Rozpoczęły się dyskusje na temat przyszłego unijnego budżetu po 2020 r. Bruksela chce, by państwa same postarały się o środki potrzebne na inwestycje klimatyczne i energetyczne. Sugeruje też wprowadzenie nowych podatków od energii, by zasilić wspólnotowy budżet.
Damien Demailly, koordynator Inicjatyw w Instytucie Zrównoważonego Rozwoju i Stosunków Międzynarodowych (IDDRI) ubolewa, że w przyszłym budżecie zabraknie dużego wsparcia dla państw na inwestycje w farmy wiatrowe, panele słoneczne, elektromobilność itp.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z komunikatem, który Komisja przesłała Parlamentowi Europejskiemu i Radzie Szefów Państw w celu przygotowania dyskusji dotyczącej priorytetów UE w nadchodzącym dziesięcioleciu, kwestie klimatu, energii i szeroko pojmowanej ochrony środowiska, nie zostały uwzględnione jako priorytetowe.
Nie złożono nowego wniosku, aby zwiększyć udział dopłat ze wspólnego budżetu UE na publiczne i prywatne inwestycje w transformację energetyczną i ekologiczną, czy to w samej Europie, czy w krajach, z którymi Europa współpracuje.
Dwa lata po podpisaniu porozumienia klimatycznego w Paryżu jest to nieco zaskakujące – uważa Demailly, zwłaszcza że wielu europejskich przywódców, w tym Emmanuel Macron, powiedziało, że kwestie te powinny być kluczowe dla projektu politycznego UE. „Europa powinna również chronić Europejczyków przed globalnymi problemami środowiskowymi” – nalega działacz propagujący zrównoważony rozwój.
Demailly przynagla, by eurokraci znaczną część budżetu stanowiącego 1 proc. PKB UE przeznaczyć na „zielone inwestycje” w innych państwach członkowskich, gdzie dotacje unijne są często głównym motorem inwestycji w ogóle w transformację energetyczną w wielu państwach.
W ostatnich latach UE zobowiązała się wydać 20 proc. swojego budżetu na działania w dziedzinie klimatu.
Propagator Agendy 2030 tłumaczy, że chociaż jest to istotny wkład, to jednak niewystarczający w świetle wymogów inwestycyjnych, choćby tylko dlatego, by dotrzymać obietnicy osiągnięcia 40- procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r.
Demailly uważa, że w związku z tym UE musi znacznie zwiększyć lub nawet podwoić budżetowy cel związany z klimatem. Może również ustanowić uzupełniające cele w zakresie różnorodności biologicznej i ochrony zasobów naturalnych. Łącznie przynajmniej 40 proc. całego budżetu unijnego – wg jego życzeń – powinno być przeznaczone poprzez różne fundusze unijne na „zielone” innowacje.
„Istotne z jego punktu widzenia byłoby zwrócenie szczególnej uwagi na definicję, monitorowanie i wydatki uznane za zielone” – podkreśla. Aktywista domaga się także blokowania inwestycji w „niezrównoważoną infrastrukturę, która zagraża transformacji ekologicznej”.
UE planuje wesprzeć 53 projekty związane z infrastrukturą gazową, które miałyby zacząć działać ze znacznym opóźnieniem. Demailly straszy, że w takim przypadku Europa nie zdoła osiągnąć neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla.
Obecnie każdy program i każdy fundusz europejski ma swoje własne wytyczne określające „warunki klimatyczne i różnorodności biologicznej”, które muszą zostać spełnione, aby otrzymać dofinansowanie.
Zdaniem szefa IDDRI należałoby zharmonizować i zaostrzyć zasady przyznawania dotacji, sporządzając wykaz inwestycji wyłączonych z jakiegokolwiek wsparcia UE lub otrzymujących zmniejszone współfinansowanie ze wspólnego budżetu, które z czasem by malało.
Listę wykluczeń uzupełniałaby klasyfikacja „zrównoważonej infrastruktury” o której ustanowienie apeluje „grupa ekspertów wysokiego szczebla ds. zrównoważonych finansów”.
Byłby to – zdaniem aktywisty propagującego ideologię zrównoważonego rozwoju – silny sygnał wysłany przez Brukselę do wszystkich inwestorów, władz państwowych i samorządowych, że transformacja ekologiczna jest nieunikniona.
Dalej Demailly proponuje nałożenie podatków, które zasiliłby budżet unijny zależny od wpłat państw członkowskich. Komisja Europejska już wystąpiła z inicjatywą, aby rozwijać „zasoby własne”, czyli stworzyć wspólny system podatkowy.
Oprócz opłat od internetowych gigantów lub podatku od transakcji finansowych (FTT), Komisja rozważa wykorzystanie dochodów z licytacji kwot węglowych na swoim rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a nawet podatku od tworzyw sztucznych. Demailly postuluje, by wprowadzić unijny podatek od energii lub biletów lotniczych.
Transformacja gospodarki przewidziana w Agendzie 2030 wymaga mobilizacji ogromnych środków finansowych na dekarbonizację, elektromobilność i zwiększanie udziału odnawialnych źródeł energii (fotovoltaika, farmy wiatrowe, biomasa, bioplawia itp.), technologię 5G, a także związanej z nią FinTechu.
Źródło: euractiv.com.,
AS
Zobacz także:
„Socjalizm według Unii” Tomasza Cukiernika