minimalnej, ułatwienia w przystępowaniu do związków zawodowych, płatne urlopy rodzinne, powszechną wczesną edukację, przystępną cenowo opiekę nad dziećmi, odbudowę infrastruktury i walkę ze zmianami klimatycznymi.

 

Starszy doradca kampanii Trumpa, Steve Cortes komentował w „Fox News Sunday”, że konwencję Demokratów można porównać do „Czarnoksiężnika z Oz”, ponieważ „pełna jest blichtru hollywoodzkiego, showmanów, ale za kurtyną znajduje się słaby i skorumpowany człowiek”.

 

Gospodarz Chris Wallace zauważył, że kiedy jedna partia polityczna odbywa konwencję, druga zwykle traci, pozostaje w cieniu. Prezydent Donald Trump podjął jednak wyzwanie przebicia się do opinii publicznej podczas swojej podróży po Środkowym Zachodzie z przesłaniem odbudowy gospodarki po lockdownie. 

 

Trump chce rozładować strach podsycany przez lewackie bojówki. Dziennikarka Victoria Taft wskazuje na możliwy związek między trwającymi niepokojami społecznymi i taktykami zastraszania stosowanymi w miastach takich jak Seattle i Portland, a innymi lewicowymi taktykami wykorzystywanymi w celu zwiększenia szans na zwycięstwo Demokratów w wyborach powszechnych w 2020 roku. Chodzi o głosowanie korespondencyjne i zbieranie kart do głosowania.

 

Głosowanie korespondencyjne jest jednym z najłatwiejszych sposobów, w jaki pozbawiona skrupułów partia może wygrać wybory w spornych wyścigach.

 

Na przykład Oregon zdecydował się na pełne głosowanie korespondencyjne w 1998 roku i od tego czasu tylko jeden Republikanin został wybrany na urząd stanowy. Ale nawet przy systemie głosowania pocztą, który istnieje od ponad dwóch dekad, problemy, takie jak otrzymywanie przez wyborców niewłaściwych kart do głosowania pocztą, są nadal powszechne w tym stanie.

 

​​US Postal Service, której jeden z głównych związków zawodowych oficjalnie wspiera Bidena narzeka, że koncernowi grozi bankructwo i potrzebuje dodatkowych 25 miliardów dolarów dotacji, aby zachować wypłacalność i poradzić sobie ze zwiększonym obciążeniem spodziewanym w związku z tegorocznymi masowymi przesyłkami pocztowymi z powodu głosowania. Trump odmawia takiego wsparcia. Demokraci oskarżają prezydenta o pozbawienie wyborców praw wyborczych.

 

Poczta ostrzegła 46 stanów, że nie może zagwarantować, iż wszystkie karty do głosowania w listopadowych wyborach dotrą na miejsce na czas.

 

W magazynie  „Foreign Affairs”, Joe Biden wieszczy, że jeśli zostanie prezydentem, odziedziczy Stany Zjednoczone, które zrzekły się swojej roli przywódczej na świecie i utraciły prawo do autorytetu moralnego. Przejmie także stery kraju, który jest głęboko spolaryzowany i w gorszym stanie niż przejmował USA Barack Obama po kryzysie finansowym i dwóch przegranych wojnach. Biden sugeruje, że jego zespół będzie musiał znaleźć sposób na zmianę polityki zagranicznej USA i ożywić poczucie celu Stanów Zjednoczonych w świecie poprzez walkę ze strukturalnym rasizmem i niesprawiedliwością.

 

Zdaniem kandydata na prezydenta, globalne demonstracje poparcia dla ruchu Black Lives Matter pokazały, iż wciąż istnieją Stany Zjednoczone, z którymi reszta świata chce się identyfikować. Amerykańskie protesty są zbieżne z innymi masowymi mobilizacjami ostatnich lat: strajkami klimatycznymi, demonstracjami przeciwko nierównościom ekonomicznym i protestami w obronie autonomii Hongkongu oraz swobód obywatelskich.

 

Biden miałby odnowić demokrację w kraju i zagranicą, rozszerzyć prawa wyborcze, zlikwidować nierówności strukturalne i stworzyć nowy globalny porządek, wzmacniając globalistyczne instytucje międzynarodowe.

 

Administracja Bidena miałaby „uchylić islamofobiczne ograniczenia w podróżowaniu, odrzucić nieludzkie granice i politykę deportacyjną oraz wznowić  proces azylowy z dodatkowymi środkami na rozpatrywanie wniosków”.

 

Ameryka Bidena ma być otwarta, różnorodna z rozwiniętą inwigilacją technologiczną, która będzie musiała poradzić sobie z poważnymi wyzwaniami dla bezpieczeństwa narodowego, takimi jak: terroryzm, upadające państwa, konflikty między wielkimi mocarstwami, pandemie i masowa migracja, które ulegną zaostrzeniu”.

 

Za główne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, Biden uznaje zmiany klimatyczne. Dlatego przekonuje, że zwalczanie zmian klimatycznych musi stać się centralnym elementem polityki zagranicznej USA, aby świat w szybkim tempie zdekarbonizował się.

 

Ameryka Bidena miałby wypowiedzieć wojnę wszelkim partiom prawicowym na świecie, w Brazylii, na Węgrzech, w Polsce, Rosji, Wielkiej Brytanii i innych krajach. Współpracować zaś z postępowcami z innych państw w kwestiach takich jak prawa do głosowania, reformy demokratyczne i sprawiedliwość rasowa.

 

Demokraci mieliby argumentować za odmienną formą amerykańskiej wyjątkowości.

 

Źródło: voanews.com, cnsnews.com, foreignaffairs.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram