16 lutego 2015

Negocjacyjny spektakl w Mińsku

(fot.REUTERS/Vasily Fedosenko/Forum)

Angela Merkel i François Holland chcą robić interesy z Rosją. Twarda polityka wobec Putina nie jest im na rękę. W Mińsku odbył się spektakl, który wcale nie musi doprowadzić do pokoju na Ukrainie.

 

Aleksander Łukaszenka do niedawna należał do najbardziej izolowanych polityków w Europie. To nie wobec Rosji, ale wobec Białorusi jeszcze niedawno Unia Europejska stosowała sankcje, szczególnie w kwestii uznania za persona non grata wiele różnych osób ze szczytów życia politycznego w Mińsku. Wydarzenia na kijowskim Majdanie były odbierane przez Łukaszenkę z niepokojem. Po pierwsze nie chciał on mieć swojego „majdanu” w Mińsku.  Po drugie bał się inwazji rosyjskiej na wzór na teren Krymu czy Donbasu. Dzisiaj prezydent Białorusi należy do głównych rozgrywających sprawę pokoju na Ukrainie. To on zaprasza głównych przywódców europejskich i powszechnie uznawany jest za rzeczywistego mediatora. Jest to niewątpliwie jego wielki, geopolityczny sukces.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W Mińsku delegacja Unii Europejskiej nie składała się z szefa Rady Europejskiej (Donalda Tuska), ani z ministra spraw zagranicznych UE (Federici Mogherini). Przybyli kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji François Hollande). Odzwierciedla to rzeczywisty układ sił w Unii, dominacja Niemiec i Francji nie podlega dyskusji. Twierdzenie jakoby Polska odgrywała jakąś znaczącą rolę w układaniu pokoju na wschodzie należy odłożyć do kategorii bajek. W Mińsku nie było ani Tuska, ani Kopacz, ani ośmieszanego raz za razem przez Kreml Schetyny. Nikt nie bierze pod uwagę zdania Polski w tej sprawie.

 

W Mińsku Władimir Putin miał w negocjacjach do dyspozycji trzy karty. Interesy rosyjskie reprezentował on sam, przedstawiciele separatystów oraz w jakimś stopniu Łukaszenka (trudno wszak nie dostrzegać faktu, że Białoruś od dawna jest uzależniona od Kremla). Po drugiej stronie zasiedli Merkel, Hollande i Poroszenko – przedstawiciele różnych państw, mających rozbieżność interesów, jeśli bierzemy pod uwagę kwestię stosunku do Rosji. Kijów chciałby zaostrzenia kursu wobec Rosjan, Paryż i Berlin wręcz przeciwnie.

 

Co się wydarzyło w Mińsku? W sensie rzeczywistym na tzw. „porozumieniu” zależało Władimirowi Putinowi, bo nie chciał dopuścić do eskalacji antyrosyjskich sankcji. Angela Merkel i François Holland dostali alibi, ażeby tych sankcji nie wprowadzać. Paryż i Berlin chcą robić interesy z  Rosją, więc ostra polityka Waszyngtonu wobec Moskwy jest im nie na rękę. Dlatego odbył się w Mińsku spektakl, który wcale nie musi doprowadzić do zaprowadzenia trwałego pokoju na Ukrainie. Można powiedzieć, że gra o to państwo wcale się nie rozstrzygnęła i toczy się dalej.

 



Prof. Mieczysław Ryba



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie