24 października 2012

Unia Europejska: z traktorów na wygodne fotele

(Viviane Reding fot.Piotr VaGla Waglowski/wikimedia.commons)

Komuniści sadzali kobiety na traktory – eurosocjaliści chcą je sadzać na nieco wygodniejsze fotele, za to obowiązkowo. W połowie listopada ma zapaść decyzja odnośnie tak zwanych „kwot” dla kobiet w radach nadzorczych w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Póki co, w wyniku podziałów w łonie Komisji Europejskiej, nie udało się w tym tygodniu przyjąć propozycji komisarz Viviane Reding w sprawie obowiązkowych kwot dla kobiet w radach nadzorczych spółek giełdowych.

 

Pani komisarz, jak na rasowego bojownika o prawa wyzyskiwanych klas społecznych nie zamierza się poddać i ponownie przedłoży swoją propozycję przed końcem listopada. Jak dodała, ludzkości „zajęło wieki”, by równość płci stała się tematem, i dlatego z propozycją o zaprowadzeniu ustawowej równości płciowej w radach spółek giełdowych, można poczekać „dodatkowe trzy tygodnie”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Propozycja została odłożona z powodu ogromnych kontrowersji, jakie ta propozycja wywołuje wśród niektórych innych komisarzy UE. Sama Reding nie ukrywa zresztą, że wielu komisarzy jest przeciw. Należy tu między innymi komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn z Austrii, Dunka odpowiedzialna za walkę ze zmianami klimatycznymi Connie Hedegaard oraz sama szefowa dyplomacji UE, Brytyjka, baronessa Catherine Ashton.

 

Ashton, co zasługuje na uwagę, jest przeciwna kwotom, choć to właśnie fakt, że jest kobietą, ułatwił jej zajęcie piastowanego obecnie stanowiska, kiedy je utworzono pod koniec 2009 roku, mężczyźni byli już na czele unijnych instytucji, dlatego na szefa unijnej dyplomacji poszukiwano właśnie kobiety.

 

Propozycja pochodzącej z Luksemburga pani komisarz Reding budzi ogromne kontrowersje także wśród państw członkowskich. Przeciw są m.in. Wielka Brytania i Szwecja, natomiast w kilku innych państwach UE, w tym we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Holandii, podobne krajowe kwoty już obowiązują.

 

Reding już w marcu zapowiedziała, że zaproponuje prawo zmuszające firmy do wprowadzenia kwot. We wrześniu do prasy przeciekła jej propozycja, w myśl której od 2020 roku w radach nadzorczych musiałoby być 40 proc. kobiet. Już w 2018 roku kwoty miałyby wejść w życie w firmach publicznych. Jak we wrześniu mówiły PAP źródła w Komisji, wyłączone byłyby z nich firmy zatrudniające poniżej 250 osób i z dochodami mniejszymi niż 50 mln euro rocznie. Sankcje za nie respektowanie przepisów ustaliłyby same kraje członkowskie, mając do wyboru grzywny administracyjne, wykluczenie z przetargów publicznych, zakaz dotacji czy pomocy państwa.

 

Reding nalega na wprowadzenie kwot od marca, gdy okazało się, że jej apele do biznesu o dobrowolne zwiększenie liczby kobiet we władzach przedsiębiorstw nie dały efektu. Firmy miały podpisywać tzw. zobowiązanie dla Europy, w którym obiecywałyby (komu?) zastępowanie mężczyzn odchodzących z zarządów i rad nadzorczych wykwalifikowanymi kobietami. Po roku okazało się, że deklarację podpisały tylko 24 firmy. Stąd nie dziwi fakt, że urzędnicy zabierają się za uszczęśliwianie pań na siłę.

 

Źródło: forsal.pl

Piotr Toboła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 093 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram