Goszczący w Radiowej Jedynce były minister obrony narodowej skomentował nowe doniesienia związane z okolicznościami katastrofy smoleńskiej. Zdaniem Antoniego Macierewicza ładunek wybuchowy w polskim samolocie został zamontowany w Rosji, a nie w Polsce.
Niedawno „Gazeta Polska” informowała o zarejestrowaniu przez warszawskie kamery lotniskowe – tuż przed 10 kwietnia – nieprawidłowości w pracy Biura Ochrony Rządu. Z doniesień tygodnika wynika także, że materiał wideo prezentuje nieznane osoby dokonujące pewnych czynności przy lewym skrzydle Tu-154M.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie ma podejrzeń, by materiał wybuchowy był wkładany wtedy na lotnisku w Warszawie – stwierdził w Polskim Radiu szef podkomisji smoleńskiej.
W ocenie byłego ministra obrony narodowej nie można twierdzić, że wtedy zainstalowano w polskim samolocie ładunek wybuchowy. Zdaniem Antoniego Macierewicza do takiego działania konieczny jest demontaż skrzydła.
Ładunek musiał więc zostać podłożony w rosyjskiej Samarze, gdzie Tupolew był serwisowany kilka miesięcy przed katastrofą – wynika ze słów Antoniego Macierewicza, który opierając się na ekspertyzie Franka Taylora nie ma wątpliwości, że skrzydło samolotu zostało rozerwane w wyniku eksplozji. Były minister zauważa jednak, że montaż ładunku musiał odbyć się wcześniej niż w chwili zarejestrowanej przez kamery.
Źrodło: Polskie Radio / tvp.info
MWł