21 kwietnia 2020

Ujemna cena ropy naftowej – historyczny ewenement i jego konsekwencje dla gospodarki Polski i świata

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (drpepperscott230))

W poniedziałek 20 kwietnia roku 2020 cena ropy naftowej spadła do wartości minus 40,32 dolara. Jeszcze tego samego dnia mówiło się, że ów dzień wpisany zostanie do podręczników historii z powodu tego bezprecedensowego wydarzenia. Jako przyczynę pikowania ceny ropy naftowej wskazano długotrwałe wygaszanie gospodarki światowej na nieznaną dotąd skalę. W historii ludzkości było bowiem wiele epidemii o groźniejszych skutkach zdrowotnych, ale nie było takiej, która zachwiałaby światową ekonomią w takim stopniu jak epidemia wirusa SARS-CoV-2.

W poniedziałek 20 kwietnia sensacją dnia stał się spadek ceny ropy naftowej West Texas Intermediate (WTI) w kontraktach terminowych na maj do poziomu minus 40,32 dolara za baryłkę. Kontrakty na czerwiec były na plusie, choć dla producentów ropy naftowej i tak były niekorzystne i oscylowały poniżej 20 dolarów za baryłkę. Ujemna cena oznaczała, że odbiorca ropy naftowej zyskiwał dopłatę za zakup towaru. To paradoks, choć nie jedyny, z jakim mamy do czynienia w ostatnich tygodniach.

Ropa naftowa – surowiec polityczny
Tąpnięcie cenowe z poniedziałku i wtorku jest naturalną konsekwencją tego, co dzieje się w światowej gospodarce przynajmniej od marca. Zdążyliśmy się już przez lata przyzwyczaić, że ropa naftowa jest jednym z najbardziej „upolitycznionych surowców”. Jej cena jest wypadkową sytuacji gospodarczej i politycznej w świecie. A ponieważ znacząca część produkowanej ropy pochodzi z krajów Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej, każde zaostrzenie sytuacji w tamtym regionie przekładało się na ruchy cenowe.

Wesprzyj nas już teraz!

W 1948 roku cena ropy naftowej wynosiła nieco ponad 20 dolarów za baryłkę i pierwszy drastyczny skok (powyżej 56 dolarów) odnotowano w 1974 roku. Przyczyną była wojna Jom Kipur (Izrael przeciw Egiptowi i Syrii, wspieranym przez kilka innych krajów). Kolejne ekstremum cenowe miało miejsce w 1980 roku za sprawą rewolucji islamskiej w Iranie, a później wojny iracko-irańskiej. W 1980 roku cena ropy przekroczyła próg 107 dolarów za baryłkę.

Do poziomu 119 dolarów za baryłkę zbliżyła się cena ropy naftowej, gdy w 2011 roku w krajach arabskich wybuchły zamieszki i walki wywołane Arabską Wiosną.

W 2018 roku baryłka zdrożała maksymalnie do około 67 dolarów i tak jak poprzednio stało się tak za sprawą polityki. Wówczas bowiem wzrosło napięcie na linii Waszyngton – Teheran po wypowiedzeniu przez Stany Zjednoczone porozumienia nuklearnego z Iranem. Ponadto narastał kryzys polityczny w Wenezueli – kraju liczącym się w kręgu producentów ropy naftowej. Przed wybuchem pandemii koronawirusa, w grudniu 2019 roku, za baryłkę ropy naftowej trzeba było płacić około 61 dolarów.

Petrowirus 2020
Dzisiejsze ceny w kontraktach terminowych oscylujące wokół 20 dolarów za baryłkę ropy naftowej to efekt dość szybkiego wyczerpania się możliwości magazynowania tego surowca w niemal wszystkich państwach. Zdążyły one bowiem zgromadzić zapasy podczas wojny cenowej dwóch potężnych eksporterów ropy – Rosji i Arabii Saudyjskiej – jeszcze przed rozlaniem się epidemii koronawirusa. W niektórych państwach na większe niż zwyczajnie zapasy paliw miała wpływ dodatkowo dość łagodna zima 2019/2020.

Radykalne decyzje dotyczące ograniczeń w działalności gospodarek krajowych bardzo szybko zmusiły producentów i dystrybutorów do obniżek cen zarówno samego surowca, jak i wyrobów z niego powstałych. Zamrożone gospodarki nie potrzebowały takich ilości surowców energetycznych, jak w czasie normalnej produkcji. Problem ten widoczny był również w przypadku gazu ziemnego oraz energii elektrycznej.

Wygaszanie działalności gospodarczej w marcu tego roku przedłużone zostało w większości państw na świecie także na kwiecień. Według Międzynarodowej Agencji Energii popyt na ropę naftową w kwietniu może być o 29 mln baryłek dziennie niższy niż w tym samym miesiącu 2019 roku. Znacznie wyższa od popytu podaż i wypełnione już magazyny spowodowały, że ceny ropy naftowej musiały ostro zjechać w dół. Tym bardziej, że perspektywy na maj i czerwiec są nadal wielką niewiadomą – zależą bowiem od restartu gospodarki, który z kolei uzależniony jest od decyzji administracyjnych władz poszczególnych państw.

Szczypta realizmu
Niskie ceny paliw powinny sprzyjać wybudzaniu się z letargu gospodarek państw uzależnionych od importu paliw. Taka perspektywa powinna więc dotyczyć w dużym stopniu gospodarek państw europejskich nie posiadających własnych dużych zasobów ropy, takich jak Polska, Niemcy, Włochy czy Hiszpania. Niskie ceny paliw powinny też odgrywać rolę hamulca inflacyjnego, ponieważ koszty transportu stanowią jedną z istotnych składowych cen jakie za produkty finalne płacą w sklepach klienci. To dobra strona niskich cen paliw.

Problem pojawia się, gdy w handlu międzynarodowym jednym z partnerów jest kraj, którego gospodarka jest silnie uzależniona od eksportu surowca lub przetworzonej ropy naftowej. Dla państw, w których produkcja ropy naftowej ma znaczący udział w powstawaniu Produktu Krajowego Brutto, spadek wartości produkcji sektora petrochemicznego będzie przekładał się na nominalnie mniejsze dochody budżetu państwa. W przypadku eksporterów ropy naftowej niskie ceny tego surowca na rynkach światowych to przymknięcie kurka dewizowego, dzięki któremu możliwy jest import przez nich innych wyrobów. Nominalny spadek PKB to niższe dochody budżetów państw i mniejsze możliwości zaciągania zobowiązań wewnętrznych i zewnętrznych.

Nie tylko liderzy w kłopocie
Obecnie liderami w produkcji ropy naftowej są Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska, Rosja, Kanada, Irak, Iran, Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Brazylia, Meksyk, Nigeria, Kazachstan, Norwegia, Katar, Wenezuela, Angola, Algieria, Wielka Brytania i Oman. Duże gospodarki o wielobranżowych profilach (jak Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia, Rosja czy Wielka Brytania) znaczną część tej produkcji wykorzystują dla własnych potrzeb. Dlatego też kolejność państw na liście eksporterów ropy naftowej jest już inna.

Listę największych eksporterów otwiera Arabia Saudyjska, a za nią idą kolejno: Rosja, Irak, Stany Zjednoczone, Kanada, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Nigeria, Katar, Angola, Kazachstan, Meksyk, Wenezuela, Norwegia, Oman, Azerbejdżan, Algieria, Iran, Kolumbia, Wielka Brytania.

Widząc, jak znaczące gospodarczo w świecie państwa zostaną dotknięte regresem finansowym, łatwo przewidzieć, jak ich kondycja odbije się na ekonomiach innych państw, będących ich partnerami handlowymi, skąd sprowadzają żywność, maszyny i wysoko przetworzone wyroby. Skutki rozregulowania dotychczasowych mechanizmów ekonomicznych nie ominą więc raczej żadnego kraju.

Jest jeszcze jedna strona medalu, którą dzisiaj słabo dostrzegamy. Wiemy, że na ratowanie gospodarek krajowych rządy przewidują ogromne kwoty, które mają być skierowane dla firm, osób bezrobotnych i samorządów. Specyfiką europejskich gospodarek jest duży udział podatków (i akcyzy) w cenie płaconej za paliwo przez klientów stacji paliw. Podatki od paliw, akcyza od tytoniu i alkoholu oraz podatek VAT stanowią poważną pozycję w dochodach państw europejskich. Współcześnie podatkom przypisuje się bowiem zarówno funkcje fiskalne, jak i pozafiskalne. Do funkcji pozafiskalnej zalicza się m.in. funkcję redystrybucyjną oraz stabilizacyjną.

Już niebawem powinniśmy poznać pierwsze dane dotyczące zmniejszenia się dochodów państwa w wyniku spadku cen paliw, od których jest liczony VAT i akcyza – podstawowe źródła dochodów budżetowych państwa polskiego. W obliczu konieczności realizacji dużych państwowych programów pomocowych istnieje niebezpieczeństwo, że bardzo niskie ceny ropy naftowej nie przełożą się na równie niskie ceny paliw lanych z dystrybutora do samochodowego baku. W czasach rozbudowywania obecności państwa w gospodarce zawsze istnieje pokusa, aby tę obecność sfinansować kosztem wzrostu podatków. Podatków, które w ostatecznie i tak zapłaci obywatel – klient.

 

Jan Bereza

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram