Ponad tysiąc pracowników Google podpisało petycję wzywającą do usunięcia Kay Coles James, prezes konserwatywnego think tanku Heritage Foundation, z niedawno powołanej Rady Etyki ds. sztucznej inteligencji Google. James naraziła się komentarzami nieprzychylnymi wobec transseksualistów.
James powiedziała m.in., że transseksualne kobiety to „biologiczni mężczyźni”. Googlers Against Transphobia – grupa odpowiedzialna za petycję – napisała, że Google wyznaczając Kay Coles James do Rady Etyki „popiera jej poglądy, sugerując, że jest to ważna perspektywa godna włączenia w proces podejmowania decyzji”. Zdaniem autorów petycji szefowa Heritage Foundation jest „anty-LGBTQ” i „antyimigrancka”.
W ramach protestu Alessandro Acquisti – czołowy ekonomista behawioralny zajmujący się także polityką prywatności – ustąpił z zarządu Rady Etyki.
Wesprzyj nas już teraz!
Osoba odpowiedzialna za powołanie James do Rady Etyki tłumaczyła, że jej włączenie miało na celu wspieranie „różnorodności myśli” w koncernie. Przeciwnicy James przekonują natomiast, że „znacząco osłabi ona pozycję Google w kwestii etyki i uczciwości dotyczącej sztucznej inteligencji”, a ponieważ „potencjalne szkody AI nie są równomiernie rozłożone”, „osoby najbardziej marginalizowane są najbardziej zagrożone”.
W zeszły wtorek Google powołał Radę Etyki AI, zwaną Advanced Technology External Advisory Council. Jej celem jest podejmowanie trudnych decyzji etycznych związanych z używaniem sztucznej inteligencji.
„Ta grupa weźmie pod uwagę niektóre z najbardziej złożonych wyzwań Google, które powstają w ramach naszych zasad AI, takich jak rozpoznawanie twarzy i uczciwość w uczeniu maszynowym, zapewnienie różnych perspektyw informowania o naszej pracy” – tłumaczył wiceprezes Google ds. globalnych Kent Walker.
Kontrowersje pojawiły się niemal natychmiast po tym jak prezes Herritage Foundation została powołana do ośmioosobowej Rady. Powołanie James miało uspokoić konserwatywnych prawodawców, którzy oskarżyli giganta technologicznego o uprzedzenia wobec prawicowych poglądów.
Zatrudniająca ponad 100 tys. osób korporacja IT od czasu do czasu wstrząsana jest protestami. W ciągu minionego roku pracownicy Google strajkowali, bo byli niezadowoleni z prawa pracy i nadużyć seksualnych. Nie chcieli także zawarcia umowy z Pentagonem w sprawie realizacji Project Maven, który dotyczy wykorzystania sztucznej inteligencji do analizowania materiałów z dronów. Niedawno firma – pod wpływem strajku 20 tys. pracowników – zmieniła niektóre ze swoich zasad dotyczących zgłaszania przypadków molestowania seksualnego.
Wiele koncernów z Doliny Krzemowej przechodzi rewolucję w systemie zarządzania, usiłując pogodzić „kulturę wolnego myślenia”, ze szczególnymi przywilejami niektórych grup z różnych środowisk i wyznań. Napięcie nasiliło się w zeszłym roku, kiedy James Damore, wówczas inżynier Google, napisał obszerną notatkę opublikowaną na wewnętrznych forach dyskusyjnych, w której stwierdził, że kobiety są mniej odpowiednie do pełnienia funkcji technicznych. Notatka i późniejsze zwolnienie Damore’a rozpoczęły zaciekłe dyskusje na temat wolności słowa, różnorodności i tolerancji dla innych poglądów politycznych w Dolinie Krzemowej.
Źródło: bizjournal.com / bussinerinsider.com
AS