8 maja 2020

Bogdan Dobosz: aborcja – i co dalej? We Francji powstała książka dla kobiet cierpiących po zabiciu dziecka

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (Mona El Falaky))

W czasach zarazy towarzyszą nam refleksje o śmierci. Jedną z najdziwniejszych sytuacji jest walka wszystkich rządów o życie ludzi zagrożonych koronawirusem – zwłaszcza seniorów – przy jednoczesnych wzmożonych zabiegach o to, aby trwała hekatomba dzieci jeszcze nienarodzonych. W czasach zarazy, kiedy służby medyczne skupiają się na walce z pandemią, rozmaite ministerstwa ds. równości płci dbają, aby szpitale i kliniki wywiązywały się z zaangażowania w popieranie cywilizacji śmierci. Ilość wykonywanych aborcji wciąż jest potężna, ale nie widać wielkiego, globalnego poruszenia losem dzieci.

Powszedniość aborcji
Na mapie aborcji jedno z czołowych miejsc zajmuje Francja. Tutaj już dawno praktycznie zakneblowano przeciwników mordowania nienarodzonych dzieci i doprowadzono do banalizacji tzw. zabiegu, którego koszty pokrywa państwo. Aborcja stałą się „fundamentalnym prawem człowieka”, zaś przy okazji epidemii koronawirusa chciano nawet o kolejne 2 tygodnie wydłużyć jej dostępność!

Francja jest przykładem kraju, który ruchy proaborcyjne potraktowały jako swój poligon działań – później sprawdzone tam scenariusze stosowano gdzie indziej. Dobrym przykładem było tu straszenie liczbami dotyczącymi rzekomo „pokątnych” aborcji. Już w 2010 roku padały liczby 500 tys. dzieci mordowanych każdego roku we Francji nielegalnie. W 1939 roku była mowa o 120 tys., a liczba 360 tys. nielegalnych aborcji pojawiła się w 1962 roku. Z kolei feministki mówiły nawet o 800 tys. aborcji rocznie.

Wesprzyj nas już teraz!

W 1975 roku weszła w życie legalizująca aborcję tzw. ustawa Simone Veil, która przy okazji zweryfikowała podawane liczby. W pierwszych latach jej obowiązywania swoje dzieci zabiło 19,6 tys. matek. Liczba aborcji zwiększyła się dopiero później – wraz z rozwojem przemysłu aborcyjnego, wzrostem liczby klinik i intensyfikacją propagandy feministycznej.

Mała książka o wielkich problemach
Szacuje się, że w 2015 roku prawie 40 proc. kobiet we Francji dokonało już aborcji. Co roku zabija się tu od 215 tys. do 230 tys. dzieci nienarodzonych. W XXI wieku nastąpił też duży wzrost aborcji u nieletnich – i to pomimo coraz szerszych akcji „uświadamiających”, wspieranych z przez państwo.

Nic dziwnego, że we Francji problemem nie są już same aborcje, ale też kobiety, które ich dokonały. Dlatego z serdeczną uwagą warto powitać ukazanie się w marcu 2020 roku niewielkiej książeczki ks. Laurenta Sprieta zatytułowanej „Podnieść się po aborcji” („Se relever après un avortement”). Została wydana przez „Peuple libre”.

Laurent Spriet jest księdzem od 19 lat. Pracuje w archidiecezji Lyonu od 2010 roku. W swojej pracy duszpasterskiej zetknął się z młodymi kobietami, które dokonały aborcji. Towarzyszył im w procesie radzenia sobie z ich problemami i traumą. „Podnoszenie się” po aborcji to pokazanie im Miłosierdzia Bożego, wytłumaczenie nauki Kościoła oraz rozmowy o grzechu i przebaczeniu. Te kobiety nie miały dostępu do takiej wiedzy przed podjęciem swoich tragicznych wyborów. Uzyskują ją a posteriori i stają przed kolejnymi, także nie łatwymi, wyborami.

Duszpasterz kobiet po aborcji
Ks. Laurent Spriet od lat wspiera kobiety cierpiące po dokonaniu aborcji, daje im nadzieję i prowadzi z nimi rozmowy. Jego książka to właściwie świadectwa siedmiu kobiet, które dokonały aborcji, a później weszły na drogę spotkania z Jezusem Chrystusem. Te świadectwa pokazują, że aborcja – chociaż legalna prawnie i banalizowana – jest bolesnym doświadczeniem, a wcześniej czy później temat powraca.

Aborcja ma swoją „śmiertelną twarz” – nie tylko dla dziecka, ale i dla matki. Książka Sprieta nie tylko potępia sam fakt aborcji, ale – oddając głos kobietom, które wciąż z tego powodu cierpią – pokazuje także jej dalsze konsekwencje. Daje jednak i nadzieję i możliwość oraz drogę przebaczenia. Stąd tytuł „Powstać po aborcji” i podtytuł „Nie potępiam cię”. Autor przypomina Ewangeliczną scenę spotkania Jezusa z Marią Magdaleną. Zbawiciel potępia grzech, ale nie Marię Magdalenę, którą odprawia słowami: „I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz” (J 8,1-11).

Zanim jednak nastąpi przebaczenie należy rozliczyć się z grzechem. Książka porusza problem aborcji, pojęcie zła, grzechu i odpowiada na różne pytania: czy istnieją okoliczności łagodzące, które zmniejszają lub nawet eliminują grzeszność złego czynu? Czy Bóg może wybaczyć to, co jest już nieodwracalne?

Książka jest przeznaczona dla kobiet, które dokonały już aborcji. Nie jest jednak tylko filozoficzną i teologiczną analizą zła aborcji, ale świadectwem kobiet, które z tym problemem się zmierzyły osobiście i które potrafiły wejść na ścieżkę Bożego Miłosierdzia.

Jest w niej także wiele cennych obserwacji. Ks. Spriet zauważa skutki całkowitego rozerwania w ludzkiej świadomości związku między seksualnością a prokreacją. Jest to owoc powstania „generacji antykoncepcyjnej”. Aktywność seksualna jest uważana za całkowicie niezależną od przekazywania życia. Zajście w ciążę jest zaskoczeniem, że nie zadziałała antykoncepcja. Później przychodzi zagubienie. Obydwoje byli gotowi na seks, ale okazują się niedojrzali do macierzyństwa i ojcostwa. Stąd już krok do aborcji przedstawianej jako powrót do poprzedniego stanu. Tak jednak nie jest.

Tylko spojrzenie na grzech aborcji w aspekcie religii pozwala w życiu wstać i iść, by nie grzeszyć więcej. Ks. Spriert mówi, że tą książką chciał przekazać „dobrą nowinę” – a dotyczy to już przecież milionów Francuzek.

 

Bogdan Dobosz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram