22 września 2017

Uniwersytet i nauka – owoc starań papiestwa

(Teacher and students at the University of Paris: French ms. illumination, 14th century. / Forum)

Wiele współczesnych wyższych uczelni to mateczniki lewackich i często antychrześcijańskich ideologii. Ich propagatorzy zapominają jednak o jednym. Samo istnienie uniwersytetu, to zasługa Kościoła katolickiego. A w szczególności średniowiecznego papiestwa. Wszak to biskupi Rzymu nadawali uczelniom statuty, uprawnienia do nauczania, a także chronili prawa studentów i wykładowców. To w znacznej mierze dzięki nim zachodnie chrześcijaństwo przegoniło islam czy Bizancjum. Im też zawdzięczamy późniejszy rozkwit nauki i wynalazki ułatwiające codzienne życie.

 

Powstanie instytucji wyższego kształcenia kojarzy się współczesnemu człowiekowi bądź to z pogańskim antykiem, bądź to z czasami renesansu czy oświecenia. Nic bardziej mylnego. „Uniwersytet był zupełnie nowym zjawiskiem w historii Europy” – zauważa Thomas Woods w książce „Jak Kościół zbudował cywilizację zachodnią”. „Nic podobnego nie istniało ani w starożytnej Grecji, ani w starożytnym Rzymie. Instytucja, którą dziś znamy z jej wydziałami, kursami akademickimi, stopniami naukowymi, a także rozróżnieniem na studia licencjackie i magisterskie, wywodzi się ze średniowiecza” – dodaje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Uniwersytety wywodzące się z nieformalnych grup zrzeszających uczniów i mistrzów, nabrały instytucjonalnego kształtu w 2 połowie XII wieku. Stało się tak w ogromnej mierze za sprawą papiestwa. Dość powiedzieć, że na 81 uczelni wyższych powstałych przed reformacyjnym rozbiciem Europy, 53 posiadało statut nadany przez biskupa Rzymu (w 33 przypadkach wyłącznie przez niego).

 

Tytuły naukowe i prawo nauczania

Papiestwo, wraz z cesarstwem, przyznawało w średniowieczu uczelniom prawo do nadawania stopni i tytułów naukowych  uznawanych na terenie całej Christianitas. Wprawdzie „zwykli” monarchowie również udzielali uprawnień do nadawania tytułów akademickich. Wówczas jednak uznawano je jedynie w konkretnych królestwach.

Ponadto dzięki średniowiecznemu papiestwu uniwersytet stał się instytucją „globalną”, to znaczy obejmującą rozległy świat zachodniego chrześcijaństwa. Stało się tak między innymi za sprawą przywileju nauczania „na całym świecie” (ius ubique docendi). Pozwalał on, przynajmniej w teorii, magistrom na szerzenie nauk w dowolnej uczelni zachodniego chrześcijaństwa. Jak zauważa Thomas Woods „(…) przywilej nadawany przez papieży odgrywał znaczną rolę w rozpowszechnieniu wiedzy i pielęgnowaniu idei powstawania międzynarodowej społeczności naukowej”.

 

W trosce o prawa i przywileje studentów

Papieże nie wahali się też uczestniczyć w bardziej przyziemnych problemach, związanych z codziennym życiem uniwersytetu. Tych zaś nie brakowało. Mieszkańcy miejscowości uniwersyteckich lubili wszak pieniądze pozyskiwane od studentów, ale niekoniecznie samych żaków. W efekcie często znieważali ich, oszukiwali et cetera. Dlatego też Kościół zapewnił tym ostatnim specjalną ochronę prawną na wzór tej, jaką cieszyli się klerycy.

 

Papieże opowiadali się również po stronie profesorów. Na przykład Honoriusz III w 1220 roku sprzeciwił się łamaniu swobód nauczycieli w Bolonii. Grzegorz IX stanął zaś w obronie uczonych z paryskiej Sorbony, gdy ich niezależności zagrażał diecezjalny kler. Ogłosił wówczas bullę Parens Scientiarum, wyłączając słynną po dziś dzień uczelnię spod władz diecezji i podporządkowując ją bezpośrednio papiestwu.

 

Stolica Piotrowa nie wahała się też dbać o należyte wynagrodzenie dla profesorów, w przypadkach, gdy z obowiązku wypłacania honorarium nie wywiązywały się władze uniwersyteckie. W tego typu kwestiach interweniowali Bonifacy VIII, Klemens VI oraz Grzegorz IX.

 

Jak więc podkreśla Thomas Woods „wówczas, gdy system szkolnictwa wyższego był jeszcze młody, papieże pełnili rolę najbardziej konsekwentnych protektorów; stanowili autorytet, do którego zwracali się zarówno studenci, jak i pracownicy uniwersytetów. Kościół nadawał przywileje, chronił prawa uniwersytetu, trzymał stronę uczonych przeciw dotkliwej ingerencji apodyktycznych władz, budował międzynarodową społeczność akademicką z przywilejem ius ubique docendi, a także (…) przyczyniał się do ożywionej i wolnej debaty naukowej, która kojarzona jest dzisiaj z działalnością wyższej uczelni”.

 

Czego uczono?

Pozostaje jednak zadać pytanie czego uczono na średniowiecznych uniwersytetach? Przede wszystkim siedmiu sztuk wyzwolonych, a zatem trivium (gramatyki, retoryki i logiki) oraz quadrivium (arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki). Nie ograniczano się jednak do nich. Studiowano także prawa (kanoniczne i cywilne), medycynę, teologię i filozofię przyrody.

 

Nie bez znaczenia okazała się także logika. Średniowieczni uczeni doprowadzali ją do perfekcji, a na czoło wybijał się tu XIV wieczny Uniwersytet w Oksfordzie. Warto zauważyć, że autorem podstawowego traktatu na temat logiki okazał się Pedro Juliano, przyszły papież Jan XXI. Jego dzieło przez setki lat traktowano jako główny podręcznik sztuki poprawnego rozumowania.

 

Średniowieczni scholastycy wykorzystywali metodę opartą na rozumie, a także na autorytecie Pisma Świętego, Ojców Kościoła i myślicieli starożytnych do tworzenia syntez obejmujących cały dorobek ówczesnej wiedzy. Za najwspanialszą z nich uchodzi Summa Teologiczna świętego Tomasza z Akwinu, porównywana niekiedy do gotyckiej katedry.

 

Choć nie bez pojawiającego się tu i ówdzie oporu na średniowiecznych uniwersytetach sięgano po dzieła starożytnych: Arystotelesa, Cycerona, Wergiliusza czy Ptolemeusza. Znajomość tychże okazywała się niezbędna do uzyskania tytułu magistra oraz prawa do nauczania.

 

Zdrowa autonomia nauk

Z szacunkiem dla pogańskiej bądź co bądź starożytności szło w parze uznanie zdrowej (a więc nie nieograniczonej, niewystępującej przeciw wierze) autonomii nauk świeckich. Z aprobatą pisze o niej Sobór Watykański II w „Gaudium et spes”, jednak istniała ona w znacznym stopniu już na średniowiecznym uniwersytecie.

 

Dlatego też na przykład święty Albert Wielki na przykład odmówił napisania książki z zakresu fizyki, w obawie przed nakłanianiem go do łączenia tej nauki z teologią. Filozofię i teologię rozróżniał też święty Tomasz. Średniowieczni uczeni zdawali sobie sprawę, że zarówno rozum, jak i natura stanowią twór Boga. Ich prawidłowe badanie nie oddala zatem, lecz przybliża do Niego.

 

Szczególnie istotna okazała się autonomia filozofii przyrody, swego rodzaju przodka dzisiejszych nauk przyrodniczych. Zdaniem Edwarda Granta, autora książki „Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej” (omawianej przez Jacka Kwaśniewskiego – na stronie jacek.kwasniewski.org.pl) walnie przyczyniła się ona do rozwoju nowożytnej nauki. 

 

W XIII wieku między teologami, a ludźmi uprawiającymi świeckie dyscypliny, takie jak filozofia przyrody dochodziło do konfliktów. Chodziło tu zasadniczo o kwestię prymatu jednej ze stron. Tym niemniej teologowie nie negowali filozofii przyrody. Co najwyżej atakowali konkretne wysuwane przez nią tezy, albo roszczenia do prymatu nad nauką o Bogu.

 

Ten w miarę przychylny stosunek ludzi Kościoła do wspomnianej dyscypliny umożliwił powstanie specyficznej grupy teologów parających się jednocześnie filozofią przyrody. Istnienie tej szczególnie zdaniem Edwarda Granta użytecznej dla rozwoju nauki grupy okazało się niemożliwe w konkurencyjnych cywilizacjach islamu czy Bizancjum.

 

W cywilizacji islamu bowiem kwitnąca początkowo nauka w XV wieku zaczęła chylić się ku upadkowi. Została ona bowiem stłumiona przez muzułmańskich „teologów”. Ci pozostawali ignorantami w kwestii nauk świeckich lub wręcz ich wrogami. Dominujący w społeczeństwie muzułmańscy duchowni nie godzili się nawet na tak podstawową dla rozwoju nauki koncepcji, jak przekonanie o oddziaływaniu jednych rzeczy naturalnych na drugie. Według islamskich wierzeń bowiem bezpośrednią przyczyną wszelkich zmian we wszechświecie jest nieprzewidywalna wola Allaha. Przy takim podejściu odkrywanie fizycznych czy przyrodniczych praw rządzących naturą staje się niemożliwe. W efekcie liczba filozofów w tym filozofów przyrody malała, a świecka myśl ograniczała się do „podziemia”.

 

Z kolei w Bizancjum panowało przekonanie, jakoby wszystkie ważne odkrycia zostały już dokonane w starożytności i nie pozostało nic do dodania. Nauka ograniczona do wąskich grup, zepchnięta na margines nie mogła zatem odnieść takiego sukcesu jak na Zachodzie. W efekcie ten ostatni zwyciężył w cywilizacyjnym wyścigu. Nie doszłoby jednak do tego bez instytucji uniwersytetu, powstałej i chronionej przez papiestwo. 

 

Marcin Jendrzejczak 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie