12 października 2018

Tomasz Żak o „białostockim symbolu niepodległości”

(Fot. Anatol Chomicz/FORUM)

Nie ma polskiej tożsamości bez wiary katolickiej. Stąd prosty wniosek, że najważniejsza uroczystość w czas setnej rocznicy odzyskania Niepodległości przez naszą Ojczyznę odbędzie się w Białymstoku 14. października w kościele farnym św. Rocha, który decyzją papieża Franciszka został właśnie podniesiony do rangi Bazyliki Mniejszej. Uroczystością w świątyni, która powstała jako votum za odzyskanie przez Polskę Niepodległości, przewodniczyć będzie Nuncjusz Apostolski w Polsce, abp Salvatore Pennacchio.

 

W Białymstoku wdzięczni Bogu za Niepodległość
Na dominującym nad miastem wzgórzu św. Rocha, jeszcze w czasach I Rzeczypospolitej powstała kaplica pod tym samym wezwaniem (rok 1750). Próby zbudowania tam kościoła były przez władze zaborcze torpedowane i w efekcie Białystok przez długie lata miał tylko jedną parafię. Rosjanie konsekwentnie nie pozwalali na utworzenie następnych, starając się rusyfikować Polaków poprzez promowanie prawosławia.

Wesprzyj nas już teraz!

W roku 1925 biskup wileński Jerzy Matulewicz mianował ks. Adama Abramowicza proboszczem powołanej do życia parafii św. Rocha. Jednym z zadań nowego proboszcza było
zbudowanie kościoła. 6 maja tegoż roku w Sali Rady Miejskiej odbyło się posiedzenie Komisji Budowy Kościoła na wzgórzu św. Rocha. Powołano Komisję Organizacyjną, w skład której weszli inicjatorzy budowy: ks. dziekan Aleksander Chodźko, ks. proboszcz Adam Abramowicz i prezydent Białegostoku Bolesław Szymański. Uchwalono również, że budowla ma być Kościołem-Pomnikiem Wdzięczności Opatrzności Bożej za odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 r. i ocalenia Ojczyzny przed najazdem bolszewików w roku 1920.

 

W Warszawie wdzięczni za Konstytucję
Wielu Polaków wdzięczność Bogu za odzyskaną Niepodległość kojarzy dzisiaj ze świątynią wybudowaną w warszawskiej dzielnicy Wilanów, u zbiegu ul. ks. prymasa Augusta Hlonda i Al. Rzeczypospolitej. Bardzo to błędne skojarzenie. Ta do bólu charakterystyczna budowla jest częścią
instytucji kultury o nazwie Centrum Opatrzności Bożej, powołanej do życia przez ks. kardynała Kazimierza Nycza, arcybiskupa metropolitę warszawskiego. Samo Centrum, jak i znajdująca się w jego kompleksie Świątynia Opatrzności Bożej, nawiązuje niedwuznacznie do historii, a konkretnie do uchwały posłów Sejmu Czteroletniego o wybudowaniu świątyni, jako wotum wdzięczności za Konstytucję. Zgodnie z masońskimi ideami przyświecającymi twórcom tamtej konstytucji, miała to być świątynia ponad wyznaniowa, w duchu synkretycznego miejsca kultu. Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego odbyła się na terenie obecnego Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego według masońskiego rytuału. Po poświęceniu, prymas Michał Jerzy Poniatowski przekazał królowi Stanisławowi Augustowi pozłacaną kielnię i młotek. Wszyscy uczestnicy tej uroczystości byli wolnomularzami.

Działania na rzecz budowy świątyni wznowiono po 1918 roku. Jak niegdyś pierwszy rozbiór Polski, tak teraz wybuch II wojny światowej uniemożliwił realizację tego pomysłu aż do roku 1989, kiedy to z inicjatywą wystąpił prymas Józef Glemp. Dwa lata temu zakończono budowę podstawowych części tego ekumenicznego kompleksu religijnego. I pomimo że pierwszą mszę odprawiono tam 11 listopada, to kontekst tej Świątyni – tak duchowy, jak i historyczny oraz architektoniczny – zdecydowanie różni się od tego zainicjowano w czasach II RP w stolicy Podlasia.

 

Architekt Litanii Loretańskiej

Na rozpisany w 1926 r. przez Białystok konkurs architektoniczny wpłynęło ponad 70 prac – koncepcji budowy nowego kościoła. Ostatecznie wybrano projekt profesora Politechniki Warszawskiej, inż. arch. Oskara Sosnowskiego. Nie był to przypadek i to nie tylko dlatego, że prof. Sosnowski był wybitnym architektem z ogromnym dorobkiem, ale przede wszystkim dlatego, że główny inwestor świątyni, ks. Abramowicz, znał go bardzo dobrze. Kilka lat wcześniej byli w Rzymie, gdzie na Watykanie, w Kaplicy Sykstyńskiej, w małym gronie zrodziła się idea budowy w Polsce kościołów dedykowanych Matce Bożej. Sosnowski wystąpił wówczas z propozycją utrwalenia naszej Niepodległości poprzez swoiste otoczenie Polski murami kościołów, które swe tytuły czerpałyby z kolejnych wezwań Litanii Loretańskiej. Dla kościoła św. Rocha takim wezwaniem miała być Gwiazda Zaranna, a sama świątynia będąc jednocześnie pomnikiem za odzyskaną Niepodległość, ma niepisany tytuł Matki Bożej Korony Polski.

Białostocki kościół św. Rocha stał się najwybitniejszym dziełem Oskara Sosnowskiego, który zresztą nie doczekał finału budowy, gdyż zginął we wrześniu 1939 r. w Warszawie, trafiony odłamkiem bomby podczas niemieckich bombardowań miasta. Nie doczekał również realizacji swego maryjnego projektu architektonicznego. I tylko u św. Rocha możemy zobaczyć to, co miało charakteryzować ten budowlany, a jakże duchowy koncept. Widzimy więc pojawiający się wszędzie motyw gwiazdy oraz 78-metrową wieżę zwieńczoną 3-metrową figurą Matki Bożej stojącą na złotej piastowskiej koronie i patrzącą– nie przypadkiem – na wschód.

 

Modernizm przedsoborowy
Białostocka świątynia uświadomiła mi, że istnieje modernizm, który nie deprecjonuje wiary i nie burzy tradycyjnego porządku duchowego i liturgicznego. Niby wiedziałem, że w latach 20-tych i 30-tych zaczęto tworzyć nową estetykę w architekturze, w wystroju wnętrz, w projektowaniu przemysłowym czy nawet w ubiorach, ale destrukcyjny bałagan drugiej połowy XX wieku, datowany od czasów II Soboru Watykańskiego, ma tak dominujący wpływ na nasze otoczenie, że tylko poprzez ten pryzmat kojarzymy modernizm jako taki. Tymczasem, jak się okazuje, są moderniści wierzący w Boga. Takim był właśnie twórca tego kościoła, pomnika wiary dedykowanego naszej Niepodległości.
Ta praktyka modernistyczna, o której mówimy, była efektem nowych technologii w budownictwie i nowych materiałów do tegoż używanych. Przede wszystkim chodzi o konstrukcje żelbetowe.

 

Tajemnicą Sosnowskiego pozostanie, jak umiał on wpisać „okropny” beton w średniowieczną geometrię i neogotyckie strzelistości. U św. Rocha beton nie przytłacza, jest pełen ekspresji, lekkości. Modernizm ma tutaj kształty geometryczne, ale wszystko wynika z owej koncepcji gwiazdy, której synonim twórca odnalazł w budowie kryształu. Kryształ, czyli ośmioboki (gwiazdy) – taki jest właśnie bazowy plan, na którym zbudowano świątynię, na którą składa się trzy nakładające się na siebie i niejako rosnące bryły. Mury pierwszego zewnętrznego ośmioboku punktują cztery wieżyczki, niczym baszty obronne, typowe w dawnych kościelnych budowlach na zagrożonych najazdami Kresach. A żeby to jeszcze bardziej uwypuklić, to do drugiej „kryształowej strefy” wchodzi się przez przejście w murach, nieprzypadkowo przypominające Ostrą Bramę w Wilnie. Dodajmy, że w samych kościele są dwie odrębne kaplice – kaplica patrona, czyli św. Rocha i kaplica Matki Boskiej Ostrobramskiej z kopią wileńskiego obrazu.

Ta sakralna budowla, szokując nowoczesnością, spełnia jednocześnie wszelkie kanony świątyń katolickich (od orientacji poczynając, a na umiejscowieniu tabernakulum kończąc). Nie ma tutaj żadnej przypadkowości, dokładnie tak, jak w gotyckich katedrach. I tak jak tam zachwycają sklepienia kolebkowe, tak tutaj ich kryształowa struktura i wpisany w kopułę witraż z symbolami Świętego Ducha i Ewangelistów. Można by napisać, że na osiągnięty efekt „gra” każdy detal tego w sumie ascetycznego wnętrza. A więc drewniane ołtarze boczne, konfesjonały, specjalnie wykonane ławki dla wiernych; nawet świeczniki czy kropielnice. Ambona również spełnia to zadanie.

Pamiętajmy, motywem przewodnim tego przedwojennego modernizmu w wykonaniu polskiego architekta była emanacja Gwiazdy Zarannej, czyli tak naprawdę znaku kolejnego przyjścia Chrystusa i triumfu jego nauki na globie ziemskim. Gdzieś, w maleńkiej skali, dla Polaków, takim spełnieniem czekania było odzyskanie Niepodległości w roku 1918.

 

Najważniejszy jest Bóg
Budowa w Białymstoku Kościoła-Pomnika Wdzięczności Opatrzności Bożej za wolną Polskę trwała 19 lat. Nie przerwała jej ani wojna, ani dwie okupacje. Niemcy urządzili tutaj koszary. Potem Sowieci chcieli przeznaczyć kościół na widowiska cyrkowe. Wówczas ks. Abramowicz przeniósł do nieukończonego wnętrza nabożeństwa parafialne. Komunistyczni okupanci zaczęli nakładać na parafię kontrybucje. Wierni za trzecim razem odmówili i położyli się pod drzwiami świątyni (a było ich setki) i powiedzieli: „Do kościoła nie wpuścimy! Po naszym trupie!” Sowieci odstąpili.

A potem znów Niemcy próbowali zastraszyć księdza Abramowicza. Trzykrotnie go aresztowano, straszono śmiercią, wywożono do lasu. W końcu oni też odeszli. I znów przyszli komuniści, tym razem polskojęzyczni. I na pewno nie w smak było im to, co wydarzyło się u św. Rocha 18 sierpnia 1946 r. o godz. 7 rano. A było to święto największe, bo konsekracja kościoła.

Wierni czuwali całą poprzedzającą noc wokół świątynia, która zgodnie z okolicznościową liturgią była zamknięta. Przybyły niezliczone tłumy. Kiedy w końcu, po wstępnych obrzędach, otworzono główne drzwi, ludzie nie pomieścili się w środku. A trzeba wiedzieć, że w tym wnętrzu bez problemu może przebywać ok. 5 tys. ludzi. Jak opisują to kronikarze, tego dnia do świątyni, budowanej jako votum Niepodległości, przybył niemal cały Białystok. I tak, klękając przed Bogiem, ludzie wybrali wtedy swą niepodległość wobec nowej władzy.

 

Mamy w Białymstoku budowlę wyjątkową, taką na miarę wieży Eiffla. O ile stalowy wykrzyknik zbudowany z okazji wystawy światowej w Paryżu jest przede wszystkim przejawem ludzkiej pychy na miarę innej wieży dokładnie opisanej w Biblii, to kościół św. Rocha w Białymstoku, odwołując się do Boga Prawdziwego w Trójcy Jedynego, definiuje transcendentny fundament ludzkiej natury, jako Bożego stworzenia, które to, co w jego życiu może być najważniejsze, zawsze zawdzięcza Panu Bogu. Również Niepodległość.

Tomasz A. Żak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie