2 stycznia 2019

Trzy groźne herezje! Promują je nawet „katolickie” media

(źródło: Freepik.com)

Choć słowo „herezja” już dawno zostało wykreślone ze słownika postępowego katolika jako zbyt przaśne, kołtuńskie czy niedzisiejsze, to rzeczywistość jest taka, że gdzie nie spojrzeć tam czyhają na nas „mądrości”, które poważnie mogą zaszkodzić naszej wierze, co w konsekwencji może niezwykle negatywnie odbić się na sprawie najważniejszej i ostatecznej: naszym zbawieniu.

 

Czasy wielkich herezjarchów, takich jak Ariusz, Marcin Luter czy Jan Kalwin mamy już za sobą. Myliłby się jednak ten, kto myślałby, że oznacza to koniec herezji. Tych niestety przybywa z dnia na dzień i można zaryzykować stwierdzenie, że są jeszcze bardziej niebezpieczne. Skutecznie bowiem udają część katolickiego depozytu wiary i legitymują się poparciem znanych i często wpływowych katolików, a przez to wdzierają się podstępnie do dusz Ludu Bożego pozostawiając za sobą niewyobrażalne duchowe zniszczenia. Dlatego przygotowaliśmy krótkie omówienie trzech herezji, które w ostatnim czasie cieszą się rosnącą popularnością.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Najważniejsze jest być „dobrym człowiekiem”

To jedna z najpopularniejszych herezji obecnych czasów. Jeszcze do niedawna służyła jako koło ratunkowe ludzi niewierzących, którzy w ten sposób starali się wytłumaczyć swoją niewiarę i równocześnie nie odbierać sobie szansy na życie wieczne. Problemem jest jednak fakt, iż słowa te stały się pieśnią na ustach wielu katolików (w tym wpływowych hierarchów i teologów), którzy powodowani fałszywym miłosierdziem utwierdzają w tej herezji ludzi, którzy nie zdecydowali się zawierzyć swojego życia Chrystusowi lub porzucili wiarę.

 

Abstrahując od definicji „dobra” (lub szerzej: „dobrego człowieka”) należy z całą stanowczością przypominać, że zbawienie jest tylko w Jezusie Chrystusie, a do Niego prowadzą Kościół i Sakramenty. Już pierwsi chrześcijanie mieli świadomość, że „extra Ecclesiam nulla salus”.

 

Katechizm Kościoła Katolickiego (846) poucza: „Sobór święty opierając się na Piśmie świętym i Tradycji, uczy, że ten pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym Pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu, potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby więc zostać zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać.”

 

Piekło nie istnieje / jest puste

Przekonanie (często zamaskowane fałszywą „nadzieją”), iż piekło jest puste to hipertrofia herezji omówionej powyżej. Coraz częściej myśl tę (nazwaną apokatastazą i ostatecznie potępioną przez Kościół) głoszą wpływowi teolodzy i katoliccy publicyści. Sprowadzając Pana Boga do roli dobrotliwego dziadka nie tylko bluźnią przeciwko Jego majestatowi, ale również rozzuchwalają grzeszników.

 

Piekło istnieje i nie jest puste. Mówił o tym Pan Jezus wspominając o miejscu, w którym „będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 24, 51); Matka Boża w Fatimie pokazała piekło Trzem Pastuszkom; a Kościół bez wątpienia potwierdza jego istnienie: „Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, ogień wieczny. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie” (Katechizm Kościoła Katolickiego 1035).

 

Maryja była „zwykłą dziewczyną”

Coraz częściej nomenklaturalnie katolickie media biorą udział w niezdrowych wyścigach na podanie jak największej liczby „argumentów” za tym, iż Matka Boża była zupełnie „zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa” i sugerują, by w taki właśnie sposób ją traktować. Trudno jednoznacznie rozeznać ich motywacje, lecz jedno nie pozostawia złudzeń: taki obraz często oparty jest na manipulacji, godzi w cześć Maryi, prowadzi do wielu nadużyć (nie tak dawno polski jezuicki portal rozprawiał m.in. o… sferze intelektualnej życia Matki Jezusa Chrystusa…) i jest oczywistym zgniłym owocem protestanckiej pseudoteologii maryjnej.

 

Matka Naszego Pana jest Perłą w Koronie Bożego Stworzenia. Jako jedyna była godna wydać na świat Zbawiciela. Na skutek swojej decyzji o współpracy z łaską Bożą nie została tknięta grzechem.

 

To czyni ją niezwykłą, cudowną i godną odbierania czci, jak pisał o tym Ojciec Święty Pius XII w encyklice Ad Caeli Reginam: „Maryja, choć tylko w pewnej mierze i tylko analogicznie – jednakże jako Matka Chrystusa – Boga, jako wspólniczka w dziele Boskiego Odkupiciela, w Jego zapasach z wrogami, jak i w zwycięstwie nad nimi – uczestniczy również w królewskiej godności. Z tego bowiem zjednoczenia z Chrystusem Królem, taki osiąga blask i dostojeństwo, że przewyższa nim wielkość wszechrzeczy stworzonych; z tego zjednoczenia z Chrystusem wywodzi się Jej władza królewska, na mocy której może Ona szafować skarbami królestwa Boskiego Zbawcy; z tego wreszcie zjednoczenia z Chrystusem wypływa nieprzebrana skuteczność Jej matczynego pośrednictwa u Syna i Ojca. Nie ma więc wątpliwości, że Najświętsza Maryja Panna góruje swą godnością nad wszystkimi stworzeniami i po Synu Swoim dzierży prym nad wszystkim”.

 

 

Józef Olender

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie