28 sierpnia 2012

Tunezja: renesans islamskiego fanatyzmu

(W trakcie proislamskiej demonstracji przed budynkiem parlamentu. Fot. Reuters/Forum)

Tunezja jest krajem, w którym rozpoczęły się demonstracje, protesty i rewolucje, rozprzestrzeniające się następnie po całej Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. W Tunezji dokonały się przemiany polityczne: upadł reżim Ben Alego, do parlamentu weszła głosząca przed wyborami umiarkowane hasła partia islamistów, której nazwa oznacza „renesans”. Ale to, co dzieje się w kolebce „arabskiej wiosny” obecnie, każe z niepokojem myśleć o losie tamtejszych chrześcijan.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Kraj postrzegany był zawsze jako najbardziej liberalny w regionie, o gospodarce czerpiącej zyski głównie z turystyki. Przypomnę tylko, że za „jaśminową rewolucją” z 18 grudnia 2010 r., która doprowadziła do odejścia ‌prezydenta Ben Alego, stała szeroka koalicja społeczeństwa, ludzi starych i młodych, kobiet i mężczyzn, osób bezrobotnych, prawników, intelektualistów, pracowników klasy średniej i związków zawodowych. Cały ten szeroki front domagał się radykalnych zmian politycznych. Nie miał nic wspólnego z religią, a tym bardziej z ruchami fanatyków. Tymczasem „renesans” głoszony przez zwycięską w zeszłorocznych wyborach partię przybrał kształt cofania kraju w odległe wieki. Islamska Ennahda już ogłosiła bowiem zamiar dążenia do wdrożenia prawa szariatu i przekształcenia Tunezji w państwo islamskie, chociaż przed wyborami liderzy partii zarzekali się, że do tego nie dojdzie.

 

Ze względu na wysoki poziom polaryzacji pomiędzy liberalną, świecką elitą a dobrze zorganizowanymi islamistami, nie wiadomo, w jakim stopniu radykalny program religijny będzie realizowany, ale w kraju panuje ciągłe zamieszanie, będące następstwem rewolucji. Radykalni muzułmanie, w większości wygnani kiedyś do Francji, wracają do kraju i rozprzestrzeniają swoje fundamentalistyczne przesłanie wśród ubogich, niewykształconych, mieszkających głównie na prowincji kraju muzułmańskich mieszkańców, czyli wśród większości obywateli. I zdobywają coraz więcej swoich wyznawców. Salafici organizują gwałtowne demonstracje, trudne do opanowania przez osłabione służby bezpieczeństwa oraz rząd. Niezwykle brutalne morderstwo popełnione na księdzu Marku Rybińskim, polskim kapłanie i salezjańskim misjonarzu w lutym 2011 r., jest przykładem rosnącej przemocy religijnej w kraju. W chwili obecnej, choć konstytucja Tunezji respektuje wolność religii, a nawrócenie z islamu na chrześcijaństwo ciągle nie jest formalnie zakazane, przedstawiciele administracji wszystkich szczebli, a przede wszystkim parlamentarzyści debatują nad możliwością jak najszerszego poddania społeczeństwa prawu koranicznemu. Chrześcijanie z zagranicy częściej podlegają inspekcjom i podejrzewają, że ich telefony są podsłuchiwane. Kapłani Kościoła katolickiego i pastorzy innych wspólnot chrześcijańskich (tych składających się z emigrantów) są śledzeni, a import książek chrześcijańskich w języku arabskim jest utrudniony. Religijne wspólnoty krajowe nie mogą się zarejestrować – od czasu uzyskania niepodległości w 1956 r. żadna nowa spośród nich nie uzyskała urzędowej koncesji. Znane są także przypadki, gdy miejscowi chrześcijanie są przesłuchiwani i bici, gdy wieść o ich nawróceniu ujrzy światło dzienne.

 

Otrzymywane przez międzynarodowe Dzieło chrześcijańskie Open Doors meldunki wskazują, że presja na chrześcijan, zarówno ze strony władz, jak i ich własnych rodzin, wzrosła od czasu „jaśminowej rewolucji”. Radykalne odmiany islamu przeżywają swoje odrodzenie. Przed rewolucją konwertyci z islamu na chrześcijaństwo nie musieli się obawiać członków swoich własnych rodzin, teraz akcje zastraszania, odwet i zemsta za porzucenie islamu są dla neofitów dotkliwe. Lider nowej władzy Rashid al-Ghannushi, znany ze swoich radykalnych poglądów i wypowiedzi, wprawdzie oficjalnie przyznał, że nie optuje za siłowym ustanowieniem kalifatu, ale sekretarz generalny partii Hamadi Dżbeli powiedział, że Tunezja już stała się kalifatem, co, według niego, stwierdził sam Allach.

 

Polityk przeliczył się jednak. Próba wprowadzenia przez komisję konstytuanty do ustawy zasadniczej poprawki, ograniczającej prawo kobiet w życiu rodzinnym i publicznym, wywołała falę protestów w stolicy kraju. Islamista Ghannushi zaznaczył zatem, że Tunezja jest „wolna, niezależna, zapewnia wszystkie prawa dane od Allacha i Mahometa kobietom i mężczyznom, wierzącym i niewierzącym”, co nikogo nie uspokoiło. Ennahda wycofała się także, na razie, z kontrowersyjnego podporządkowania konstytucji prawu koranicznemu, ale podczas debaty w parlamencie przedstawiciele partii rządzącej stwierdzili, że demokracja i islam są sobie nawzajem obce i nie do pogodzenia. 16 marca br. tysiące salafitów na ulicach tunezyjskich miast domagało się wprowadzenia do nowej konstytucji prawa szariatu. Demonstranci wykrzykiwali hasła: „Koran naszą jedyną konstytucją”, „Chcemy państwa islamskiego”, „Nie dla konstytucji bez prawa szariatu”. A zatem islamiści, którzy tymczasem urośli jeszcze bardziej w siłę, nie odstąpią od planu, który charakteryzuje wszystkie państwa przeżywające „arabską zimę”: projektu wprowadzenia kalifatu dysponującego prawem szariatu, ze wszystkimi jego konsekwencjami dla „niewiernych” i „zdrajców” islamu.

 

W tej sytuacji zatem wciąż otwartą pozostaje kwestia, czy demokratyczne przemiany i wolne wybory rzeczywiście poprawią sytuację małej populacji chrześcijan w tym kraju, czy też wręcz przeciwnie – Ennahda zapoczątkowała na oczach biernego świata Zachodu odrodzenie, ale nie wolności religijnej i osobistej, ale renesans sił fundamentalizmu i fanatyzmu islamskiego, które pochłoną jeszcze więcej ofiar. Morderca śp. ks. Rybińskiego, Szorki Ben Mustafa Bel-Sadek El-Mestiri nie został wciąż skazany, chociaż od zbrodni przez niego dokonanej minęło już półtora roku. Czy w Tunezji przybędzie kolejnych męczenników?

 

Tomasz M. Korczyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie