31 lipca 2020

Tomasz A. Żak: Wakacje zniewolonego człowieka

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Jak tak patrzymy na te czasy, to wcale nam „serce nie rośnie”, a raczej „cierpnie skóra na plecach”. No bo zamiast normalnych wakacji, czyli czasu wolności, mamy wakacje bezpieczne. I nawet nie chodzi mi o te „dystanse społeczne” i dwutlenek węgla gromadzący się pod maskami. Rzecz w tym, że ludzie wiarę w wiecznego Boga, ot tak, dobrowolnie i bez przymusu zamienili właśnie na wiarę w chwilowe bezpieczeństwo.

 

Jeszcze parę miesięcy temu wydawało mi się, że ze straszenia Polaków koronawirusem otrząśniemy się szybko. W końcu nie z takimi „strachami” radziliśmy sobie w przeszłości. I to nie jest tak żebym nie wierzył w istnienie tej kolejnej mutacji wirusa grypy – on na pewno istnieje. Taki „czerwony wirus”, wymuszający  na przykład udział w pochodzie 1-Majowym także istniał i to jak najbardziej. Mimo to prawie każdy wiedział, że – pozwolę sobie na taką paralelę – co cesarskie to cesarzowi, a co Boskie to… i tak ważniejsze. Ta wiedza dawała prawdziwy dystans (nie ten społeczny) i coś czego nie da nam żaden polityk, ani czego nie da się kupić za żadne pieniądze – wolność.    

Wesprzyj nas już teraz!

 

Parę miesięcy temu namawiałem Państwa do wizyty w podkarpackim uzdrowisku Iwonicz Zdrój. Opowiadałem o tamtejszym drewnianym kościele pod wezwaniem św. Iwo, a w zasadzie o starej karcie papieru oprawnej w ramkę i przykrytej szkłem. I cytowałem spisane z tej karty niezwykłe wersy o najważniejszym człowieczym egzaminie – o Sądzie Ostatecznym. Kto czytał, to może pamięta konkluzję tego przed laty zostawionego nam przesłania, że organizator tego egzaminu nie przewiduje terminów poprawkowych.

 

Czas letniej kanikuły być może skieruje nasze kroki ku różnym katolickim świątyniom. Być może pozwoli nam w nich odnaleźć ciszę (tę wewnętrzną) konieczną, aby porozmawiać z Panem Bogiem. Może nasze częste werbalne przywoływanie imienia Pańskiego w końcu nie będzie w takim otoczeniu nadaremne. I to potoczne, jakże bezmyślne – „O Jezu!”, „Matko Boska!” czy „Jezus Maria!”, nabiorą wartości aktów strzelistych.

 

A cóż to takiego te strzeliste akty? – zapyta współczesny „katolik otwarty”, czyli po prawdzie ignorant, gdy chodzi o wiarę, którą deklaruje. Dla mnie najlepszą definicję tych krótkich, często jednozdaniowych modlitw, znajdziemy u św. Pawła od Krzyża ( a więc w stuleciu XVIII):

Trzeba strzec w sobie nieustannej pamięci o Bogu, chodzić stale w Jego obecności, do czego dobrą pomocą jest powtarzanie krótkich modlitewek, które święty Augustyn nazywa strzelistymi, gdyż utrzymują one serce w czujności i rozniecają w nim żar ducha. (…) Nawyk do tego jest jedną z najważniejszych potrzeb życia duchowego. (…) Kto się tak ćwiczy, ten może w krótkim czasie odnieść bardzo wiele korzyści.

 

Wróćmy do Iwonicza i do świątyni ufundowanej z końcem XIX wieku przez rodzinę hrabiów Załuskich. I znów po wejściu skierujmy się na prawo. Tam, obok opisanego już przeze mnie przesłania dotyczącego egzaminu z naszego z życia, wisi druga podobna w ramki oprawiona stara karta papieru. Tak jak i ta pierwsza jest zapisana ręcznym pismem, być może nawet tą samą ręką, na co by wskazywał  podobny charakter okazjonalnej kaligrafii. Papier pod niezbyt czystą szybą jest już zżółkły, ale wciąż można tam odczytać WAKACYJNE AKTY STRZELISTE.

 

Pod wyśrodkowanym tytułem głównym widzimy dwie kolumny tekstu podzielonego na kilkanaście wersowanych rozdzialików, z których każdy ma swój własny tytuł. Najpierw, co jakby oczywiste mamy:

PRZYGOTOWANIE DO PODRÓŻY

Kiedyś trzeba będzie wybierać się

w ostatnią podróż. Boże, pozwól mi się

do nie przygotować jak najlepiej.

Zaskakujące, prawda? Jedziemy na wakacje, a tutaj ktoś nam sufluje myślenie o śmierci. Jedziemy odpocząć, może się zabawić, odprężyć, a tutaj „memento morii”. Jakie to niedzisiejsze, jakie nienowoczesne…

 

 

Przypomniała mi się piosenka sprzed lat, którą śpiewało się wieczorami przy ognisku na górskich rajdach czy obozach żeglarskich (tekst chyba Andrzeja Waligórskiego). Refren szedł mniej więcej tak:

Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie
ludzie dbają o siebie stale
uważają na siebie i chuchają na siebie,
noszą ciepłe skarpety i szale (…)

Ale najlepsza była puenta:

A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają
góry, góry, mikstury etc.
Lecz rzecz dziwna tym nie mniej
choć to nie brzmi przyjemnie
coraz gdzieś jakiś człowiek umiera (…)

No właśnie. Tak sobie śpiewaliśmy i w zasadzie o to samo chodzi– o to przygotowanie do podróży ostatecznej, którego te 40 lat temu nam na pewno brakowało i którego brakuje ludziom dzisiaj. Wciąż ta sama człowieczkowata zarozumiałość; wciąż ta niszcząca pycha.

 

No ale jak już się spakowaliśmy, to znajdziemy się w miejscu, z którego droga prowadzi ku tym naszym wyczekiwanym urlopom i wypoczynkom. No i zaraz wyruszymy w drogę. 

NA DWORCU

Tylu nas się wybiera na wczasy! Panie,

weź nas wszystkich w swoją opiekę

abyśmy wrócili ubogaceni wszelkim

Twoim dobrem!

W POCIĄGU

Ten tłok upał, stanie na jednej nodze,

to okropne zmęczenie ofiaruję Ci, Boże,

jako zadośćuczynienie za wszystkie

wakacyjne grzechy!

 

Tak, wiem, że to „stanie na jednej nodze” brzmi może nieco egzotycznie dla obywatela cywilizacji klimatyzacyjnej i miejscówkowej. Niemniej, a może nawet więcej niż mniej jest wtedy okazji do „wakacyjnych grzechów”, a w kontrze do tego mamy prawdziwy trud, czyli możliwość skorzystania w ten wakacyjny czas z „ubogacenia”, jakie może nam dać Boże dobro. A kiedy to sobie już poukładamy w głowie, to wyjrzyjmy przez okno:

 

W OKNIE POCIĄGU

Szybko mijają wsie, miasta, krajobrazy

jak moje życie. Daj Boże bym zawsze

podróżował we właściwym kierunku.

 

W końcu docieramy na miejsce. Ale czy to jest równoznaczne z dotarciem do celu? Przyjrzyjmy się, co „gada” do nas ten „strzelisty” zapis czyichś duchowych rozważań.

 

W GŁUSZY LEŚNEJ

Panie – Ty przemawiasz w ciszy…

Powiedz mi teraz to czego nie umiem

dosłyszeć w rozgwarze miasta, a co

jest mi najbardziej potrzebne!

NAD MORZEM

Patrzę w bezkres morza. Tak bezkresne

jest miłosierdzie Twoje, Panie.

Chcę zatopić w nim wszystkie swe nieprawości.

NA ALEI KWIATÓW

Wspaniałe są te kwiaty – Twe dzieło.

Proszę, aby dusze wszystkich tu spacerujących

były tak piękne jak kwiaty.

W GÓRACH

Jak trudna i piękna jest droga na szczyt!

Daj mi siły, Panie, wspinać się

w codziennym trudzie – ku Tobie!

NAD GÓRSKIM POTOKIEM

Potok bezustannie mówi swoją mową.

Chciałbym, Boże, bezustannie mówić do Ciebie

bezsłowną mową potoku.

 

Bycie na wakacjach ma różne odsłony i tła dla naszej aktywności. Jakże często zupełnie bezmyślnie „konsumujemy” uliczne oferty bardzo odległe od wrodzonej danej nam duchowości. Jakże łatwo słuchawki zagłuszają to co nas otacza, a oczy uwięzione w ekranikach bluzgających wszystkim i niczym nie pozwalają dostrzec przyrody, ludzi, siebie…

 

W DZIEŃ SŁONECZNY

Promienie Twego słońca przenikają dziś wszystko!

Niech promienie Twej łaski przenikną wszystkie

zacienione zakamarki mego jestestwa.

W DZIEŃ DESZCZOWY

Denerwuje mnie ten deszcz! Ale przecież

on też pochodzi z Twojej ręki i jest

komuś potrzebny. Zawsze bądź wola Twoja!

NA DANCINGU

Przyjemnie tu, wspaniale grają, dobrze się bawią.

Spraw, Boże, bym został dopuszczony

do wiecznej radości – razem z tymi!

W NOC KSIĘŻYCOWĄ

Ciemność światła – rozjaśniona księżycem.

To o Tobie, Niepokalana, śpiewają:

Piękna, jak w pełni księżyc, świecisz człowiekowi.

 

Przed nami ostatni – można by powiedzieć – akapit. Zaskakujący, ale jakże trafiony. Odchodzimy od siebie; idziemy do innych, do tych, od których zależeć może to, jaki będzie nasz świat za lat kilka, kilkanaście. I uświadamiamy sobie, że tak wiele zależy od Matki Bożej, tej Pośredniczki Łask.

 

OBOK ZAKOCHANYCH

Matko pięknej miłości, spraw swą przyczyną,

aby ich miłość była prawdziwa

i tak piękna jak ich młode twarze.

 

I taką to starą kartą papieru, zapisaną najpiękniejszymi wakacyjnymi aktami strzelistymi jakie znam, odnalezioną w starym najczęściej obecnie zamkniętym kościele, w małym uzdrowisku w Beskidzie Niskim, chciałem się z Państwem podzielić w połowie tego dziwnego lata Anno Domini 2020.

 

Tomasz A. Żak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie