W ciągu trzech dni znajdująca się w północnowłoskim mieście świątynia pod wezwaniem św. Andrzeja stała się obiektem dwóch ohydnych profanacji. Obu dokonano w środku nocy lub we wczesnych godzinach porannych.
Pierwszy akt profanacji polegał na przeniesieniu krzeseł liturgicznych na środek kościoła, odwróceniu ich do góry nogami i pobrudzeniu moczem.
Wesprzyj nas już teraz!
Po kilku dniach z tego samego kościoła skradzione zostały ozdobne puszki – pojemniki na datki. Złodzieje nie obłowili się – skarbony były systematycznie opróżniane z coraz mniejszych sum wrzucanych tam przez wiernych (turyści w ostatnim czasie nie mogli odwiedzać Bergamo). Cenne były jednak same drewniane pojemniki, które pochodziły z XIX wieku.
Przez kilkanaście dni – z wyjątkiem niedzielnej – w kościele nie będą odprawiane Msze Św. Kościół pozostanie zamknięty dopóki nie zostaną zainstalowane nowoczesne kamery monitoringu.
„Moim marzeniem było stworzenie oazy spokoju. Miejsca, które zawsze, o każdej porze dnia i nocy, miałoby otwarte drzwi dla wszystkich poszukujących pokoju, piękna i duchowości. Przez jakiś czas nam się to udawało. Niestety, w ostatnich dniach doszło do zdarzeń, o których i ja, i wszyscy moi parafianie, chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć” – napisał na swoim facebookowym profilu ks. Giovanni Gusmini – proboszcz Sant’Andrea.
Don Giovanni chce zainstalować podobne środki bezpieczeństwa także w drugim parafialnym kościele, San Michele, który – ze względu na bogato zdobione wnętrza – jest częściej odwiedzany niż kościół św. Andrzeja.
Źródło „La Repubblica”/ „Bergamo News”
ChS