Podczas rozpoczętego w poniedziałek kolejnego procesu, jaki wojewodzie lubelskiemu wytoczył organizator marszu równości, obie strony zaakceptowały wstępnie pomysł ugody, jednak różnią się co do jej treści. Jeśli nie dojdą do porozumienia w ciągu 30 dni, sprawa będzie toczyć się w zwykłym trybie.
Sprawę przeciwko wojewodzie wytoczył Bartosz Staszewski, organizator lubelskiego Marszu Równości. Poczuł się on urażony słowami wypowiedzianymi przez reprezentanta rządu w terenie. Przemysław Czarnek powiedział bowiem między innymi: „Obnoszenie się ze swoją seksualnością na ulicy jest po prostu obrzydliwe. Nie promujmy zboczeń, dewiacji, wynaturzeń”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwszy prywatny akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Ten sprawę umorzył, ale werdykt ten został uchylony w apelacji.
Jak pisze „Dziennik Wschodni”, na początku ponownego procesu, w poniedziałek padła propozycja mediacji. Bartosz Staszewski domaga się przeprosin od wojewody.
– Na taką ugodę nigdy się nie zgodzę – odpowiedział Przemysław Czarnek. – Ja zaproponowałem ugodę, na podstawie której chcę stwierdzić, że moje słowa były wielokrotnie wykorzystywane instrumentalnie, tak, jakbym kogoś nazwał mianem zboczeńca lub dewianta, czego nigdy nie zrobiłem. W szczególności nie zrobiłem tego również w stosunku do oskarżyciela. Ponieważ zostały one wykorzystane instrumentalnie i wielokrotnie zniekształcone, ubolewam nad tym i przepraszam wszystkich, którzy poczuli się tym urażeni. Natomiast to całkowicie nie zmienia mojego zdania na temat marszów równości, homoseksualizmu i promowania ideologii LGBT jako szkodliwej dla społeczeństwa, państwa, narodu i rodziny – oznajmił.
Sąd zaplanował następne posiedzenie na 9 maja. Wówczas okaże się czy strony doszły do porozumienia. Jeśli nie, proces będzie toczył się w zwykłym trybie.
Źródło: DziennikWschodni.pl
RoM