19 sierpnia 2019

Liberalna rewolucja zaskoczyła katolików. Rozmowa z Leonardem Przybyszem

Rozmowa z Panem Leonardem Przybyszem, działaczem ruchów katolickich, jednym z założycieli Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi.

 

Przemiany obyczajowe i rugowanie religii z życia społecznego nabrały po II wojnie światowej nowego wymiaru. Jak katolicy powinni bronić swoje państwa i narody przed zawłaszczaniem sfery publicznej i prywatnej przez propagatorów rewolucyjnych zmian?

Wesprzyj nas już teraz!

Rewolucja skierowana przeciw tradycji, rodzinie, własności i religii trwa od wieków, przybiera jedynie nowe formy, ale w treści zmierza do tego samego. Celem permanentnej rewolucji jest obalenie boskiego porządku świata. Jeżeli rewolucjoniści nie mają dość sił, by wprost zaatakować chrześcijaństwo, stosują inne metody, by osłabić tkankę społeczną. Drogą do rozerwania więzi duchowych w społeczeństwie jest odbieranie mu różnych praw, a następnie przekazywanie ich władzy świeckiej. Ta zaś, kierowana pychą, uzurpuje sobie prawo do ingerowania w każdy obszar życia.

 

Jak oceniał Pan sytuację w PRL w czasach komunistycznych, gdy przyjeżdżał Pan do Polski z zamiarem wzmocnienia aktywności ruchów katolickich?

Podobnie jak na całym świecie, także w komunistycznym PRL walka z chrześcijaństwem polegała na spychaniu Kościoła na boczny tor i odbieraniu katolikom wszystkiego – szkół, mass mediów, prawa do obecności przestrzeni publicznej. W triadzie tradycja – rodzina – własność rozgrywa się batalia o cywilizację. Te wartości były atakowane przez rewolucję francuską, rewolucję komunistyczną a teraz przez rewolucję liberalną. Wszystkie te ruchy zaprzeczają bardzo szybko swoim deklaracjom. Rewolucja francuska przyniosła terror i masowe mordy, o komunizmie wiemy już wiele, choć jeszcze na pewno nie wszystko. Teraz ludzie mianujący się liberałami wprowadzają wiele zakazów, przecząc każdej wolności. Rodzina traci prawo do wychowywania swojego dziecka, podatkami niszczy się własność prywatną, zakazuje się procesji religijnych, umieszczania krzyży na kościołach, a nawet fałszuje się zdjęcia na folderach, tak, żeby nie było na nich krzyży.

 

Dlatego podjął się Pan trudnego wyzwania, jakim było powołanie organizacji katolików świeckich, broniących fundamentów cywilizacji chrześcijańskiej?

Tak. Jestem członkiem Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności, założonego w 1960 roku w Brazylii przez doktora Plinio Corrêa de Oliveira. Kiedyś to był na wskroś katolicki kraj, jednak intensywna kampania ateizacyjna doprowadziła do upadku moralności i zerwania więzów społecznych. W Polsce taki rozwój sytuacji rysował się już u schyłku PRL. To wtedy władza komunistyczna przyzwoliła na przejmowanie majątku państwowego przez swoich aparatczyków, otwarto drzwi wulgarnej erotyce, potem pornografii, a na rynku prasowym dobrze się miały czasopisma przejmowane lub zakładane przez dawnych komunistów. Po drugiej stronie, katolickiego w zdecydowanej większości społeczeństwa, brakowało sprawnych organizacyjnie podmiotów mogących się przeciwstawić rosnącemu niebezpieczeństwu zepsucia.

 

Dlaczego, Pana zdaniem, opozycja „solidarnościowa” nie zadbała o to, by odzyskanie wolności przez naród odbywało się we wszystkich obszarach?

Taki rozwój sytuacji można tłumaczyć albo nieprzygotowaniem opozycji do rządzenia, albo kompromisem z komunistami. Myślę, że zadecydowały obydwa te czynniki. Liberałowie z opozycji „solidarnościowej” nie mieli interesu we wzmacnianiu nurtu katolickiego i narodowego, tym bardziej nie chcieli tego niedawni apologeci Marksa, Engelsa i Lenina. Zarówno duchowieństwo, jak i katolicy świeccy zostali zaskoczeni przez „nowe elity”, z ducha liberalne, antywolnościowe i antyreligijne. Przeciwstawić się temu mogli najlepiej świadomi zagrożeń, nieskażeni „komuną” i mądrzy młodzi ludzie. Taką grupę zebraliśmy w Krakowie, w połowie lat 90. ubiegłego wieku. I w tym gronie zdecydowaliśmy się w końcówce lat 90. powołać podmiot posiadający własną osobowość prawną, zdolny do podjęcia rękawicy liberalnej rewolucji. 28 czerwca 1999 roku założyliśmy Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi, którego rozmiar działania przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

Rozmawiał

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie