2 października 2018

Nowojorski ksiądz ujawnia, jak działa lobby homoseksualne w Kościele

(Screen: Fox News / You Tube)

Obecny kryzys nie polega wyłącznie na ujawnieniu nadużyć popełnianych przez księży, ale także na odkryciu, że część hierarchii chroniła potężnych ludzi w Kościele – kardynałów i biskupów winnych molestowania – powiedział ksiądz Gerald E. Murray, autor listu otwartego, wzywającego byłego kardynała McCarricka do wyjawienia całej prawdy o skandalach seksualnych.

 

Ksiądz Murray posługuje w nowojorskiej parafii pw. Najświętszej Rodziny. Jest doktorem prawa kanonicznego, tytuł ten uzyskał na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Był sędzią Sądu Metropolitalnego. Jest osobą znaną w Stanach Zjednoczonych, komentuje wydarzenia dotyczące Kościoła m.in. na antenie katolickiej telewizji EWTN, a także w stacjach MSNBC oraz Fox News.

Wesprzyj nas już teraz!

 

– Przyznaję, że rzadko się zdarza, żeby zwykły ksiądz, taki jak ja, krytykował najwyższe władze Kościoła, ale to naprawdę najmniejszy problem w porównaniu z nadużyciami, których dopuszczali się w USA biskupi. Czułem, że muszę być aktywny, bo powaga sytuacji tego wymaga. Chciałem też utwierdzić wiernych katolików w przekonaniu, że mają rację, krytykując opieszałość hierarchii w wyjaśnianiu sprawy McCarricka – powiedział w obszernym wywiadzie dla tvp.info. Podkreślił, iż większość duchownych amerykańskich chce wyświetlenia okoliczności skandalu.

W przeciwieństwie do Europy, u nas wyrok skazujący nie świadczy o tym, że sędzia jest skorumpowany i ktoś mu kazał wydać taki wyrok, ale że skazany rzeczywiście jest winny. Dlatego Amerykanie chcą śledztwa, chcą wyjaśnienia sprawy nadużyć seksualnych w Kościele – podkreślił. 

Opisał też nastroje panujące wśród świeckich: – Ludzie są wściekli, bo Kościół z jednej strony usiłuje bronić młodych ludzi, a z drugiej kardynał, książę Kościoła, jest oskarżony o molestowanie seminarzystów. Wciąż pojawiają się nowe informacje na temat skali nadużyć i ludzie zastanawiają się, czego jeszcze się dowiedzą, jakie tajemnice wyjdą na jaw

Duchowny skomentował postawę Franciszka wobec Świadectwa byłego nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych.

 

Sądzę, że powinien odnieść się do zarzutów arcybiskupa Carlo Marii Viganò bo wszyscy biskupi Kościoła powinni się trzymać tych samych standardów. Jeśli ktoś ich oskarża o molestowanie albo o tuszowanie molestowania seksualnego, to trzeba się do takich zarzutów odnieść. Według arcybiskupa, obecny papież wiedział o restrykcjach, które nałożył na McCarricka Benedykt XVI. Franciszek nie wydawał się zaskoczony, kiedy Viganò z nim na ten temat rozmawiał. Jednak po tej rozmowie arcybiskupa z papieżem kardynał McCarrick nadal zachował duże wpływy w Kościele i został m.in. wysłany z misją dyplomatyczną do Chin – przypomniał ksiądz Murray.

 

Głównym elementem strategii krytyków wystąpienia dawnego nuncjusza jest podważanie jego wiarygodności. Stąd w wywiadzie padło pytanie o opinię rozmówcy na temat włoskiego hierarchy.

 

Viganò był w USA nuncjuszem przez kilka lat. Znają go biskupi, zresztą wielu z nich przyznało, że go szanują, że jest dobrym człowiekiem, a pytania, które skierował m.in. do papieża, powinny doczekać się odpowiedzi. Ja mu też wierzę, bo nie ma powodu, żeby kłamał w tak szczegółowych sprawach. Myślę, że opublikował swoje memorandum dla dobra Kościoła. Powinien być traktowany jako poważne, wiarygodne źródło informacji. Tym bardziej, że dowody, które wychodzą na jaw, potwierdzają jego zarzuty – odparł ksiądz Murray. Przypomniał fakt, że jeszcze w 2000 roku znany mu osobiście duchowny, dawniej profesor seminarium duchownego, wysłał do Watykanu list z informacją, że McCarrick uwodzi kleryków. Z korespondencji, jaką obecny kardynał Leonardo Sandri sześć lat później skierował do nadawcy wspomnianego listu wynika, że kuria rzymska znała sprawę McCarricka.

 

Ksiądz Murray ocenił, że amerykański Kościół ma szansę wyjść obronną ręką z postępowań prowadzonych przez świecki wymiar sprawiedliwości w sprawach nadużyć. – Jeśli przyznamy otwarcie, że grupa osób popełniła w Kościele zło i że w przyszłości do tego już nie dopuścimy, to jest szansa na odzyskanie zaufania wiernych. Nie zgadzam się z podejściem, o którym czasem słyszę, że trzeba o takich przypadkach milczeć, żeby media nie zaatakowały z tego powodu Kościoła – stwierdził. W bardzo interesujący sposób odpowiedział też na pytanie o przyczyny, dla których skala nadużyć obyczajowych wśród duchowieństwa osiągnęła aż tak wielkie rozmiary.

Po Soborze Watykańskim II, zaczęto odchodzić od dotychczasowego charakteru posługi biskupa, który miał egzekwować przestrzeganie zasad i był dla podlegających mu kapłanów surowy. Zamiast surowości wobec księży, którzy molestowali dzieci, zaczęto psychologizować. Zastanawiano się, czy zrobili to z powodu jakichś problemów, traum, które przechodzili i czy potrzebują pomocy, zamiast po prostu uznać, że są zagrożeniem dla dzieci i że trzeba ich ukarać i wydalić ze stanu kapłańskiego. Wykazywano się przy tym absolutną naiwnością, bo zakładano, że wystarczy kogoś wysłać na dwumiesięczną terapię i można go potem z powrotem sprowadzić do parafii. Co gorsze, ukrywano takie przypadki przed parafianami. To było katastrofalne podejście – uznał duchowny dodając, że fala nadużyć związana jest z rewolucją seksualną, która wywarła swoje piętno także na Kościele.

 

Dramatycznie brzmią słowa o homoseksualnym lobby w Kościele, które wyławia kleryków o takich skłonnościach i promuje ich na wysokie funkcje. Wręcz przeciwnie postępuje natomiast z normalnymi kandydatami na księży.

 

Są diecezje, w których kapłaństwo zostało zdominowane przez gejów, a heteroseksualni klerycy są eliminowani już na poziomie seminarium – stwierdził rozmówca polskiego portalu. – Innym problemem jest przyjmowanie do seminariów nieodpowiednich kandydatów. Ktoś kto ma skłonności homoseksualne, może uważać, że kiedy już znajdzie się w seminarium i zostanie księdzem, to bliskość Boga pozwoli mu jego skłonności utrzymać pod kontrolą, albo wręcz pozbyć się tego problemu. Takie myślenie jest naiwne – ocenił. 

Zawsze zdarzały się przypadki mężczyzn, którzy odczuwali pociąg do tej samej płci i równocześnie chcieli zostać kapłanami. Jednak w przeszłości kryteria w seminariach były bardziej surowe i wielu takim osobom odmawiano przyjęcia. A nawet jeśli homoseksualiście udawało się wstąpić do seminarium, to trudno mu było je skończyć – powiedział nowojorski ksiądz. Na prośbę autorki wywiadu odniósł się też do słów kardynała Maradiagi, jednego z najbliższych współpracowników papieża Franciszka. Hierarcha uznał niedawno lobby homoseksualne za zjawisko istniejące jedynie w teorii, na łamach mediów.

 

Kardynał się myli. Pięćdziesięciu seminarzystów z jego seminarium w Hondurasie napisało list, w którym alarmowali, że działa tam homoseksualne lobby. Kardynał wszystkiemu zaprzeczył, ale w międzyczasie jego biskup pomocniczy złożył rezygnację, bo został oskarżony o akty homoseksualne – zripostował ksiądz Murray.

 

 

Źródło: tvp.info

RoM

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram