21 listopada 2019

Nowa strategia przeciwników życia: walka ze stygmatyzacją aborcji

(Fotograf: Mateusz Wlodarczyk Archiwum: Forum)

Zdaniem licznych przedstawicieli lobby aborcyjnego, największym wyzwaniem dla niego jest dziś głęboko zakorzeniona (i – dodajmy – w zupełności zrozumiała) społeczna niechęć do kobiet uśmiercających swoje dzieci poczęte. Ta „stygmatyzacja” dotyka również innych osób, które przyczyniają się do haniebnego procederu aborcji. By uporać się z tym „problemem”, zwolennicy aborcji wdrażają nową strategię.

 

Tak oto z jednej strony aborcja ma być uznawana powszechnie za „standardową procedurę medyczną” – powszechnie realizowaną w ramach systemu ubezpieczenia zdrowotnego. Z drugiej, tworzy się „nowy ruch pro life” – zarówno w Kościele katolickim jak organizacjach wyznaniowych. Ma on osłabić ciężar grzechu (aktu wewnętrznie złego). Jednocześnie podejmuje się akcje, mające wzbudzać sympatię i współczucie wobec osób, które dopuściły się tego haniebnego czynu. „W obliczu agresywnego ataku ze strony prawicy ruch na rzecz praw do aborcji powinien porzucić swoją postawę obronną i popierać pełne włączenie aborcji do krajowego systemu opieki zdrowotnej” – deklaruje Lillian Cicerchia na łamach portalu dissentmagazine w artykule The abortion rights movement must rethink its strategy z 18 października 2019 r.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Amerykańska prawica wygrywa bitwę w walce o prawo do aborcji. W rzeczywistości wygrywa ją od dłuższego czasu. Od późnych lat siedemdziesiątych konserwatyści pracowali nad stworzeniem dobrze finansowanego, wojowniczego ruchu antyaborcyjnego, który obejmuje białych nacjonalistów, ekstremistów religijnych i feministki pro-life. Teraz koniec legalnego prawa do aborcji wydaje się przerażająco nieuchronny. Niedawny atak w postaci zaproponowanych ustaw, które zakazują aborcji od momentu poczęcia do dwunastego tygodnia ciąży w Alabamie, Arkansas, Iowa, Kentucky, Mississippi, Missouri, Luizjanie, Dakocie Północnej i Ohio, są częścią intensywnych działań prawicy zmierzających do podważenia orzeczenia Sadu Najwyższego Roe przeciw Wade, kontrolowanego obecnie przez konserwatywną większość, która może z łatwością uchylić decyzję” – ubolewa.

 

„Sprawiedliwość reprodukcyjna”

Autorka rzuca światło na brak jedności pośród feministycznej lewicy co do sposobu reagowania i sugeruje, że trzeba zwrócić się w stronę „sprawiedliwości reprodukcyjnej”. To może być element jednoczący, ponieważ obejmuje ona nie tylko kwestię dostępu do aborcji, ale także „sprawiedliwość społeczną”, walkę z ubóstwem, troskę o prawa imigrantów czy więźniów. I dodaje, że jeśli lewica chce wygrać – co oznaczałoby między innymi zagwarantowanie prawa do aborcji – musi znaleźć strategię polityczną, która może sprawić, że agenda „sprawiedliwości reprodukcyjnej” stanie się rzeczywistością. „Innymi słowy – tłumaczy – lewica musi walczyć z prawem antyaborcyjnym, a jednocześnie rozszerzać walkę poza prawo do aborcji, opowiadając się za prawem do opieki zdrowotnej i pełnym włączeniem aborcji do głównego nurtu systemu opieki zdrowotnej”.

 

O  „sprawiedliwości reprodukcyjnej” zaczęto mówić w USA w latach 90., przy okazji debaty nad reformą opieki zdrowotnej, zaproponowanej przez administrację Clintona. Czarne feministki sprzeciwiły się ustępstwom, jakie demokraci czynili wówczas na rzecz prawicy, oddzielając prawa reprodukcyjne od innych kwestii „sprawiedliwości społecznej” i ograniczając w ten sposób „wolność reprodukcyjną”. „Sprawiedliwość reprodukcyjna” łączy aborcję z szerszym, antyrasistowskim kontekstem i innymi prawami politycznymi, gospodarczymi, socjalnymi.

 

Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (ACLU), Planned Parenthood, Narodowa Organizacja Kobiet (TERAZ) i NARAL od dziesięcioleci toczą batalię na polu prawnym o zagwarantowanie aborcji na życzenie. Liderzy grup lobby proaborcyjnego z tzw. głównego nurtu twierdzili, że ich strategia gradualistyczna ostatecznie zatriumfuje bez wywoływania sprzeciwu antyaborcyjnego. Stało się jednak inaczej, o czym świadczą nowe prawa stanowe i likwidacja klinik aborcyjnych. W 1997 r. Dorothy Roberts, pionierka badań nad „sprawiedliwością reprodukcyjną” i autorka Killing the Black Body twierdziła, że ​​„doświadczenia czarnych kobiet” wymagają „nie tylko odrzucenia szczególnego zainteresowania prawami do aborcji, ale także ponownej oceny znaczenia praw do aborcji. i ich miejsca w szerszej wizji wolności reprodukcyjnej”. Na gruncie amerykańskim włączenie „opieki aborcyjnej” do szpitali i regularnych usług medycznych, miałoby osłabić stygmatyzację i wykluczenie osób ubiegających się o aborcję w klinikach Planned Parenthood czy innych proaborcyjnych organizacji, a także ustandaryzować tego typu procedurę w ramach szerszego ruchu na rzecz reformy opieki zdrowotnej.

 

„Piętno aborcyjne”

Leila Hessini, wiceszefowa Global Fund for Women i Rufaro Kangai, dyrektor Sexual Health Reproductive Rights Global Fund for Women podkreślają, że od dawna największym wzywaniem propagatorów aborcji jest „piętno aborcyjne” bezpośrednio związane z autorytetem, miejscem i statusem kobiet w społeczeństwie. Jest ono też „bezpośrednim sposobem kontrolowania i ujarzmiania kobiet oraz ograniczania ich szans życiowych”. Jak zaznaczają w opracowaniu Advancing positive sexuality and abortion rights by tackling stigma – badania i praktyka pokazują, iż wskutek „piętna aborcyjnego” konieczne jest, by wszyscy ludzie mieli dostęp do „kompleksowego zdrowia i praw seksualnych oraz reprodukcyjnych, w tym do bezpiecznej, pozbawionej osądu wysokiej jakości opieki aborcyjnej”. „Chociaż aborcje są jedną z najczęstszych procedur medycznych i mogą być bezpiecznie przeprowadzane przez kobiety i pracowników służby zdrowia, piętno aborcyjne przyczynia się do marginalizacji społecznej, medycznej i prawnej” – czytamy.

 

Badacze i aktywiści wyjaśniają, że ważne jest, by zrozumieć, iż „piętno aborcyjne” nigdy nie ogranicza się do potępienia samej aborcji, ale odgrywa rolę i wiąże się z różnymi problemami społecznymi oraz debatami politycznymi w społeczeństwie. W krajach, zwłaszcza będących pod silnym wpływem instytucji katolickich oraz w USA, „aborcja stała się linczem w debatach politycznych i wojnach kulturowych, podczas gdy w krajach, w których antykoncepcja jest łatwo dostępna, piętno aborcyjne może być formą kary dla kobiet, które nie zdecydują się na zastosowanie lub nie mają dostępu do środków antykoncepcyjnych. W krajach pro-natalistycznych aborcje mogą być napiętnowane z powodu dążenia władz państwowych do posiadania przez kobiety dużych rodzin. Ostatecznie piętno aborcyjne jest bezpośrednio związane z normami społecznymi i kulturowymi, z autorytetem, miejscem i statusem kobiety w społeczeństwie. Jest bezpośrednim sposobem kontrolowania i podporządkowywania kobiet oraz ograniczania ich szans życiowych” – czytamy.

 

Konsekwencje „piętna aborcyjnego” są szerokie i głębokie – dodają autorzy, sugerując, że w krajach takich jak Nigeria, gdzie śmiertelność matek z powodu niebezpiecznej aborcji jest wyjątkowo wysoka, mamy do czynienia z „konsekwencjami zdrowotnymi” w postaci śmierci kobiet, które nie mają dostępu do „bezpiecznych aborcji”. Podobnie jest w Ameryce Łacińskiej. Nawet w krajach, w których aborcja jest legalna, piętno związane z aborcją oznacza, że ​​większość kobiet nadal dokonuje aborcji poza formalnym systemem opieki zdrowotnej. Na przykład, podczas gdy aborcja jest legalna w Nepalu, stygmatyzacja kobiet, które uśmiercają dzieci, „pozostaje potężną barierą w dostępie do tej procedury”. Autorzy analizy piszą o „ostracyzmie” w rodzinach i różnych wspólnotach, w tym zwłaszcza religijnych.

 

Shanta Laxmi Shrestha, przewodnicząca Beyond Beijing, stypendystka Global Fund for Women mówi, że „o ile nie zajmiemy się piętnem aborcyjnym, mimo że usługi są bardzo dostępne, kobiety, które ich potrzebują, nie otrzymają ich”. Kluczowa więc jest walka ze stygmatyzacją aborcji, oswajanie i uczynienie z niej „standardowej procedury medycznej”. Można to osiągnąć – przekonują aborcyjni stratedzy – poprzez zniesienie przepisów przewidujących sankcje karne za uśmiercenie dzieci poczętych zarówno wobec kobiet, jak i wszystkich innych osób biorących lub przyczyniających się do tego haniebnego procederu, łamiącego jedne z podstawowych praw: prawo do życia zawartego w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, przyjętej w 1948 r.

 

Meksykańska Fondo de Aborto para la Justicia Social MARIA dąży do destygmatyzacji aborcji poprzez normalizację jej istnienia i zapewnienie kobietom łatwego dostępu do informacji i opieki za pośrednictwem infolinii oraz konsultacji osobistych. Oferuje także swoje „usługi” kobietom z państw, w których aborcja jest prawnie zakazana. Decentralizacja opieki poprzez nieformalne sieci aktywistów jest strategią stosowaną przez grupy takie jak: Centro Las Libres de Información en Salud Sexual Región Centro AC (Las Libres) w Meksyku. Las Libres dostarcza kobietom „zestawy aborcyjne do przeprowadzania bezpiecznych aborcji medycznych”. „Samodzielne aborcje”, to „innowacyjna strategia” organizacji, które umożliwiają kobietom „bezpieczny dostęp do aborcji w ich domach”, zmniejszając piętno, a także ryzyko postawienia zarzutów lekarzom.

 

Aborto Libre, kolektyw feministek w Chile, prowadzi całodobową infolinię, aby zapewnić kobietom dostęp do informacji odnośnie tego, gdzie, kiedy i jak „bezpiecznie” uśmiercić swoje dzieci. Samsara z Indonezji – organizacja feministyczna – promuje dostęp do „edukacji i informacji na temat „zdrowia seksualnego i praw reprodukcyjnych” oraz bezpiecznej aborcji w wielu językach za pośrednictwem aplikacji na telefony i tablety”. Ponieważ piętno powstaje z wielu powodów, na wiele sposobów i w stosunku do wielu kobiet, „tylko kompleksowe podejście – przeformułowanie szkodliwego języka, zmiana dyskryminujących polityk i praktyk oraz zapewnienie wdrożenia usług wysokiej jakości – stworzy przyszłość, w której aborcyjne piętno stanie się przeszłością” – puentują Hessini i Kangai. W tę strategię wpisuje się ostatni szczyt ICPD25 w Nairobi w 25 rocznicę szczytu kairskiego, którego głównym celem jest włączenie „usług aborcyjnych”  do krajowych systemów opieki zdrowotnej na całym świcie jako podstawowej, „normalnej procedury medycznej.” To samo odnosi się do usług tzw. zdrowia seksualnego (tzw. operacje zmiany płci itp.).

 

Empatyczna „Ciocia Basia”

Berlińska grupa aktywistek z organizacji „Ciocia Basia” „pomaga” Polkom w dokonaniu aborcji w Niemczech. Kluczem do jej wyjątkowości jest nazwa. „Sugestia ciepłego, wspierającego i godnego zaufania starszej krewnej nie jest przypadkiem” – pisze na portalu indepednet.co.uk. Dylan Brethour w artykule z września br. pt.: Poland has some of the strictest abortion laws. This German NGO has a solution. Grupa zapewnia „pomoc” psychologiczną i finansową, a jej wolontariuszki oferują przyjemną rozmowę terapeutyczną na przytulnych kanapach, gdzie tłumaczą kobietom, pragnącym uśmiercić swoje dzieci poczęte dlaczego nie powinny odczuwać z tego powodu wstydu, czy mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Brethour pisze o Annie i Aleksandrze – dwóch z około 20-osobowej grupy stałych wolontariuszy. – Konieczność przeprowadzenia tej procedury za granicą jest stresująca, dlatego jesteśmy po to, aby je [kobiety-red.] pocieszyć i pomóc upewnić się, że wszystko jest zorganizowane, aby nie musiały robić nic innego, jak tylko przyjechać tutaj i mieć procedurę – wyjaśniła Anna.

 

Krystyna Kacpura z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny stwierdza, że według raportu rządowego w 2018 r. w Polsce dokonano 1000 legalnych aborcji. – Mamy pięć milionów kobiet w wieku rozrodczym, ograniczony dostęp do antykoncepcji – zwłaszcza antykoncepcji awaryjnej – i brak edukacji seksualnej. Czy możesz sobie wyobrazić 1000 aborcji w kraju z pięcioma milionami kobiet? – pyta dziennikarkę i dodaje: „Nie”. Według Kacpury około 150 tys. polskich kobiet co roku dokonuje aborcji, zażywając pigułki aborcyjne, korzystając z nielegalnych prywatnych klinik lub wyjeżdżając za granicę. Jej szacunki nie zostały zweryfikowane. Sama przyznaje, że nikt nie wie, ile Polek w rzeczywistości „krzywdzi się, próbując wywołać aborcję”. Sugeruje, że lekarze pracujący w klinikach przy polskiej granicy mówią im, iż mają wiele przypadków „niedokończonych aborcji”.

 

Wolontariuszki „Cioci Basi” narzekają, że marsze i protesty antyaborcyjne, presja społeczna powodują, iż kobiety są często zbyt przestraszone i wstydzą się opowiadać o swoim doświadczeniu aborcji, nawet anonimowo. Kobiety, które przyjeżdżają do „Cioci Basi”, „odczuwają ciężar tej presji”. Zawsze próbują usprawiedliwiać się – wskazują wolontariuszki, które zapewniają, że nigdy nie pytają o motywacje.

 

Aleksandra sugeruje, że Polki decydują się na aborcję ze względów finansowych. Podają, że są za młode albo za stare lub, że mają okropne relacje z partnerem. Kobiety często przyjeżdżają na własną rękę do Niemiec w celu dokonania aborcji, nie informując rodziny ani partnera. Mają poczucie wstydu. Są zdenerwowane, ale „rozluźniają się”, gdy widzą, że zabicie dziecka poczętego jest traktowane jak „normalna procedura medyczna” i wszyscy się do nich uśmiechają. Wolontariuszki „rozbrajają” zawstydzenie i poczucie winy. Tłumaczą: „znajdujesz Ciocię Basię i wszyscy mają wrażenie, że jesteś mile widziana, że twoja sytuacja jest normalna, że ​​nie jesteś diabłem tylko dlatego, że chcesz poddać się zabiegowi medycznemu”.

 

Jedna z aktywistek utyskuje na wpływ Kościoła katolickiego piętnującego aborcję. Stwierdza: – To jeden z głównych tematów, o których mówią, to po prostu wielka sprawa. Z jakiegoś powodu ich głównym ideologicznym celem jest całkowite wyeliminowanie dostępu do aborcji.

Pracownice „Cioci Basi” użalają się, że „trauma jest główną ramą polskiego dyskursu na temat aborcji”. – Nawet liberalne media utrwalają mit, że zawsze musi to być traumatyczne doświadczenie, chociaż różne badania wykazały, że trauma wiąże się ze stygmatyzacją i niemożnością powiedzenia o tym rodzinie – przekonuje Aleksandra. Dlatego oswajanie aborcji, otwarte mówienie o niej i przede wszystkim budzenie empatii jest częścią nowej fali aktywizmu proaborcyjnego. Powstała już sieć organizacji w oparciu o Brytyjską Sieć Wsparcia Aborcji, w skład której wchodzi „Ciocia Basia”.

 

„Zmiana kulturowa” – taktyka Gramsciego wraca

NARAL Pro-Choice America, jedna z największych organizacji pro aborcyjnych, zmieniła taktykę „PR”. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Avalanche Strategy, wynika, że 60 do 70 procent ludzi mogłoby poprzeć aborcję, gdyby kwestia ta obejmowała większe gwarancje szeroko pojmowanej wolności od interwencji rządu w wolność osobistą. Nowa strategia komunikacyjna koncentruje się na wzbudzaniu empatii i współczucia. Działacze mają przypominać ludziom, że „wszyscy znają i kochają kogoś, kto dokonał aborcji” i że ludzie, którzy dokonali aborcji, to ci sami, którzy „chodzą do kościoła, uczęszczają do synagogi i jadą z tobą metrem”. Liderzy NARAL uważają, że gdyby większe organizacje przyjęły to podejście, mogłoby to pomóc w szerszej zmianie kulturowej odnośnie sposobu postrzegania aborcji, zamiast wikłać się w wojnę z proliferami.

 

Fałszywi obrońcy życia

Nowe strategie obejmują także tworzenie, zwłaszcza w Kościele katolickim i innych grupach wyznaniowych przeciwnych aborcji „nowego ruch pro life”. Ruch ten koncentruje się na spychaniu kwestii walki z aborcją na dalszy plan.  W ub. roku w USA powstała nowa organizacja, która z jednej strony deklarowała chęć walki z aborcją, jednocześnie domagając się jej dekryminalizacji. New Pro Life Movement (Nowy Ruch Obrony Życia) dąży do stworzenia większego ugrupowania – także z feministkami – w celu walki z karą śmierci, ograniczenia dostępu do broni, godnej płacy dla wszystkich itp.

 

Przedstawicielka tego ruchu MT Davila, adiunkt wykładająca chrześcijańską etykę w Andover Newton Theological Seminary w stanie Massuchusetts w wywiadzie dla portalu Cruxnow.com wyjawiła, że NPLM łączy walkę z aborcją ze sprawami migracji, „sprawiedliwości społecznej” itp. Domagają się stosowania antykoncepcji w pewnych sytuacjach (tzw. ciąże kryzysowe). Dopuszczają aborcję farmakologiczną w przypadku kryzysów humanitarnych itp. NPLM ma być alternatywą dla „starego” ruchu pro life organizującego m.in. Marsz dla Życia w Waszyngtonie. Jego aktywiści zresztą kwestionują idee tzw. „starego” ruchu pro life, który „demonizuje kobiety w ciążach kryzysowych” i nie angażuje się w politykę na rzecz sprawiedliwej płacy, zakazu kary śmierci, ograniczenia dostępu do broni, przyjaznej polityki wobec imigrantów.

 

NPLM niby jest przeciwna aborcji, ale nie zamierza skupiać się na działalności prowadzącej do unieważnienia orzeczenia Sądu Najwyższego Roe przeciw Wade. Sprawa zakazu aborcji „rozmywana” jest w ramach prowadzonej działalności na rzecz zniesieni kary śmierci, wprowadzenia powszechnej opieki zdrowotnej, gwarantowanej płacy. To ma skuteczniej zmniejszyć „popyt” na aborcję – przekonuje Davila .

 

Jak groźna jest ta strategia ujawniło zeszłoroczne i ostatnie spotkanie konferencji biskupów amerykańskich. Podczas dyskusji na temat listu, który ma być dołączony do bardzo ważnego dokumentu episkopatu, będącego przewodnikiem dla wiernych i kapłanów: Formowanie Sumień wiernych do obywatelstwa doszło do burzliwej wymiany zdań między hierarchami. Kardynał Blase J. Cupich z Chicago zaproponował umieścić w liście poprawkę, obejmującą cały akapit z apostolskiej adhortacji papieża Franciszka Gaudete et Exultate. Zaznaczył, że akapit numer 101 obejmuje szeroką naukę pontyfikatu papieża, w tym dotyczącą sprawiedliwości dla szerokiego segmentu ludzi zmarginalizowanych. W cytowanym akapicie Cupicha, papież umniejsza znaczenie walki z aborcją uznając, że równie istotna jest troska o ludzi biednych i starszych, wszystkich, którzy walczą o przetrwanie. Wskazuje ponadto, że nie można ignorować niesprawiedliwości, dodając, że powszechny konsumpcjonizm jest równie groźny jak aborcja dla tych, którzy żyją w „skrajnej nędzy”. Biskup Robert W. McElroy z San Diego, popierający wniosek kard. Cupicha powiedział, że jest zaniepokojony umieszczeniem w liście dodatkowym frazy, stwierdzającej, iż aborcja jest najważniejszą kwestią nauczania Kościoła, a nie inne zagadnienia, co może – w jego opinii – doprowadzić do zignorowania wezwania Franciszka do rozważenia innych obaw za równie ważne.

 

W ub. roku bp McElroy powiedział, że uznanie walki z aborcją za priorytetową jest określeniem, które „jest co najmniej niezgodne z nauczaniem papieża, jeśli nie niespójne” i takie, które „zostanie wykorzystane do podważenia tego, o czym mówi papież Franciszek”(sic!). – To nie jest katolickie nauczanie, że aborcja jest najważniejszym problemem, przed którym stoimy w świetle katolickiego nauczania społecznego. Nie jest tak – usiłował przekonywać McElroy, dodając, że tego typu nauczanie może spowodować „poważną szkodę” wśród wiernych.

 

Na szczęcie zdecydowana większość hierarchów opowiedziała się za przyjęciem dokumentu, podkreślającego nadrzędne zobowiązanie duchownych do głoszenia tradycyjnej nauki Kościoła i uznania za „absolutny priorytet” walki z aborcją. Biskupi potwierdzili też, że małżeństwo, to związek jednego mężczyzny z jedną kobietą, a katolik w pierwszej kolejności ma być katolikiem, dopiero potem politykiem. Nie może „zostawiać swojej wiary w domu”. Wiara musi stać na pierwszym miejscu. „Katolicy są nieustannie powołani, aby być wiernymi nauczania Kościoła odnośnie aborcji, pseudomałżeństw homoseksualnych i walczyć o właściwe uregulowania prawne w tej materii, a dopiero później zajmować się innymi kwestiami społecznymi”.

 

Dokument „Formowanie sumień dla wiernego obywatelstwa: wezwanie do odpowiedzialności politycznej, który po raz pierwszy został przyjęty przez zdecydowaną większość biskupów amerykańskich w 2007 r., 12 lat później zaktualizowano w celu włączenia „bogactwa nauczania papieskiego” Benedykta XVI i Franciszka.

 

W 2008 r. biskupi Kevin J. Farell z Dallas oraz Kevin W. Vann z Fort Worth napisali wspólny list do wiernych w swoich diecezjach, w którym stwierdzili, że aborcja jest najistotniejszą kwestią w nadchodzących wyborach prezydenckich. Hierarchowie zaobserwowali, że wszystkie prawa uzależnione są od prawa do życia, które jest poważnie naruszane przez aborcję. Społeczna akceptacja procederu zabijania dzieci nienarodzonych powoduje, że wszelkie próby osiągnięcia dobra stają się niemożliwe. 

 

„Nie jest możliwe osiągnięcie dobra wspólnego bez uznania i obrony prawa do życia, na podstawie którego wszystkie inne niezbywalne prawa jednostki są uzasadniane i od którego się wywodzą” – napisali wówczas hierarchowie. Jakże to ważne przesłanie!

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie