16 maja 2016

„Wyborcza” podliczyła KOD! Czy skrupulatność gazety to efekt spadającego nakładu?

Marsz „obrońców demokracji” – według samych organizatorów – był największą taką demonstracją w wolnej Polsce. Sięgająca rzekomo blisko ćwierć miliona uczestników manifestacja rzucała na kolana. I taka narracja poszła w świat. Po tygodniu sporów o liczbę demonstrujących okazało się, że z kalkulacjami przynajmniej czterokrotnie przesadzono. Uczestników marszu „głowa po głowie” policzyli… dziennikarze „Gazety Wyborczej”. Skąd ten przypływ skrupulatności?

 

Kiedy 7 maja w stolicy startował marsz w obronie tzw. demokracji, a w praktyce antypisowska manifestacja, służby porządkowe podały, że w wydarzenie włączyło się około 30 tys. osób. Policja zaznaczała, że to pierwsze szacunkowe dane, które z czasem zaktualizowano. Ostatecznie policja uznała, że w marszu KOD-u, w jego szczytowym momencie udział brało ok. 45 tys. osób.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Narracja stołecznego Ratusza, już w czasie marszu, znacznie odbiegała od statystyk policji (bo PiS-owskiej przecież!). Liczba uczestników marszu pęczniała z minuty ma minutę. Nagle urzędnicy Hanny Gronkiewicz – Waltz ogłosili, że przez Warszawę maszeruje 200 tysięczny tłum, a kiedy do manifestacji dołączyli uczestnicy parady Schumana (liczącej ledwo kilka tysięcy osób), u obrońców demokracji zrobiło się nieznośnie tłoczno, a liczba demonstrujących powiększyła się do bez mała ćwierć miliona osób!

 

Marsz ogłoszono wielkim sukcesem obrońców upadającej w Polsce demokracji, świadectwem porażki rządu Beaty Szydło, która śmiała nie opublikować wyroku Trybunału Konstytucyjnego. I taka narracja poszła w świat. Zagraniczne media, posiłkujące się agencjami pisały o wielkim poruszeniu Polaków, o narosłym ogromnym kryzysie politycznym, wieszcząc już oczami wyobraźni bliskość polskiego Majdanu.

 

Rozbieżność szacunków – w kraju – nie mogła przejść bez echa. Jako pierwsza, za liczenie uczestników marszu wzięła się ekipa TVP. Korzystając z nagrania z kamery zainstalowanej przez redakcję „GW”, dziennikarze oszacowali, że „obrońców demokracji” było 45,2 tys. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź. Do akcji włączył się tajemniczy mikrobiolog, który wykorzystał ten sam materiał źródłowy, a do szacowania użył metod stosowanych przy liczeniu bakterii. Tak oto wyniki szacunków ratusza zostały „naukowo” potwierdzone. W internecie pojawiło się jeszcze kilka oszacowań, korzystano m.in. z programów do montażu filmów, liczono, uśredniano, szacowano, ale liczba zwolenników KOD nie chciała przekroczyć 70 tys. osób.

 

W końcu do pracy wzięli się dziennikarze „GW”, którzy zdaje się próbując ratować resztki wiarygodności swojego coraz mniej poczytnego medium, zakasali rękawy. Jak zadeklarowali, policzyli uczestników marszu „głowa po głowie”. Nikt się nie prześlizgnął. Po wielogodzinnych obliczeniach okazało się, że liczba demonstrujących to 55,6 tys. osób (plus minus 3 tys.). Wynik weryfikowano jeszcze metodą szacunkową. Na 50 losowych kadrach policzono ludzi i na tej podstawie „wyestymowano liczbę uczestników marszu”. Było ich 65,5 tys.

 

A gdzie reszta? A może raczej, gdzie ów zasadniczy człon marszu, liczący przecież sporo ponad 150 tys. osób – o których redaktorzy z Czerskiej przecież pisali tydzień wcześniej? „GW” przyznała, że kamera nie uchwyciła wszystkich uczestników marszu, że część osób dołączyła (i odłączyła) w trakcie całej imprezy. Słowem, było ich „znacząco” więcej. Trudno jednak przyjąć założenie, że jakoś przeoczono tak wielką rzeszę ludzi.

 

Tu jednak pojawia się słuszne pytanie o to jak liczył Ratusz? Ile było w tym matematyki, której nieznajomość politycy opozycji chętnie zarzucali policji, a ile czystej propagandy? Kolejne wyliczenia tylko dowodzą, że chodziło wyłącznie o stworzenie atmosfery wielkiego zwycięstwa opozycji, o przekazanie światu informacji o wielkim niezadowoleniu Polaków z rządów PiS, o pokazanie, że skargi opozycji do Brukseli to nie przypadek, że ten rząd za wszelką cenę trzeba zmienić. Bo upomniało się o to ćwierć miliona obywateli! I co z tego, że to bzdura? Kogoś zagranicą (a pewnie też już niewielu w kraju) obchodzą dziś te nawet najbardziej skrupulatne wyliczenia?

 

Oczywiście w całym tym zamieszaniu, sprokurowanym przez opozycyjną prezydent Warszawy, nie chodziło – jak zapewniał na marszu były prezydent Bronisław Komorowski – o profity i stanowiska, ale o wolność, demokrację i prawo do dobrego funkcjonowania w UE. A gdzie tu prawda i uczciwość (nawet) w sporze politycznym? To już w tej UE rzeczy przestarzałe?

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram