30 listopada 2012

UE: będą „dwie prędkości”?

(fot. Matthias Friehe / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Szefostwo Unii Europejskiej powinno zostać uznane za najbardziej optymistyczne gremium świata. Wciąż słychać tam, wbrew faktom i logice, a także przykładom coraz większej liczby państw, które znalazły się w stanie zapaści, wezwania do „zwiększenia prędkości” integracji. Ostatnią taką propozycją były słowa J.M. Barroso, który wezwał wczoraj kraje należące do strefy euro, by najpóźniej w przeciągu półtora roku wypracowały własny budżet.

 

Słowa „pocieszenia” padły z ust szefa Komisji Europejskiej pod adresem naszego kraju. Według niego Polska nie powinna bać się podziału Unii na osławione „dwie prędkości”, bo przecież „zamierza” do strefy euro przystąpić. Dopóki jednak pozostaje poza eurolandem, to już z kolei słowa dziennikarza „Gazety Wyborczej”, będzie musiała się przyglądać coraz szybciej pędzącemu, skupionemu wokół euro rdzeniowi Unii. Literatura fantasy?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Komisja Europejska przedstawiła wczoraj plan reformy strefy euro, w którym nowością jest to, iż podzieliła zamysł wysuwany dotąd głównie przez płatników netto, państwa członkowskie strefy. O ile dotychczas plan takiego podziału był przedstawiany jako bardzo mglista perspektywa, o tyle obecnie Bruksela wprost mówi o zaledwie półtora roku potrzebnym na wprowadzenie w życie podziału Unii. Komisja chciałaby, by odrębny budżet na początku swego istnienia pomagał krajom, które wprowadziły euro i które – z niewiadomych zapewne przyczyn – muszą przeprowadzać szeroko zakrojone projekty ratunkowe. Z wydzielonej puli miałaby iść pomoc na przykład przy przekwalifikowywaniu pracowników, zaś korzystanie z niej uwarunkowane byłoby umową, że beneficjent przeprowadzi określone reformy. Zwłaszcza to ostatnie rozwiązanie, po zniesieniu prawa weta eurolandu wobec budżetów krajowych, jest forsowane przez Niemcy.

 

Także pomysły francuskie zostały w propozycji Komisji uwzględnione. Chce ona bowiem, by w średniej perspektywie budżet strefy euro nabrał nowych kompetencji, czyli stał się rezerwą finansową eurolandu na złe czasy. Taka wspólna pula na łagodzenie skutków recesji wymagałaby jednak zmian w traktatach UE, a to raczej niemożliwe przed 2015 r.

 

Wspólny unijny budżet nie ma obecnie instrumentów szybkiego reagowania. Polityka spójności z budżetu UE jest obliczona na długą perspektywę, a kraje takie jak Grecja wymagają doraźnej pomocy – tak tłumaczył Barroso konieczność powołania nowej „zdolności fiskalnej”. Warto zauważyć, może z ulgą, iż pominął stworzenie analogicznych narzędzi, które pomagałby krajom spoza eurolandu.

 

Plan reform Komisji ma być przyczynkiem do uważanego za znacznie ważniejszy raportu Hermana Van Rompuya, który ma być tematem obrad kolejnego, grudniowego szczytu na temat przyszłości strefy euro.

 

Stworzenie dwóch stref o różnych prędkościach nie musi być jednak złym rozwiązaniem. Nigdzie nie jest bowiem powiedziane, że pierwsza prędkość musi być większa! Dlaczego bowiem nie druga? Warto też przypomnieć słowa premier Margaret Thatcher, która również, a jakże, potwierdziła, że Wielka Brytania wejdzie do strefy euro, tyle, że w „odpowiednim czasie”. Jak widać, najwyraźniej nie chce on nadejść. Oby i do Polski się nie spieszył.

 


Piotr Toboła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 655 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram